czwartek, 16 czerwca 2016

Fioletowy żywot~ Tylko 2 opcje ?

Per. Carmel
Minęły dwa dni. Dwa dni rozmyślania co dalej. Rzuciłam książkę ,, Dom Nocy" w ciemny kąt.
I co ja mam o tym skurwielu myśleć ? Nienawidzić czy... Dobra zostanę przy pierwszej opcji!
No to ten... Może... Jak się go zaraz nie pozbędę to mnie rozsadzi! Ale... * Ekhem! * Co chcesz?
* Rozczulaj się ciszej ! Ja tu myślę jak wykorzystać fakt że codziennie o 23:00, Michael i jego paczka chodzą podręczyć pierwsze klasy! * Ej... To nie taki zły plan! * Co jaki plan?! *  Będziemy ich śledzić! Znaczy ja będę ich śledzić! * A potem rzucisz rękawicę Michaelowi? * No... Tak ! * Zaryzykujesz życie... I zamiast zakończyć tego od razu... Dasz mu czas... I cie zajebie? * Prawie! Bo walka nie będzie na śmierć i życie! No chyba że przegram! To tam on zadecyduje, ale jestem dobrej myśli! * (facepalm) *.  Do pokoju wparował z hukiem Jake. Wyglądał jakby widział ducha.
- Dobra żyjesz!- Wykrzyknął uradowany.
- A co już mój pogrzeb planują?
- Carmel! Catty mi wszystko opowiedziała!
- Wszystko czyli...?
- O  twoim wspaniałym chłopaku.- Posmutniał.
- I? Nie wiedziałam że jesteś zazdrosny!
- Carmel!
- No dobra... Tak to prawda...I?
- Mam nadzieję że się z nim pożegnałaś! Bo  za to co ci zrobił już po nim!
- Dobry żart.
- Masz argumenty które mogą mnie powstrzymać?
- Kim bym była- Popchnęłam go na beżową pufę.-gdybym nie miała!- Przerwa na wymianę powietrza w płucach.- (A) To WAMPIR, (B) jest ich - Liczę.- czterech, (C) to WAMPIRY i  (D) ty jesteś tylko człowiekiem!
- Coś jeszcze?
- A tak ! - Dramatyczna przerwa!- To ja chce go zajebać.
Wybiła 23:00. Wybiegłam z pokoju. Przeskakując na schodach zobaczyłam jak głupi blondyn mnie goni. Jak przewidywałam byli na tyłach szkoły. Przez gęstą mgłę nie było widać nocnego nieba. Dobra... Grałam w Slendera... Mam doświadczenie jeśli chodzi o takie warunki! Jednak przez mgłę można było dostrzec błyszczące błękitne ślepia Jake. Jak i także jego twarz. Wyglądał na wystraszonego. Podniosłam nóż z zimnej ziemi. Nie wcale nie rozrzuciłam kolekcji noży po całej szkole. Wcale!

