sobota, 5 grudnia 2015

Wydarte ze wspomnień - 2 - Pierwszy atak, pierwsza śmierć

Wiem, to złe, ale kiedy widzę czyjeś cierpienie, czuję się lepiej... znacznie lepiej.


Per Vanessy - po wyrzuceniu z domu


Wiedziałam, że to mnie czeka. Najpierw Violet, potem ja.
Poczułam na twarzy zimny wieczorny wiatr. Noc jest taka piękna. Przechadzałam się dalej ulicami miasta. Całym moim dobytkiem był nóż. To mi powinno wystarczyć do przeżycia. Usłyszałam jakieś krzyki. Pobiegłam w ich kierunku. Dochodziły z jakiegoś dziwnego miejsca, znajdującego się pod jakąś małą uliczką. Drogę tarasował osiłek. Przez chwilę zastanawiałam się co zrobić. Mogłabym go usunąć z drogi... ale tak kogoś pobić? Bójki z Vincentem to zupełnie co innego... W końcu postanowiłam wyminąć tego typa. Niezauważona wdrapałam się na dach jednego z bloków, a zeskoczyłam z niego za przeszkodą. Otworzyłam drzwi zza których dobiegał hałas. Na początku moje oczy oślepiło jasne światło. Po jakimś czasie, jednak przyzwyczaiłam się do panującej jasności. Na środku stała gigantyczna klatka, w której było zamkniętych dwóch chłopców - nastolatków. Zadawali sobie nawzajem niezliczoną liczbę ciosów. Widownia krzyczała: "Wykończ go! Wykończ go!".  W pewnym momencie jeden z nich złapał drugiego za szyję i rzucił nim o kraty. Uderzył jego głową tak mocno, że krew wraz z mózgiem ofiary poleciały we wszystkie możliwe strony. Nie mogę ukryć, troszkę mnie to przeraziło. Pierwszy raz zobaczyłam czyjąś śmierć... i to tak brutalną.
- Panienka czego tu szuka? - podszedł do mnie jakiś facet.
- Niczego - patrzyłam jak trup był sprzątany z ringu.
- Ale jak już tu jesteś... Ryan! Ona cię wyzywa na pojedynek!
Rzuciłam temu typowi przerażone spojrzenie. Chciałam uciec, ale złapał mnie, zanim zdążyłam cokolwiek zrobić.
- Dawaj mi ją tu - Ryan, zwycięzca poprzedniej walki wskazał na klatkę. Osiłek wepchnął mnie do niej. W co ja się wpakowałam...
- Nie powinnaś tu przychodzić - wziął do ręki nóż i wszedł na ring.
- Ja nie chcę się bić - zaczęłam się wycofywać, ale moje plecy napotkały na kraty, a serce zaczęło przyspieszać.
- Oh, nagle się rozmyśliłaś. Jaka szkoda, ale trzeba było to przemyśleć wcześniej.
- Jedno z nich wyjdzie żywe, a drugie skona na naszych oczach! - wykrzyknął jakiś mężczyzna. - Niech rozpocznie się walka!
Skrzyżowałam ręce na wysokości mojej twarzy. Czemu tu nie ma Vincenta? Ja go potrzebuję... Chłopak zaczął zadawać mi ciosy nożem w moją prowizoryczną osłonę. Ból był przy tym niemiłosierny. Z oczy zaczęły płynąć łzy.
- Odpuść mi... błagam... - jęknęłam.
- Tu nie ma litości - rzucił mnie na podłogę. - W końcu to życie.
Nożem, który trzymał w dłoni zrobił gigantyczne cięcie na brzuchu.
- A teraz zdychaj.
Mój oddech przyspieszał. W pobliskim lustrze widziałam, jak krew wycieka z rany. Czarny kolor zawitał w mych oczach, a zaraz po tym poczułam nową siłę, która we mnie wstępowała. Chciałam się ruszyć, ale nie umiałam - nie miałam kontroli nad swoim ciałem! Jedyne co mogłam, to obserwować dalsze wydarzenia. Ujrzałam, jak na mojej twarzy pojawiał się dziwny uśmiech taki, jak u ojca, kiedy się mocno zdenerwował. Po chwili doszedł do tego ten charakterystyczny i zarazem psychiczny śmiech. Podniosłam się z ziemi.
- Pożałujesz, że ze mną zadarłeś - powiedziałam nie swoim głosem.
Teraz to ja prowadziłam morderczy pojedynek. Z każdą raną, która pojawiała się na jego ciele, czułam coraz większy zachwyt. On jednocześnie zdziwiony, jak i przerażony próbował desperacko walczyć o życie. Niestety... było już dla niego za późno. Zatopiłam nóż w jego gardle, a następnie pociągnęłam śmiertelne cięcie, aż do brzucha. Przerażający uśmiech dalej widniał na mojej twarzy.
Słyszałam krzyki tłumu. W końcu wzięłam głęboki oddech i już o własnych siłach wstałam znad zwłok. Spojrzałam w lustro - oczom wrócił dawny fiołkowy kolor.
Od wtedy wiedziałam, na co mnie stać. Było to dla mnie jednocześnie straszne i piękne. Jednak najgorsze było to, że nie żałowałam ani chwili, które doprowadziły go do agonii, a wręcz byłam z tego powodu szczęśliwa. Jestem... potworem i niestety nic tego nie zmieni...


7 komentarzy:

  1. Zajebiste :D przez cały czas krzyczałam "Zabij go! Zabij!" XD czekam na nexta~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw muszę mieć pomysł na nexta, bo jak widzisz, to opko nie idzie chronologicznie XD

      Usuń
  2. Kate wróciła!!! Ey Van twoje opka przynajmniej ktoś czyta .... a nie u takiego beztalęcia jak ja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze wczoraj myślałam, że nikt nie czyta XD
      A i wiem co będzie w następnym rozdziale, hehe...

      Usuń
    2. W sensie, że nikt moich nie czyta, a ty masz zajebiste opisy, których nie umiem zrobić

      Usuń