czwartek, 3 grudnia 2015

Cienie Przyszłości- Rozdz.1 Eksperyment niosący śmierć....

ŁaDUJ ŻESZ SIĘ SZYBCIEJ...

Uwaga! Na początku może pojawić się per. Narratora. Nie będzie ona zaznaczona. Miłego czytania!

.... Nigdy cię nie zapomnę, choćby chciano mi wyrwać cię z pamięci. Choćby krew splamiła me ręce,
Zniszczę tego kto śmiał podnieść na ciebie rękę. Jesteśmy bliźniętami nie sprawiedliwie oddzielonymi od
siebie. Nigdy cię nie zapomnę. Im Promise.....

Sale przedszkola odzwierciedlały się piękną kakofonią kolorów, bliźniaki nie chciały tu być. Po prostu... tu nie pasowały. Dzieci w ich wieku nie przejmowały się niczym, bawiły się lalkami, układały puzzle... Ale nie oni, w ich genach zapisane są dane z przed wieków. Modyfikacje przechodzące z pokolenia na pokolenie. Ponad przeciętna inteligencja... zamiłowanie do broni, i zmysł przetrwania.
-No idźcie, nie bójcie się przecież inne dzieci nie gryzą.- Ich ojciec Kevin popchnął bliźniaki w stronę ich grupy.
-Kevin nie wiem czy to dobry pomysł.- Zaczęła Vi.- Oboje wiemy że Atena i Aiden są... inni niż reszta dzieci, będą się wyróżniać.- Atena energicznie pokiwała główką.
-Właśnie tato.- Dodał Aiden.- To raczej nie zadziała na naszą korzyść, a wręcz wzbudzi zainteresowanie innych.
-Macie dopiero pięć lat a zachowujecie się jakbyście mieli wejść na arenę pełną lwów.
-To by było ciekawe....- Rozmarzyła się Vi.
-Właśnie...- Dodały równocześnie bliźniaki.
-Urwanie głowy z waszą trójką XD- Skwitował z uśmiechem pełnym białych zębów.
-No dobra... Choć Aiden idziemy do tych nie pełnosprytny...
-Atena!
-Dobra, dobra nic nie mówię.-Wzięła brata za rękę i pociągnęła do innych dzieci.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Per.Riley

Inne dzieci od razu zwróciły uwagę na nowych przybyszy. Blondyna i blondynkę o fiołkowych oczach. Oboje mieli półdługie włosy spięte tak że ledwo szło ich rozróżnić. A tak że nie rozłączne słuchawki na uszach. Nie wyglądali na zadowolonych perspektywą spędzenia tu całego dnia. Riley spojrzała na tę dwójkę z zaskoczeniem. Nowi? Pewnie tak jak ona byli zagubieni, wśród tych ... dzieci. Jej długie lekko kręcące się miedziane włosy przeszkadzały innym. Patrzyli na nią jak na dziwadło, i z wzajemnością. Nie życzyła sobie by tu się znaleźć, ale... co poradzić? Niania ją tu przyprowadziła, bo tata jest w swojej firmie, a mama w Londynie. Zastanawiam się czasem czy oni pamiętają że mają córkę. No cóż... sorry taki mamy klimat. Podeszła do złotowłosej.
-Cześć! Jestem Riley a ty?- Spojrzała na mnie fioletowymi oczyma.- Nie wyglądacie ja tamte niedorozwoje.- Dziewczyna przekręcił głowę na prawo jak zaciekawiony piesek, po czym podała mi dłoń.
-Jestem Atena a to mój brat bliźniak Aiden.
-To że jesteście bliźniakami widać z odległości kilometra.- Oznajmiłam pewna swojej tezy.
-To fakt.- Wzruszyła ramionami.- Choć może mają tu ciekawe książki...- Wskazała na półkę z książkami no poziomie ,, co to znaczy czytać?'' Po czym nagle zamilkła.- Patrz.- Wskazała na fioletowego mężczyznę w drzwiach, przyglądał się nam tak jakby miał wzrokiem zabić, nagle spojrzał prosto na mnie i rozpętał się piekło....

