sobota, 20 lutego 2016

One shot 5-Odrodzona....

Nie muszę chyba opisywać tej "radości" mego ojca na mój widok. Tak... Śniadanie przebiegło w miarę po cichu tylko dlatego że moja mama zrobiła jego ulubione danie (poza tostami). Irytowało go jednak wszystko i dziwnym trafem najczęściej to co zrobiłam ja. A to moje włosy źle ułożone a to coś innego. Na koniec skwitował mnie tylko jednym słowem "suka". Po posiłku który zakończył się niespodziewanie gdyż szybko zjadłam i pomimo jego bluźnierst zaszyłam się w pokoju. Chwyciłam książkę i zaczęłam ją czytać. Nie musiałam długo czekać cała rodzinka wparowała do pokoju mojego i Kate. Matka przytrzymywała Vincenta gptowego mnie bronić rzucając się z pięśćmi.
-GDZIE TO JEST!!-Ryknął gniewnie przeszywając mnie wzrokiem. Przeprowadziłam chłodną analizę sytuacji i bezczelnie się uśmiechnęłam.
-Ale co tatusiu?-Jego gniew wzbierał na sile.-Czyżbyś zgubił coś ważnego?
-Nie pogrywaj sobie ze mną smarkulo!-Warknął wyjęłam szybkim ruchem z buta ostrze. Moje oczy spowiła czerń w ciągu sekundu rzuciłam ostrzem tak blisko jego głowy że przyciełam mu ucho. Z rany pociekła stóżka krwi.
-Ty żmijo...
-Nie masz nade mną władzy!-Krzyknęłam chardo stając na nogi.
-Ach tak?-Chwycił mnie szybkim ruchem w pasie po czym wyniòsł na zewnątrz brutalnie stącając mnie ze schodów.-I co teraz powiesz?-Zapytał trzaskając drzwiami. Z moich ust dobiegł szatański śmiech. On nawet nie wie co zrobił! Tyle lat... Zbierałam informacje. Kopiowałam pliki prywatne, dokumenty i teraz mam jego dziennik. Wiem o nim wszystko! O nim i jego mafii... I jego planach.. Jednym słoeem mam go w garści. Obolała wstałam powlokłam się do skrytki na dworcu. Dziś dzień się odrodziłam!

***

Is a finaly over. Are you finaly done. Are you happy now?


I dont know.....

***
Włóczyłam się po ciemnych zakamarkach miasta by zarobić na pociąg i wyjechać. Dokładniej brałam udział w walkach Skiz czyli nie legalnych zawodach bez ograniczeń wiekowych. Moje ofiary zawsze padły martwe. Krew stała się dla mnie czymś oczywistym czymś tak normalnym że i śmierć mi zobojętniała. Ważne było przeżycie. Z tej matni wspomnień wyjechałam do Denver a potem do Vegas gdzie... Nie tyle co mnie złapali tyle co zakumplowałam się z dziewczyną z programu szkolenowego F.B.I Clarissą Cawthon. Nie wiedziali że jestem zabójczynią najbardziej poszukiwaną w kraju. Zjawą. Przyjeli mnie. Còż życie toczy się dalej.

***

Trzeba żyć dla siebie póki jeszcze w życiu coś masz. Trzeba czas oszukać żeby napradę żyć...

7 komentarzy:

  1. Hehe...mówi się trudno i płynie się dalej! I płynie, płynie, płynie się dalej xD!

    OdpowiedzUsuń
  2. Poczekaj *Wrzuca do wody krokodyle, piranie, rekiny i Spongeboba*.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rekiny nie atakują dopóki nie poczują krwi xp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem... A kto powiedział że mają cie atakować ??? xD Gdybym po to je wrzucała, nie wrzuciła bym Spongebob'a

      Usuń