piątek, 12 lutego 2016

Cp- Rozdz. 4 Porwanie?

Per. Ametyst
Nie obchodzi mnie gdzie
Nie obchodzi mnie nic....

Zadzwonił telefon.Ekran rozjaśnił się poraził w oczy. To Tim. Nagłe uczucie euforii wstrząsnęło mym ciałem. On ma wyczucie czasu. Odebrałam głośno przełykając ślinę i przyłożyłam aparaturę do ucha.
-Ha-halo?- Zapytałam drżącym głosem.
-Ami? Gdzie jesteś? Byłem pod twoim domem ale ... on się na mnie wydarł.- Na myśl o nim przeszły mnie ciarki..
-Wyrzucił mnie....
-Co?! Gdzie teraz jesteś.- Podałam mu adres przystanku i skuliłam się wśród swoich rzeczy. Wiatr nieubłaganie targał me włosy jakby testował swe wymyśle koafiury na mnie. Płakałam. Mocno spinając ręce w kostki aż zbielały, po chwili wykonałam ,, Łamanie kostek" Czyli mój tik nerwowy. Usłyszałam szmery. Obróciłam się i nic. Spojrzałam w przód i zobaczyłam nadchodzącą postać. Wysoki chłopak w swym nieodłącznym żółtym swetrze, jego jasno brązowe włosy sterczały na wszystkie strony świata. Uśmiechał się do mnie. Musiał się schylić by nasze twarze znalazły się na tej samej wysokości.
-Ej. Ami co się stało.- Ukląkł.  Wtedy się kompletnie rozkleiłam. Łzy poleciały same gdy opowiadałam mu całą historię w najdrobniejszych szczegółach. Słuchał z uwagą godną podziwu. Gdy skończyłam szukałam w jego wzroku współczucia. Nie odkryłam go jednak bo chłopak wzbił wzrok w pochmurne niebo.
-Jeśli chodzi o tę dziewczynę...- Zaczął ostrożnie wypowiedz.- To nie przejmował bym się nią zbytnio. Życie jest kruche, a śmierć... cóż dla niektórych to coś fascynującego.- Usłyszałam w jego głosie jakby... dumę. On... był dumny ze mnie.- Ale.... On powinien zapłacić za to co zrobił.- Specjalnie nie wymówił jego imienia. Ręce zacisnął w pięści.- Czas nie stoi po naszej stronie. A on tylko go przyśpieszył, Powinnaś najpierw w pełni odkryć swoje moce...- Mówił jakby do siebie.
-C-co? Tim wszystko w porządku?- Oprzytomniał.
-Co? Ach tak... ja tylko.- Nagle coś za mną w krzakach zaszeleściło. Odwróciłam się napięcie.
-Tim słyszałeś to?- Nic. Żadnej odpowiedzi.- Tim?- Odwróciłam się w jego stronę ale chłopaka już nie było. - Co?
-Przepraszam....- Zdawało się brzmieć w eterze. Nagle usłyszałam dźwięk za sobą odwróciłam się lecz nim zobaczyłam co mnie tak niepokoi, ktoś przyłożył do mojej twarzy szmatkę nasączoną jakimś środkiem usypiającym. Nim zemdlałam ujrzałam  jedynie niknące powoli w mroku twarze owej trójki nie znajomych. Jedynie chłopak w białej masce pochylał się nade mną i powiedział.
-Przepraszam Ami...- Jedyne co wydukałam to imię które wpasowało się w ton głosu chłopaka.
-Tim....

*************

Mrok. I głosy. To tyle co mnie ogarnęło po pewnym czasie nie ruchomości..
-To ona?- Odezwał się dziewczęcy głosik. Na oko 8-10 latki.
-Tak.- Odparł Męski głos. Mógł to być chłopak w moim wieku albo starszy.
-I... co teraz?- Zapytał ktoś nie chętnie.
-Uważam że powinniśmy poczekać.- Oznajmił... Tim. Nie wierzę... Mój kuzyn... Oni... mnie porwali?
Nagle usłyszałam koleją osobę.
U-we-tsi-s-ge-a chodź do mnie...
Nagle poczułam jak mój duch wychodzi z ciała. Zobaczyłam wszystko z lotu ptaka. Leżałam na łóżku a w koło mnie chorda ludzi. Jednak nie to przykuło mą uwagą, ja się unosiłam.Wyleciałam za ścianę pomieszczenia na zewnątrz. Las. Jednak leciałam dalej. Złocisty sierp księżyca zdawał się oświetlać mi drogę i prowadzić do celu. Jaskinia. Wleciałam do środka.....

3 komentarze:

  1. Widzę lubisz bawić się w Polsata xD

    OdpowiedzUsuń
  2. AJ BELIF AJ KEN FLAJJJ~! XDD
    Violsat ponownie xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Żaden Violsat (UltraViolet?) siedź cicho. Ja mam formatowany komp i morze jutro napisze ciąg dalsz (Ma już połowę w roboczych.) ale mam wi-fi w fonie! ( Na którym się źle pisze....)

    OdpowiedzUsuń