,, Ciemności i światło
W niekończącym się tańcu
Błogosławiąc cienie
Które witają mnie i osłaniają..."
Per. Delia
15 Grudnia, czas oceaniczny
Godz. 9:54
Miałam nadzieję że spotkam go po drodze, niestety jak to mówią nadzieja matką głupich. Wychodząc na zewnątrz czułam jak wiatr czule głaszcze moje ramiona. Żałuję również że pozwoliłam moim złotym puklom opadać na nie. Kiedy powoli mijałam witryny sklepów zauważyłam że moje błękitne oczy zmieniły kolor na szmaragd. Taki jak miała moja mama. Zza stanika uwierał mnie mój sgian-dubh czyli sztylet łowczych. Mojej mamy... Jej rodzina nie była zwyczajna... należała do klanu Tajnych Rodzin tzw. Łowczych. Jej dziedzictwo oraz moce spadły na mnie, nigdy nie powiedziała tego tacie. Przecież ona się nawet pająka boi a co by zrobił gdyby się dowiedział że jego córka nosi sztylet ze sobą? Ehh... co by było gdyby się dowiedział że te koszmary które mam prawie co dziennie to nie koszmary? Rola Śniącego, którą zostałam oznaczona nie jest łatwa. Przed oczami mignęło mi wspomnienie mojej pierwszej wizji...
*
Byłam w domu. Tylko ja i mama. Siedziała obok mojego łóżka na krzesełku i delikatnie głaskała mnie po głowie wyszeptując słowa pocieszenia. Jak małemu dziecku przy chorobie. Łkałam i patrzałam na nią sennymi oczyma, mokrymi od łez.
-Mmmamo ja nie chcę...- Ból w oczach czarnowłosej aż ranił.
-Wiem kochanie.- Odszepnęła.- Wiem. Ale musisz, to zrobić.
-NIE!-Krzyknęłam jak rozkapryszone dziecko.
-Proszę.. śpij jestem przy tobie.- Słysząc jej słowa zamknęłam jej oczy i pogrążyłam się w koszmarnej wizji.
Byłam w Central Parku, siedziałam na ławce przy kwietniku. Byłam... zupełnie inną osobą, Nazywam się Karamisha Jones i ma 17 lat. Jestem rudą dziewczyną o szarych oczach i chorobliwej karnacji. Czekam tu cierpliwie na swoją siostrę Michael, w skrócie Michi. Skąd to wiem? Nie mam bladego pojęcia, może po prostu wiem to co ona. Ciemny wieczór już przyćmiewał świat, kto wychodzi z domu o zmierzchu? Widać ta kobieta, niestety nie zostało jej zbyt wiele czasu.... Śniący widzi osoby które zginą, by SPRÓBOWAĆ je uchronić przed tym losem. Giną zawsze od ciemnych sił na które łowcy polują od stuleci. Istot które nie mają serc, żyją by ranić. Demony... pomioty piekieł. Niepewnie zerkałam na zegarek na ręce. Moją uwagę zwrócił kwietnik tęczę barw przyćmiewała czerń po środku. Podeszłam bliżej kryta ciekawością. Nagle czarna postać rzuciła się na mą osobę, zamknęłam oczy próbując zrzucić z siebie zmorę. Miotałam się i wiłam na piaszczystej drodze na nic. Nagle moje ramię trysnęło bólem, otwarłam oczy. Świat zaczął mi się rozmazywać przed oczami. Zapamiętałam jak najwięcej szczegółów. Obudziłam się cała zgrzana, mama kładła mi szmatkę na oczy która nasiąkała czerwonym barwnikiem. Płakałam krwistymi łzami.
-Dell nic ci nie jest?- Spytała zatroskana.
-Ja... zginęłam mamo. Zginęłam...- To nie powinno tak być,śniący zaczynają śnić dopiero po 12 roku życia. Tylko ja jestem wyjątkiem, mam dopiero 6 lat.... Opowiedziałam jej wszystkie szczegóły i oglądałam jak szykuje się do drogi uśmiechnęła się do mnie i kazała się ubrać. Miałam ją zaprowadzić na miejsce. Później po skończonej akcji dała mi dziennik, w którym miałam zapisywać wszystkie koszmary ze szczegółami. Z czasem koszmary stały się bardziej tajemnicze, złożone, trudniej je było odczytać...