*

Per. Atena

Mężczyzna ten miał co najmniej 1,90 m wzrostu, ponieważ stał koło metrowej miary dla dzieci. Jego włosy były fioletowe jak u mamy, ale nie takie jak u wujka Vincenta. Były... bardziej ułożone. Twarz zarysem przypominała twarz mamy i wujostwa. Obok niego pojawiła się przedszkolanka. Aiden, zabrał ze stołu szklankę i nałożył na nią membranę.
-Proszę.- Podał mi bliźniak.- Dzięki temu usłyszysz co mówi.- Przyłożyłam do ucha, a mój pomysłowy brat zrobił jeszcze dwie takie.
-...Niestety ale nie może pan tu wejść, to jest przedszkole i odpowiadamy za ich bezpieczeństwo i nie możemy wpuszczać byle kogo.- Odparła pani Dodds, jeny... ich nazwiska stają się głupsze z każdym nowym.
-Ależ ja tylko chcę przeprowadzić z dziećmi mały eksperyment...- Odezwał się mężczyzna. Jego głos był mocny, ale stonowany.
-Kojarzysz go Aiden?- Wyszeptałam. Pokiwał na nie.- A ty Riley?- Ten sam ruch na prawo i lewo.
-Przykro mi ale nie potrafię panu pomóc. I nie możemy pana tu wpuścić.- Uparła się Przedszkolanka.
-Po dobroci nie... to innym sposobem...- Nagle kobieta wydała głuchy krzyk. Jej beżowa bluzka pokryła się nagłym szkarłatem. Nóż. W jej brzuchu tkwił nóż. Popchnęłam dwójkę do łazienki.
-Szybko! Może nas nie zauważył.
-Co jeśli on zrobi nam to co pierzastej...- Zamartwiła się Riley.
-Tu jest prawie 40 dzieci...- Spojrzałyśmy na niego ze wzrokiem w stylu serio?- No dobra... 38 w tym my.
-A co z ochroną?- Zapytała łkająca już Riley.
-Matko... A po co komu ochrona w przedszkolu?- Zapytałam.
-Fakt... Przepraszam strach paraliżuje moje logiczne myślenie.- Odparła dziewczyna biorąc się w garść.
-Raczej nas nie zobaczy...- Odparł Aiden.
-Emm... On mnie już widział.- Oboje odparliśmy coooo?
-Gdzie jesteś....- Usłyszeliśmy za drzwiami. Nie mając wyboru ukryliśmy się w kabinach. Dum, dum, dum... Jego ciężkie buty odbijały się po kafelkach.
-Wstrzymałam oddech. Jest 5 kabin... spokojnie, ominie cię... Pierwsze drzwi poszły się bujać. A sądząc po odgłosie dosłownie wyleciały z zawiasów. Drugie... Trzecie i krzyk ..... Aidena. Zmroziło mi serce. Nie... nie... Aiden... Wzięłam głęboki oddech. Przypomnij sobie jak mama to robi że ma czarne oczy... Uczyła cię jak nad tym panować...
Krzyk Riley przeszył eter. Moje oczy stały się czarne, przygotowałam się do skoku. Kap, kap.... kapał kran... Nie ma go? Nie pewnie ryzykując wyszłam z kabiny. Cisza... Wyjrzałam zza framugi delikatnie. Dzieci siedziały w okręgu ledwo przytomnie. Aiden i Riley też.
-Gdzie jesteś....? - Chodził po sali zaglądając w każdy kąt.- Wiem że ktoś tu jeszcze jest... brakuje mi jednego dzieciaka z listy...- O matko...
-Aiden...- Szepnęłam, ale po chwili zrezygnowałam z zamiaru nawoływania brata.
-Nie? To może od blondynka zaczniemy.- Wytaszczył Aidena na środek za ramię. Bolało go. Zawsze byłam bardziej odporna na ból, niż on. Z aktówki której wcześniej nie zauważyłam wyciągnął strzykawkę. Substancja w niej była złoto, fioletowo bordowa.- No chłopaczku co cię nie zabije to cię wzmocni.- Wbił mu igłę w ramię, Chłopak krzyknął. Upadła na dywan i zaczął się miotać, jego złote włosy zaczęły zmieniać kolor. Leki fiolet tak jak u mamy, i bordowe pasemka ze złotymi... O matko... Przestał się miotać, on... chyba nie oddycha.
-I tak cię znajdę...- Odparł. I patrzyłam na tę rzeź niewiniątek, wstrzykiwał kolejno dzieciom kolorowe substancje o nie naturalnej barwie. Jasny pomarańcz, aż razi w oczy, róż o takiej samej konsystencji. Riley trafił się najgorszy kolor świata, różoffy. Jej włosy przybrały właśnie ten kolor, ale ona w porównaniu do leżącego na ziemi Aidena po trzech minutach się obudziła. Patrzyła wprost.... na mnie, a jej wzrok oznaczał jedno. Uciekaj. Po chwili cicho i na palcach zaczęłam wysuwać z kryjówki. Pobiegłam wprost do wyjścia, moje oczy odzyskały już naturalny fiolet. Niestety w ostatniej chwili złapał mnie za ... sznurówkę od buta... O matko... pokonana przez tenisówki.
-Mam cię!- Odparł.- No no... mamy geniusza wśród małolatów. Szkoda... jeśli zginiesz, dobrze jeśli przeżyjesz.- Ujął moją twarz w dłonie i spojrzał w oczy.- Takie znajome... - Jego oczy również były fiołkowe jak moje. Splunęłam mu w twarz. - Waleczna. Mam dla ciebie coś specjalnego.- Wyjął strzykawkę ze złoto fioletową substancją.- Nie będzie bolało... mnie.- Zaniósł się śmiechem. Poczułam lekkie ukłucie i Sen... Obudziłam się i już go nie było. Aiden. Podbiegłam do niego i przyłożyłam ucho do jego piersi. Serce biło ale... słabo. Płakałam a Riley mnie pocieszała. Aż nie przyszli nas odebrać rodzice robiący aferę, że ich dzieci mają inny kolor włosów. I były świadkami tak wstrząsających wydarzeń jak śmierć wychowanki i kolegi. Rodzice byli zdruzgotani gdy zabierali go do szpitala. Ja równiezż ...nienawidzę szpitali... te białe, sterylne pomieszczenia... brr... Ale mam do rodziców tej dzieciarni jedną uwagę... a mniowice... MÓJ BRAT NIE UMARŁ ON ZAPADŁ W ŚPIĄCZKĘ !! Nio dobra... Najgorsze było to co śię stało dnia następnego. Ktoś... zabrał Aidena ze szpitala, bez naszej wiedzy. Wykradł. A moje złote włosy stały się fioletowo złote. Gdybym wiedziała że ten dzień w przedszkolu, nasz pierwszy. Będzie początkiem końca świata.....

9 komentarzy: