wtorek, 8 września 2015
Władczyni cienia- Rozdz.2 Kostiumy
Gdy morderca skończył dobijać ofiary.
Upadł na kolana głośno dysząc taj
jakby owa powinność go wymęczyła.
Z jego oczu odpłynęła ciemność
ukazując nieprzewity fiolet jego oczu.
Spojżał na swe ręce z satysfakcją
tak jakby był z siebie dumnny.
Nie nie umiem myśleć o nim jak o
mordercy to... Zwykły chłopak
gdzieś około 19lat.... Czyli nie wiele starszy
ode mnie. Zaniósł się psychicznym śmiechem
po czym wybiegł z pokoju szybkim krokiem.
Zostałam sama. W ciszy słychać
było mój nie reguralny puls i oddech.
Podeszłam do trucheł i sprawdzałam
ich puls. Nikt nie przeżył. Upadłam.
Moim całym ciałem wstrząsnął
spazmatyczny szloch. Ciemność. Jedyna mnie
rozumie, pochłania i słucha uginając
się pod mym dotykiem. Kim czy... Może
raczej czym ja jestem ? Nie raz sama chciałam
kogoś zaatakować czy może nawet zabić.
Ale nie niewinne dzieci. Nie rozumiem
tylko czemu najbardziej wstrząsnęła
mną śmierć blondyna. Usłyszałam
skrzypnięcie drzwi, cofnęłam się i stanęłam
w bezruchu. Wrócił by mnie dobić?
Nie. Zrobił by to za pierwszym razem.
Do pokoju wślizgnęła się smukła postać.Dziewczyna.
Jej ręce i nogi pokryte były
czarno-białymi pasami. Czarne proste
włosy spinała czarna kokarda pasująca
idealnie do czarnej sukni z białymi
akcentami. Miast twarzy miała białą
maskę z czerwonymi rumieńcami i
fioletowymi łzami. Miała wymalowany uśmiech,
Nie... Zaraz... To był ludzki uśmiech.
I czarne oczęta z białymi punktami.
Bił od niej nadludzki spokój i powaga.
Pochyliła się nad szatynem i pogłaskała
go po głowie. Uniosła go na stół
i ułożyła go na stole. Ułożyła
go w ciele robotycznego królika.
To samo zrobiła z blondynką i rudzielcem.
Rudy stał się lisem a blondi kaczką.
Gdy zajęła się brunetem, podpełzłam
do blondyna. Czy mu też to zrobi?
Ukryje przed światem prawdę o morderstwie?
Złapałam się za głowę czując tępy
ból ( z reklamy metafenu.)
Czas zwolnił nieubłaganie.
Rozległ się szept zdający się
roznosić w mej głowie.//Jeśli założyszz
mu złotą maskę zostaniesz związana złotą
tajemnicą. Będziesz mogła go przywołać
w potrzebie a on ciebie. Już i tak jesteś
napiętnowana.// Say What?
Gdy głos ucichł,bez wachania sięgłam po
maskę. I włorzyłam ją chłopcu na głowę.
Nie wiem czemu, ale czułam że to
słuszne.
Bez wachania
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zajebisty rozdział *,* smutno mi było wtedy gdy sprawdzała im puls ;-; ciekawe w jakiej potrzebie go ona wezwie lub on ją :) czekam na nexta :3 ^^
OdpowiedzUsuńWysyłam dużo weny ~
Rozdział zajebisty jak zawsze zresztą XD. ,,Z reklamy metafenu" XD jebłam XDXDXD. Ej! A co to znaczy napiętnowana? (jestem głupim dzieckiem, które nic nie wie, więc się nie dziwić! XDXDXD)
OdpowiedzUsuńTo znaczy inaczej naznaczona ( za dużo domu nocy)
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział ^^ smutno mi w nim jakoś było ;-; Goldi...;_; Vincuś czemu!? Czemu!? CZEMU!?
OdpowiedzUsuńV-Nie wiem zapytaj mojej pokręcinej siory która pisze takie opka -,-
XDXDXD
Vi: Spadaj...
OdpowiedzUsuńV:Sama się zbadaj...
Vi: To SAMA PRAWDA
V: Ta a niby skąd to wiesz ?
Vi: Mam swoje źródła ( hehehe)
V:Pff... Nakryty...
OdpowiedzUsuńVi: Hih
Vinc: I hate you sis!
OdpowiedzUsuńViol: Wzajemnie
Kari: Ciiiii...nie unoście się moi bracia i siostry. ..spoty nie prowadzą do dobrych rozwiązań *mówi w hipisowskich okularach i ciuchach* *Wszyscy patrzą się na nią dziwnie*
Vinc: A jej co.
Scott: Zachowuje się tak od kąt dowiedziała się z czego są parówki. ..
*Wszyscy szczelają faceplama* XD
Po pierwsze: super :D
OdpowiedzUsuńPo drugie: Chica nie jest kaczką tylko kurczakiem :/
Po pierwsze: super :D
OdpowiedzUsuńPo drugie: Chica nie jest kaczką tylko kurczakiem :/
Po pierwsze: super :D
OdpowiedzUsuńPo drugie: Chica nie jest kaczką tylko kurczakiem :/