Per. Ticci Toby
-Wyjdź, wyjdź! I tak c-cię znajdę...- Powoli stawiałem kroki na nie zbyt nowej podłodze która potwierdziła swą datę ważności głośnym skrzypnięciem. Czemu akurat ukryła się w starej bibliotece papcia? Nie mam bladego pojęcia. Wiem że zamknął to miejsce na klucz i zakazał wchodzić pod żadnym pozorem. No ale... sytuacja wyjątkowa. Drzwi otwarte. Wyłamany zamek od razu poznam. Dziewczyna zaczęła mi działać na nerwy bardziej niż nawalony Jeff (Musiałam). Wyjąłem swoje dwa maleństwa i ostrożnie stawiałem kroki by nie spłoszyć dziewczyny. Same regały straszyły sporą warstwą kurzu, a książki zdartymi rewersami... Okna były powybijane i zasłonięte deskami u góry wisiał szkielet żyrandolu... kiedyś musiało tu być ładnie.... Wsłuchiwałem się w gęstą ciszę w nadziei że usłyszę jej oddech. Na marne. Dobra jest. Musiała się wiele razy kryć i mieć wprawę... szkoda że Papcio zakazał ja tykać. Chociaż... jak ja lekko drasnę to zawsze mogę powiedzieć że się wywróciła... Blask toporków powoli gasł w miarę gdy odsuwałem się od światła na korytarzu....Musiała skryć się gdzieś między regałami bo innej opcji nie ma. Zacząłem zaglądać we wszystkie zakamarki dla pewności przecinając powietrze ostrzem toporków. Jak jej nie zauważę to trudno! Przez uganianie się za nią przepadła nam szansa na polowanie, więc zapoluję na nią. Sprawdziłem prawie całą bibliotekę.... Prawie... Już miałem iść do ostatniej luki pomiędzy regałami i przygotowałem toporek. Luka znajdowała się najbliżej okna. Sprytne. Gdyby wyrwała deski mogła by uciec, choć... nie wiem czy upadek z pierwszego piętra jakoś ją poważnie uszkodził. Bod bandanką mój uśmiech przybrał psychiczny wyraz.
-No może się pob-a-awimy w coś innego? Gra w cho-w-w-anego robi się już nudna.- Nie dała się sprowokować. Miałem już dwa toporki w gotowości. Tym starszej produkcji rzuciłem w regał tak że utknął pomiędzy książkami a wyrwą. Ma wybór. Może go wziąć i się zdradzić, ale mieć przy sobie broń. Albo udawać że jej tam nie ma. Obydwa rozwiązania są dobre... ale żadne z nich nie pomoże jej w tej sytuacji.
-N-nie t-t-to nie.- Mruknąłem jąkając się jak najęty. Nasunąłem gogle na oczy po podczas poszukiwań lekko sunęły mi się na nos. I już miałem wbić drugi topór w miejsce gdzie znajdowała się wyrwa gdy coś, czy może raczej ktoś wytrącił mi go z reki. Masky.
-Miałeś ją tylko znaleźć! Szef zakazał zabijać...- Siłowałem się z nim przez chwilę, ale on nie starał się mnie pokonać tylko obezwładnić. Jego błąd. To że nie mam broni nie oznacza że jestem bez silny.
-T-to c-co? C-co mi zrobisz?- Chłopak stracił orientacje gdy podłożyłem mu nogę i się wywrócił jak długi. Chwycił mnie za lewą nogę i próbował wywrócić do swej pozycji.
-Fa-a-jnie się walczyło.M-może kiedyś t-to powtórzymy.- Mruknąłem. Gdy próbował wstać, kopnąłem go w kolano,nie dość mocno ale nie dość lekko. Ciekawe jak to jest odczuwać ból. Nie wiem i nigdy się nie dowiem. Ból to słabość człowieka, nie moja. Może i nie odczuwam bólu ale skutki zranień do mnie docierają. Szkoda że nie doceniłem tej dziewczyny...
Per. Ametyst.
Mój rozum krzyczał. Masz szansę dziewczyno! Uciekaj! Ale ja i on nigdy jakoś się ze sobą nie zgadzaliśmy. Mój zdrowy rozsądek nie dawał za wygraną bo wyliczał wszystkie za i przeciw. Ehh.. jakbym kiedykolwiek go słuchała. Bo... właściwie cały czas słuchałam albo działałam impulsywnie. Nie chcę by moje życie było kakofonią planów i myśli. Codziennie planowałam jak by tu wyrwać się z domu z dala od wzroku ojca. Ile razy budził mnie jego ryk i walenie o moje drzwi do pokoju z krzykiem 'Dawaj pieniądze ty...(Tu se wstaw obraźliwe słowo)' a ja miałam mniej niż 5 min. by się ubrać, zjeść zachomikowane pseudo śniadanie, zabrać potrzebne rzeczy i uciec przez okno... do kolejnego więzienia zwanego szkołą. Teraz wpatrywałam się w ich walkę modląc się aby Tim wygrał. Kiedy jednak moje obawy się potwierdziły i chłopak leżał na ziemi coś we mnie pękło. Na dodatek kiedy go ten w goglach kopnął... Jestem uczulona na bicie. Nie ważne czy oddającym cios jest mój ojczym czy nie. Tim to moja rodzina i nie dam mu robić krzywdy. Chłopak jeszcze przez chwilę z nim 'rozmawiał' nie wiem o czym bo nie dosłyszałam. Pomyślałam. Nyks mówiła że gdy coś do niej pomyślę to mi odpowie... wow co to telepatia? Ale numer telepatia z boginią!