*
W końcu stanęłam przed pizzerią i spojrzałam na nią spod przymrużonych powiek. Westchnąwszy popchnęłam drzwi. Ostrożnie ominęłam próg by się ,,przypadkiem,, nie wywalić. Ja tego nie rozumiem... w domu jestem.. powiedzmy szczerze ciotowata. A na polowaniu urodzony łowczy. Lokal był dość obszerny, ale powiem tylko trzy słowa.... ZA DUŻO DZIECI. W oddali mignął mi mundur stróża dziennego, On ma fioletowe włosy czy mi się zdaje? E na pewno mi się zdaje. A może powinnam podejść i zapytać o tatę? Nie. Sama sobie dam radę. Czułam na sobie czyiś wzrok, nieodłączny jak szybki rytm bicia mojego serca. Kaszmirowa tkanina wpijała się w moją skórę. Czułam się zagrożona, jeden fałszywy ruch i już mnie tu nie ma. Oddychałam ciężko. Na szyi ciążył mi naszyjnik który dostałam od cioci Lili. Turkus. Amulet ochronny. Przyśpieszyłam kroku i znalazłam się w głównej sali. Roboty stojące na scenie śpiewał dziecięce piosenki do młodej publiczności. Rodziciele tego harmidru spokojnie siedzieli przy stołach rozkoszując się chwilą spokoju. Złoty robot z fartuszkiem latał po sali przyjmując zamówienia. Królik grał na gitarze akordy co jakiś czas wtórując głosem misiowi. Miś z kolei patrzył smutnym wzrokiem na publikę jakby dzienne występy już go nużyły. Wiem co czuje. Codzienne rytuały bywają męczące. Patrzałam na radosne tłumy jedzące pizzę, gdy żołądek mi się ścisnął. Wyszłam z domu prawie bez śniadania! Byłam tak zajęta... Nie muszę spoglądać na zegarek by wiedzieć ile już go nie ma, ile jest spóźniony. 4 godziny, 46 minut, 27 sekund. No może z 6 sekundowym marginesem błędu. Czyiś wzrok aż palił mnie w skórę. No ale kto? Kto tak się przygląda dziewczynie tak... uroczej że wygląda na słodką blondynkę idiotkę? Choć to naprawdę tylko pozory. Jestem pyskata, szczera aż do bólu i w miarę przyjazna. Cechuje mnie też odwaga której brak mojemu ojcu. Często się zastanawiam czy ja naprawdę jestem ich córką? Czy moją matką jest ta cudowna szmaragdowo oka i czarnowłosa piękność ze zdjęć? W końcu błąkając się po pizzerii odpadłam i zamówiłam pizzę. Tak cudownie pachniała... Pff... włosy leciały mi do oczu i zasłaniały widnokrąg. Złote kłaki i tyle. Nie ścięłam ich jeszcze tylko dlatego że gdy byłam mała obiecałam sobie że tego nie zrobię. Niech szlag weźmie dziecięce obiecanki. W końcu znalazłam to czego szukałam plan budynku. Moje usta uniosły się w uśmiechu i palcem przeszukiwałam kartę w celu znalezienia biura strażników. Uniosłam ręce w tryumfalnym geście. Straciłam już dość dużo czasu na te zabawę w labirynt. Mogłam go poświęcić na wszystko. Jazdę na łyżwach... narty... spotkanie z przyjaciółkami... O cholera! Dziewczyny! Jak nie odwołam spotkanie to mnie normalnie rozniosą. Nagle poczułam na swym karku czyiś oddech.
-Mogę w czymś pomóc?- Usłyszałam męski głos, odwróciłam się to był....



Super rozdział :D neee...nie chce mi się zgadywać kto za nią stał T.T
OdpowiedzUsuńPff.... ech no ten... *spojler* akurat ty się powinnaś domyślić XD Em... wattpad czeka milordzie XD
OdpowiedzUsuńNo ~
OdpowiedzUsuńDopiero tera dorwałam mój telefonik dlatego dopiero kilka minut temu zobaczyłam, że dodałaś rozdział xD
Ey, ty masz inne konto na wattpadzie czy co? ;-;
OdpowiedzUsuńPewnie ta osoba to... *wymienia wszystkich strażników*
XD em... jak już mówiłam akurat ty powinnaś się domyślić kto to
OdpowiedzUsuń;-;...
OdpowiedzUsuńNA CHAMA KURNA! !!!!!! VINCENT XD! !!!! TO JE VINC XD na 100% źle. ...ale wiecie...raz się YOLO XD
OdpowiedzUsuńJ-ja t-też tak myślę ;'D
OdpowiedzUsuńW ogóle... tak bardzo jestem ciekawa reakcji YouTube'rów, jak czytają quizy o sobie typu "Co myśli o tobie..." XDD
wyobrażam sobie ich reakcje i się tak śmieje XDD
Co nie XD? To musi wyglądać bekowo XD
OdpowiedzUsuńNooo, ciekawie by było jakby ktoś nagrał taki quiz XDD
OdpowiedzUsuńTAK! TAK! DODAŁAŚ ANONIMOWY! X'D Dzięki ci kurna! XD Boshe nadrobie te wszystkie rozdziały...kiedyś xD Ja chyba od 3 rozdziału creccypast nie czytałam ;-; Dobra mniejsza mam coś do załatwienia.
OdpowiedzUsuń-Twoja porąbana fioletowa kuzynka :DDD
No jasna niedola!!! To nie Vinc !!! (To by zniszczyło blondi psy...chologiczny punkt widzenia xD) a ty... Wiesz że jesteś demonem i powinnaś się jej bać ( ;-; ale ja jestem dobła już tysiąc lecia temu odeszłam od Valaya...) A... Zresztą co mnie to.
OdpowiedzUsuńNo to może kuźwa to jest Len, co? XD
OdpowiedzUsuńNie! To strażnik (Len strażnik? To Aiden od razu,może?)
OdpowiedzUsuńA na jaką literę się kończy jego imię? XD
OdpowiedzUsuńNo to strzelam XD Kevin XD! !
OdpowiedzUsuńJapierdole -,- nie czytałam tego opka ,ale myśle na 100% (zresztą od początku :v) ,że to Jeremy xD Nobo on jest jej ojcem i wgl xD
OdpowiedzUsuńNie pierdol, bo rodzinę powiększysz! XD sorry. ..musiałam XD
Usuń