piątek, 4 grudnia 2015

Wydarte ze wspomnień - 1 - Niezdecydowanie

Kiedy jednocześnie wiesz, że to właśnie on, i tego nie wiesz.


Per Fritza - czas bliżej nieokreślony


Cóż za nudny dzień... mimo słońca zostałem w domu przy książce. Ehhh... tak strasznie nie mam co robić. W pewnym momencie usłyszałem dzwonek do drzwi. Pewnie Jeremy znowu coś zapomniał - jak zawsze. Niechętnie podszedłem do drzwi i otworzyłem drzwi.
- Jeżeli masz tak mały mózg, żeby wszystko zapomnieć, to na następny raz przyklej sobie karteczkę do czoła. Może zapamiętasz - warknąłem.
- A tobie by się przydały nowe okulary - ta agresja w głosie... to może być tylko....
- Vanessa - zaśmiałem się nerwowo. - To nie miało...
- Być do mnie. Tak, tak, wszystko wiem. Lepiej idź spać, przyjdę kiedy indziej.
- Zostań - złapałem ją za ramię, kiedy się ode mnie odwróciła.
- Chcesz się siłować? - fuknęła.
- Tak... znaczy nie!
Dlaczego mi tak zależało? Bo miała rozpuszczone włosy. Brzmi to zabawnie, ale kiedy ma warkocz, wiadomo, że zaraz będziemy biegać. A ja bym chciał wreszcie z nią pogadać na spokojnie...
- Czemu? - spojrzała na mnie z ukosa.
- Chciałbym pogadać? - odezwałem skę niepewnie.
Przez chwilę było widać, że się wahała. Wtedy już nie wiedziałem, czy lepszym wyjściem będzie "nie" czy "tak". Nie da się mówić o miłości od tak.
- Ehh, jak ci tak zależy - weszła do środka.
No i co ja teraz jej powiem? Hmmm...
- Nie wiesz jak Jeremy jest wnerwiający, kiedy co chwile coś zapomina.
- Wiesz, że mogę to załatwić? - przez jej oczy przeszedł ten przerażający czarny blask...
- N-nie trzeba - zrobiłem kilka kroków w tył.
 - Przecież żartuję, idioto - zaczęła się śmiać.
W jednej chwili jakby spoważniała, a jej uwagę przykuło moje ramię. No nie! Podwinęła rękaw mojego T-shirta.
- Co to? - pokazała na blizne w kształcie serduszka.
- Słuchaj, długa historia...
- Do rzeczy - warknęła.
- No wiesz, albo nie wiesz, ale kiedyś chodziłem z Kate do jednej klasy. No i siedzieliśmy w jednej ławce. Pewnego dnia na matmie się zdenerwowała. Nawet dziś nie wiem dlaczego. Wzięła cyrkiel, a że byłem najbliżej... możesz się domyśleć.
- No się domyślam, ale czemu akurat serce narysowała?
- Zapytaj się jej.
- Czyżbyś był pierwszą miłością Kate? - powstrzymywała śmiech.
- Nie. To była, a nawet jest tylko przyjaźń.
- Kate i Fritz razem - wybuchnęła śmiechem.
To chyba jakiś niepoważny żart! Dziewczyna, którą kocham sparowała mnie ze swoją siostrą... W końcu jej śmiech zaczął się zmieniać. Stawał się bardziej... szaleńczy? Psychiczny?
- Vanessa, wszystko dobrze? - zrobiłem kilka kroków w jej stronę.
- Wszystko jest w należytym porządku - pokazała swój psychiczny uśmiech wraz z czarnymi, pustymi oczami.
- Z tego co widzę, to raczej nie...
- Powinieneś się cieszyć. Ta złość wzrastająca w niej była jak poezja. Takim gniewem można się rozkoszować.
- Nie wiem o co ci chodzi - starałem się na nią nie patrzeć.
- Hej, mogę to naprawić - wykręciła mi rękę. - Tylko troszeczkę zaboli.
Usłyszałem ten nieprzyjemny śmiech. Zaraz po tym poczułem zimny metal dotykający mojej skóry. Po chwili dziewczyna zaczęła jeździć nim delikatnie wbitym w skórę. Zacisnąłem zęby z bólu. Czułem, jak krew sączyła się z mojej rany.
- Nie wiesz czym ryzykujesz, kochając ją - w końcu mnie puściła.
- Niby czym?! - w tym momencie zauważyłem ozdobną literę "V" w środku owego serduszka.
- Wiesz co lubię bardziej od widoku krwi? - na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Nie mam pojęcia.
- Trupy - zamachnęła się nożem, ale jej dłoń zatrzymała się dosłownie centymetr przed moją klatką piersiową.
 Po chwili ręką dziewczyny zaczęła się trząść, dzięki czemu nóż spadł na podłogę. Ona sama ciężko oddychając jedną ręką trzymała się za głowę, a drugą podpierała o podłogę.
- C-co się stało? - wychrypiała i spojrzała na mnie zdezorientowanym wzrokiem.
- Mówienie ci tego nie sprawia mi przyjemności, ale miałaś atak...
- O rany - schowała nóż, a następnie wstała. - Przepraszam za to...
- Wiem, że to nie twoja wina - lekki uśmiech zawitał na mojej twarzy.
- Martwię się, że mogę ci zrobić coś poważniejszego - westchnęła.
- Nie myśl teraz o tym - sięgnąłem z kredensu bandaż i zacząłem nim owijać ranę.
- Ale...
- Daj spokój, lepiej chodźmy się przewietrzyć.
- No dobrze - delikatnie się uśmiechnęła.
Po chwili starła swoje łzy, które nawet nie wiem kiedy się pojawiły, na jej bladej twarzy.


24 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. No sorry, taki mamy klimat XD

      Usuń
    2. Jak to nie? Piter jest wolny ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
    3. Ej... nie wywlekaj tego na forum publiczne >.<
      Do tego ja z nim? Serio?

      Usuń
    4. A czemu nie? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
    5. Bo ani ja, ani on tego nie chcemy?

      Usuń
    6. Chcecie ( ͡° ͜ʖ ͡°) Wy tego pragniecie ( ͡° ͜ʖ ͡°) Niczym Lex i Driggs ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
    7. NIE, NIE I NIE!
      Zgłaszam sprzeciw panie prokuratorze!

      Usuń
    8. Idź pan(i) do Vincenta, bo ci oczy wydłubie i łapę odetnę
      Wrrrrrrr

      Usuń
    9. Ejejejejejejej. Ty wiesz że się w nim odkochuję. Nie ułatwiasz!

      Usuń
    10. I właśnie o to chodzi (:

      Usuń
    11. Aha...to ja może pójdę wiesz co...

      Usuń
    12. Dobra, zostań, ale nie wywlekaj już więcej spraw konfowych na bloga >.<

      Usuń
    13. Dobrz. Postanawiam poprawę i proszę o rozgrzeszenie.

      Usuń
    14. *daje rozgrzeszenie*
      No i jest ok

      Usuń
  2. Jaki Piter...* patrzy na siostrę a jej uśmiech się rozszerza* Czy o czymś nie wiem xD ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Ludzkość mnie prześladuje za to, że Tucim jest moim PRZYJACIELEM >.<

      Usuń