-Nyks... eee... jesteś tam?
Oczywiście U-we-tsi-a-ge-a. Zawsze jestem przy tobie. Czego twa dusza zapragnie?
-Wygodniejszych ciuchów... yyy.. to znaczy... czegoś do walki... i jakiejś broni....
Broń jest w tobie U-we-tsi-a-ge-a. A jeśli chodzi o 'ciuchy' pomogę.
Jprd. Jaka jestem głupia, przeze mnie bogini użyła słowa ciuchy XD dobrze że nie powiedziałam że muszę iść na speed shopping XD to by była jazda... Nagle zamigotałam . O kur... teraz to już na pewno wie gdzie jestem. Ale nie. Oni się... kłócili jak... (Stare dobre małżeństwo...) przyjaciele! (XD a co myśleliście? *Tu wstaw lennyface'a*) Miałam na sobie wygodne czarne getry i do kompletu czarną bluzkę na ramiączkach Aka Lara Crofft. Zajebiście. Na szyi jakiś naszyjnik, we włosach spinka i kolczyki. Acham Moje gwiezdne włosy spięte były w baaardzo długi kucyk i błyszczały niczym gwiazdozbiór. Cóż... wygodne... nie powiem... na mojej prawej ręce była czarno fioletowa wstążka zawiązana wzdłuż ramienia. Odlot bona drugiej czarno-biała rękawiczka bez palców. Hm.. taki Look jest ok. Nyks się zna na modzie i ma dobry gust! Coś mi się zdaje że lubię ją jako moją patronkę czy może raczej... U-we-ni-ko-to-ri (Czirokes. Matka). Tsaa.. skoro już nazwa mnie córką choć brzmi to nie realnie... to ok. Po cichu wyszłam z ukrycia. Moja dłoń utknęła w świetle lecącym ze szczeliny między deskami. Światło księżyca pokazało na chwilę misterny tatuaż by po chwili znikł. Pomyślałam o jakiejś broni... czymś co mogło go obezwładnić. Szybko usunęłam się w cień nim mnie przyuważył. Uff... Nagle wstążka w mojej dłoni zaczęła migotać jak... gwiazdy wraz z moimi myślami. Czyżby... nie. To nie realne. Chociaż... Pomyślałam o pięknym obsydianowym ostrzu kosy... tak. To jest to. Wstążka przybrała rodzaj broni. Ja nie mogę.... PARANOLMAL ACTIVITY!!!! Auć. Głowa mnie boli. Chyba gdy mnie tak... bestialsko porywali, rąbnęłam o coś głową. Bo zawsze jak uderzę się w głowę przez ponad tydzień potrafię się zachowywać jak naćpana. (Widać XD).
-Chciałeś się bawić?Bawmy się więc...- Mruknęłam pod nosem, po czym wyskakując zza szpary znokautowałam chłopaka w goglach tępą strona kosy. Z krzykiem....- Helou! It's me!- Sam krzyk go zdezorientował a uderzenie go rozłożyło. Hueh. Jak przykro. Timothy(Jak on nie znosi swego pełnego imienia..) leżał kuląc się w koncie. Brawo. Bohater od siedmiu boleści XD. Podałam rękę leżącemu i przypominając sobie jego ksywkę odparłam.- Hej Masky! Hej Masky! Hej Masky!(Lulu specjalnie dla cb XD) Wstajemy!- Ten tylko na mnie spojrzał i zapytał zza białej maski.
-Ametyst to ty? Czy jakaś inna postrzelona....
-Nie. Matka Teresa z Kalkuty. Wstawaj leszczu.- Przyjął moją dłoń.
-Tak to zdecydowanie ty. - Odparła i wskazał na chłopaka w goglach leżącego pod ścianą a potem na kosę.- Wyjaśnisz mi to?
-A uwierzysz że to tylko sen....
-Ami!
-Dobra, dobra.... Za chiny ludowe nie wiem jak to zrobiłam...
-A ja z twoim ADHD mogę się domyślić jak...- Wciął się.
-... ale ta kosa jest moja, epicka, cudowna i wara od niej bo łeb urwę.- Podniosłam kosę.- Bądź odetnę.
-Oke...- Już chciał ocucić chłopaka w bandance, ale ja go chwyciłam za ramię odwracając ponownie przodem do mnie.- No... a jakieś wyjaśnienia?
