niedziela, 6 września 2015

Prolog - Violet

Kolejny dzień i kolejna męczarnia. Na dworze chmury zasłoniły słońce i wydały na świat nową porcję życiodajnej wody. Patrzałam na to oczekując burzy. Tej jakże pięknej a zarazem niszczycielskiej siły natury. Nie wiele dni mi zostało. Czułam jego nie chęć do mej egzystęcji to była tylko kwestia czasu nim mnie wyrzuci. A miarka się przebrała gdy podczas rodzinnego posiłku. Podczas rodzinnych kłótni, w epicentrum chaosu nie zabrałam głosu. Nigdy nie ukazywałam swych zdolności ani czarnych oczu harakterystycznych dla naszej rodziny. Szybko spakowałam rzeczy nim jeszcze znalazłam się na ulicy. I tak rozpoczęła się ma tułaczka...

2 komentarze:

  1. *Bije brawa* zehebisty prorolog

    OdpowiedzUsuń
  2. Dhanke zastanawiam sie nad opowiadaniem w stylu połączenie crepypasty i fnafa + nasza rodzinka i chaaaaos ( nasza wspólna wizja artystyczna przewiduke jeszcze krew....)

    OdpowiedzUsuń