poniedziałek, 7 września 2015
Władczyni cienia- Rozdz.1 Pierwsze morderstwo
Stałam w cieniu jednego z pomieszczeń pizzerii.
Śmiałam się bez wyraźnego powodu mając
nadzieję że nic tego nie zmieni.
Uczucia to takie ciekawe przeżycia choć w moim
wypadku rzadko odczówalne. Nagięłam cień pod
swą wolę i wkroczyłam w cień, przenosząc
się do głównej sali.Na scenie pokaz
dawały dwa złote animatrony. Był to
królik i miś. Królik intonował swą pieśń a
miś rozbawiał dzieciaki. Codzienny widok. W pewnym
momęcie miś poprowadził dzieciaki w głąb
sali nucąc Fallow me... Poszła za nim piątka dzieci,
A reszta wyraźnie znudzona słuchała
królika. Za misiem poszli: szatyn, rudy,
blondyn, brunet i blondynka. Kierowali się
w stronę Part & Service. Po co im to ?
Tego raczej nie znajdziemy w programie imprezy
urodzinowej. Nie... To nie moja sprawa... Niestety
ciekawość złamała wszystkie opory.
Może ich spytać? Nie... Nigdy nie rozmawiałam
z innymi ludzmi tylko obserwowałam.
Jestem jedynaczką a takich jak ja.. Chyba
nie ma na tym świecie. Weszłam w cień
i czekałam aż pochód dzieci dotrze do celu....
***********************************************
Penetrowałam pomieszczenie uważnym wzrokiem
na podłodze walały się części zamienne
i nowe roboty... Ehh... Nowa pizzeria i nowe robot
tyle zmian... Drzwi stanęły otworem
a w nich obchód. Gdy dzieci wkroczyły
robot zamknął je na klucz. Dzieci spojżały
na niego zdziwione. Wyrzucił trzymane w rękach
ciasto a miast niego dzierżył nóż który
po chwili wylądował w gardle szatyna.
Zdjął maskę był to fioletowowłosy chłopak.
Blondyna chciała pobiec do szatyna
I go obronić ze łzami w oczach ale blondyn i
rudy ją przytrzymali. Tym czasem morderca
zdjął kostium Feazbeara, był to stróż
nocy albo dzienny.. Sama nie wiem...
Podszedł do bruneta. Niebieskooki podniósł
na niego swe spłakane lico, krzyknął
z przerażenia i zaczął cofać się do tyłu.
Oprawcy to nie zniechęciło zadał mu serię
Ciosów w brzuch. Skulił się trzymając
Za miejsce bulu. Tym razem blondyn krzyknął
rzucił się na napastnika w obronie brata. Siłowali
się przez chwilę aż fioletowowłosy nie cisnął
nim o ścianę. Blondyn zjechał po niej zostawiając
wyraźny ślad krwi. Zamknął oczy, ale
oddychał. Żył. Rudy próbował bronić
blondynę. Na próżno po chwili oboje
leżeli martwi. Zauważyłam że oczy ich
oprawcy były całe czarne tak jakby utracił
panowanie nad sobą. Blondyn otwożył
oczy, nasz wzrok się spotkał. Zalała
mnie fala nie znanych uczuć. Przyjemne
ciepło w środku i smutek z jego położenia.
Wyszeptał tylko help us... Po chwili
spotkał się z przeznaczeniem i nożem w
piersi. Wyszeptał w mą stronę ostatnie w swym
życu słowa... Uciekaj....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0_o ale zajebiste :3
OdpowiedzUsuńWczale nieeee....
OdpowiedzUsuńWczale taaaaaaak....
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział. Ale mam skojarzenie...no, bo miś, który zabawiał dzieci nikomu się nie kojarzy z czymś? XDXDXD (za dużo Naruciaka i Spongeboba XDXDXD), a potem jeszcze to, że prowadził dzieci w głąb sali czy coś XD, a potem jeszcze się okazało, że to Vincent XDXDXDXDXDXD (Serio to mi się skojarzyło ;-;)
OdpowiedzUsuńSmuteczek
OdpowiedzUsuńGOLDEN! NIEEEEE! TY BYŁEŚ BLONDYNEM! BLOOOONDYNEM!!! ;-;
OdpowiedzUsuńXDD !!!
OdpowiedzUsuńJa taka ZuA
OdpowiedzUsuńBLONDYNI SOM SŁODCY!!! XD I...NIE!!!! FOXY BYŁ RUDY! RUUUUUUUDY!!!! RUDZI TEŻ SĄ SŁODCY!!!! XD
OdpowiedzUsuńBosz... Może udostępnię nastempną sesję rozdziałów....
OdpowiedzUsuńTAAAAAAAAAAK!!!! ^^
OdpowiedzUsuńEh...
OdpowiedzUsuń