-Em... nie do mnie z tym. My tylko mieliśmy cię sprowadzić.- Wzruszył ramionami.- Chodź trzeba go ocucić.
-Dalej mistrzu.- Ujęłam się pod boki co w związku z obecnością kosy i mojego czarnego ubioru wyglądało... zjawiskowo. Zważywszy na to że biała kontrastująca skóra aż fosforyzowała z ciemnością i cieniami. Nagle coś musnęło moją rękę. Wzdrygnęłam się.
uważaj....
nie daj się oszołomić....
on tu jest....
uciekaj....
O nie! Znów oni. Myślałam że uciekłam z tej matni czasu. Idź do psychiatryka... mówili. To tylko Shizofremia... mówili. Wyleczą cię... mówili. Będzie cię prześladować czwórka cieni o których nikomu nie będziesz mogła powiedzieć.. nie mówili.
Ametyst... uspokój się wszystko w porządku.....
Nyks....Jej głos przebił się przez cienie i wróciłam do rzeczywistości. Nie! Obiecałam sobie że nigdy nie będę mówić i wspominać tamtych dni...
-Ami. W porządku?- Tim chwycił minie bo się zachwiałam i przytrzymał w pozycji stojącej. Jak na mordercę jest dla mnie.... delikatny. Jak kiedyś. To nie on mnie zdradził, nie. On... chce mnie chronić. To uspokoiło rozszalałe nerwy i rozkołatane serce.
-Tak...w jak najlepszym!- Zapewniłam.
-To patrz.- Podszedł do chłopaka i klęknął na wysokości jego postury.- Rogers wstawaj! - Nic. Rogers... nagle przypomniały mi się dawno czytane creepypasty. Na twarz wpełznął mi uśmiech.
-Ja spróbuję...- Tim chciał zaprzeczyć ale ja pochyliłam się nad chłopakiem. W głowie jakbym to z wyczytała widniało jedno słowo.
Gofry.
-Toby wstawaj bo się GOFRY skończą!!!!- Jak wyparował w górę omal mnie nie przewracając z krzykiem..
-GDZIE GOFRY!!!???- Po chwili jednak ogarnął sytuację a ja z Timem leżeliśmy na ziemi tarzając się ze śmiechu. Jak ja znam ten ból. Sama jestem uzależniona od tostów, czekolady, muzyki, gofrów... i wielu innych ale... żeby aż tak.To chyba będzie hit... od morderstwa do przyjcielstwa.
-Nie źle się uczysz młoda.- Tim i ja przybiliśmy sobie żółwika gdy wstaliśmy. Po chwili jednak spoważniał.- Czas nas nagli... Toby idziesz?- Ale on tylko patrzył na moje cudeńko z takim Minda Fuckiem na twarzy.
-A no tak...- Mruknęłam i pomyślałam by znów nastała... wstążka! I Magic XD się stało i bum! Na mym ramieniu wstążka. Teraz to oboje mieli Minda Fucki na mordkach ^^.- Eee... to gdzie mamy iść?- Oboje wzięli mnie pod ramiona i wbrew moim oporom wytaszczyli mnie z pomieszczenia.
-Zapomnijmy o tamtym, co?- Zapytał mnie Toby na ucho gdy wlekli mnie przez korytarz.
-Ok...- Na głos.- To... gdzie tak nam spieszno?- Zapytałam.
-Do Slendera!- Odparli równocześnie.
-O nie, nie, nie i Nie!- Histeryzowałam jak mała dziewczynka i zaczęłam im się wyrywać jak małe dziecko. Jak to musiało wyglądać XD. Zapamiętać. Zapytać ich czym mnie uśpili bo mi to chyba zaszkodziło xd. Emm... Dosłownie musieli się ze mną użerać bo... kopałam po stopach. Biłam, szturchałam. Nic. Zero reakcji... no ze strony Tobiego. Bo Tim skacze na jednej nodze XD. Tobiaszowi chyba głupio że miał... napad syndromu mordercy. Ale.... Założę się że Timmy nie da mu o tym łatwo zapomnieć. W końcu się poddałam i powoli powłóczyłam za nimi nogami... Pff... O kur... zza framug różnych pokoi wychylały się głowy innym mieszkańców tego budynku. Za-je-bi-ście. Robię za główną atrakcję... Heh no skoro tak... to za raz damy show... hehehe....
Co myśli Ametyst? Ten Diobeł wcielony? Może dodam... raz Edena a raz ją? I... pytanie dnia. Co tak naprawdę kryje przeszłość dziewczyny? Dowiecie się tego w następnym odcinku! Chyba.... hue hue hue...
Ps. Dzieś na drugim blogu będzie rozdział tylko.... nie wiem o której...
I tak na rozluźnienie...



XD Żółwie ninja to klub żółwi który ma nałóg jedzenia pizzy.
OdpowiedzUsuń