"Szybciej oni cię gonią! Nie dasz rady im uciec! Dziewczyno uciekaj!" Były to ostatnie słowa jakie udało mi się usłyszeć zanim zaczęłam pościg za wrogami. W prawej  ręce ściskałam nóż. Zza mgły powoli pojawiały się twarze 4 osób. Zacisnęłam zęby i zaczęłam biec szybciej. Jeden z nich wyszedł na przód i rozszerzył psychopatyczny uśmiech. Świecące oczy wpatrywały się na mnie z kpiną. Przestałam biec. Staliśmy pół metra od siebie.
Czekałam na jego pierwszy ruch. Chyba miał taki plan jak ja. Powoli zaczęłam się niepokoić. Dziwna strategia jak na niego. Zaraz gdzie pozostała dwójka?! Odwróciłam się lecz nikogo nie było. Odskoczyłam na bok i cudem uniknęłam ciosu z miecza od chłopaka.
- Proszę, proszę... Jak zawsze równie przewidywalna.
Zaraz wróć! Przewidywalna?! Odwróciłam się przecinając nożem gardło jednego z nich.
- A jednak się zmieniłaś.
Podeszłam bliżej niego i spojrzałam mu w oczy.
- Już nie jesteś taka odważna? Już za późno byś do nas dołączyła. No chyba że-Przeniosłam wzrok na ziemię.- poświęcisz swoją krew. Mina ci zbladła? Przecież nie raz to robiliśmy.
Chłopak chwycił mnie za prawą rękę i pociągnął ku górze. Po czym odebrał mi broń.
- Czemu ty to robisz ?!- Krzyknęłam z powrotem wgapiając się w jego oczy.
- Księżniczko nie muszisz się martwić , niedługo będzie po sprawie.
-  Zabierz swoją szpetną gębę ode mnie !
- Tak ja też cię kocham...
Zaczęłam się szarpać, lecz on był silniejszy.
- Czego chcesz?
- Myślałem że to ustaliliśmy... Twojej krwi.
- To czemu po prostu jej nie weźmiesz?
- Bo ty będziesz chciała mi ją dać...
- A bo ty na pewno będziesz czekał na pozwolenia, przecież cię znam.
- Kochana wampireczka.
- Ja ci dam *kurwa puszczaj mnie !*
- No i na ciebie czekałem...
- * Co na mnie ?*
- Morze z tobą się lepiej dogadam...
- * Marzyciel! *
- W takim razie ujmę to inaczej. Idziesz ze mną, albo zginie ten śmiertelnik.- Dwójka pozostałych przyniosła ciało blondyna w zielonym swetrze.
- Jake!- Odepchnęłam chłopaka i podbiegłam do Jake.- Jake proszę powiedz coś! Cokolwiek!
-  Jakie to przesłodzone...
- Co mu zrobiłeś!
- Ja nic. Tylko ty.
- Zaraz...
- Nie pamiętasz kogo zostawiłaś w tyle?
- O kurwa co ja zrobiłam!
- To co powinnaś. Jeśli nie chcesz żeby moi przyjaciele potraktowali go jako zabawkę, pójdziesz grzecznie ze mną.
- A jeśli nie...To on ginie, a ja?
- No wiesz w jednym z przypadków ciebie czeka to samo.
- Spadaj panie poważny. Nie wiedziałam że pójdziesz na łatwiznę...
- Jak to?
- Zero zabawy... Tylko 2 opcje ?  I potem koniec ? Daj się pobawić!
- Chyba oszalałaś, ale zgoda. Spotkamy się jutro o pół nocy, masz być sama.
-  Ok... A ty będziesz sam?
- Dla ciebie kochanie wszystko.
*Pozwól mi mu przyjebać!* Nope, niech pożyje.  I od kiedy ty gadasz na głos ?!  * Jam? Od wczoraj!*. Zjechałam po poręczy przy schodach na któreś tam piętro. Ideolos ! Trafiłam na piętro z moim pokojem. Podbiegłam do drzwi i wparowałam do pokoju. Chcąc usiąść na swoim łóżku upadłam na ziemię.
- Gdzie moje łóżko?!
- Catty się uparła by przemalować ściany.
- Czyli se nie odpocznę.
- Tak wg. To gdzie byłaś?
- Ja?  Umówiłam się z kimś.
- Z kim?!- Krzyknęła błękitno włosa, a Catty spadła w tyle z drabiny.
- Z Michaelem...- Catty wskazała z wielkim uśmiechem przez okno tył szkoły.
- Że co ?!
- No tak sobie gadaliśmy i postanowiliśmy zrobić se spotkanie towarzyskie...
- Czyli chciałaś coś zrobić w sprawie tego co ci zrobił. On cię pokonał, i wymyśliłaś gatkę by dać sobie 2 szansę?
- Catty czasami się ciebie boję...- Oznajmiła Blue.
- Czo teraz według was powinnam zrobić?
- Widzę że nastawienie ci się zmieniło... Po pierwsze, nie będziesz w kiecce walczyła!
- No przecież nie w piżamie, co nie?
- Spokojnie... Zajmę się twoim strojem, a Catty włosami. A w walkę się nie będziemy mieszać, tak jak od początku chciałaś.
- Arigato!
* I po co ci to ? * Emm. Bo kiedy wygram będzie co opowiadać! Wiesz jak w anime! Zawsze mają epickie kiecki....




2 komentarze: