poniedziałek, 23 listopada 2015

Rozdz.11 Zaniosę cię właśnie tam.....





Bez Per:

-Clary... Clary... obudź się....- Dziewczyna niepewnie uchyliła powieki ze swych dwukolorowych oczu. Błysk jarzeniówek oślepił ją i przymknęła jedno z nich zasłaniając się ręką.

-Czy to pora na co miesięczny bilans?- Wymamrotała.- Agentka Naiomi nic nie wspominała...-Wymamrotała. Jej wzrok zarejestrował tylko dwie rozmazane twarze.

-Scott ona bredzi.- Oznajmił osobnik o fioletowych włosach. Musimy ją stąd zabrać. Czarnowłosy zerknął nie pewnie na zegar.

-Ile była nie przytomna?- Zapytał Vincenta. Który pokręcił głową.

-Nie mam pojęcia.- Oznajmił głucho. Martwił się o lokatą dziewczynę. Coś mu mówiło że to jej chwilowe oszołomienie jest spowodowane dziwnymi sytuacjami zachodzącymi w tej pizzerii. Może stanęła z robotem twarzą w maskę i przeżyła szok? I pomyśleć że kilka lat temu on to zapoczątkował.....

-Gdzie jest agentka Iparis? Znów siedzi przy generatorze DNA?- Po chwili Scott nie wytrzymał i ją spoliczkował.

-Co robisz.- Vinc gwałtownie chwycił go za rękę.

-Może wtedy oprzytomnieje i przestanie bredzić takie absurdalne rzeczy.- Był oburzony zachowaniem dziewczyny, ale w głębi duszy przeczuwał że to nie jej wina. Dziewczyna faktycznie niemrawo wróciła do rzeczywistości.

-Scott? Vinc? Gdzie ja... Co ja tu...- Wszystko widziała jak przez mgłę. Piekł ją policzek.- Wyjaśni mi to ktoś?

-Zemdlałaś.-Ukrócił Scott nim Vinc doszedł do głosu. Jest wcześnie, a on spędził w tym potwornym miejscu 6 godzin. Nie marzy o niczym innym jak o tym by wybyć stąd jak najszybciej. Nie czas na gadanie.-Kiedy przyszedłem Vinc próbował cię ocucić.

-No to mu wyszło...-Mruknęła nie wyraźnie pod nosem.

-Nie masz nic przeciwko?- Zapytał Vinc biorąc ją na ręce w geście panny młodej, jego policzki oblał rumieniec. Zarumieniona dziewczyna parsknęła.

-Nie jeśli mam tu coś do powiedzenia....

-Ledwo się trzymasz na nogach. Nie dyskutuj.- Skwitował Scott który nie widział w tym problemu, uciekał jego cenny czas.- Zresztą bredziłaś choć jak na twój poziom inteligencji to było wielkie.- Choć dziewczyna była słaba kopnęła go w bok takim mocnym ciosem że aż się zgiął.

-Kretyn.-Syknęła. A Fioletowo włosy się śmiał. Został obdarzony wzrokiem nienawiści spod zielonych oprawek. Ale ten patrzał tylko na nią jak zaczarowany, dziewczyna oparła głowę o jego ramię, a jej loki opadły swobodnie na jego ramieniu. Przymknęła oczy i oddychał delikatnie, kąciki jej ust uniosły się w małym uśmiechu. Wyglądała jak postać z bajki, która zapadła w sen. Po chwili wymruczała.

-Wiecie co? Szczerze to ma to gdzieś czy wrócę do wyra czy nie...- Po chwili uświadomiła sobie jak to zabrzmiało.- No bo.... i tak nie chcę spać.

Wsiedliśmy do czarnego auta które podprowadził Scott, położył ją na siedzeniu i pojechał w kierunku jej domu.

-Pilnuj jej.-Warknął Scott.

-A co ja niepełno sprytna? - Warknęła zirytowana.

Pod jej domem Scott wyłuskał jej kluczyki do mieszkania z kieszeni plecaka. Otwarł mieszkanie i polecił Vincowi i położył ją na kanapie w salonie. Wyszli a Clary z naburmuszoną miną położyła się patrząc w sufit. Pamiętała tylko kilka rzeczy. Oczy.... ludzkie, nie winne oczy, i chłopaka o szkarłatnych ślepiach.... Fioletowe włosy.... I jeszcze inne ten który ją tu przyniósł. Jak dobrze się czuła będąc w jego ramionach..... i z ta myślą pogrążyła się w słodkim śnie.....

9 komentarzy: