,, Odwaga jest dziedziczna nie ważne z której strony...
Nawet piękny kwiat może być zabójczy....."
Ludzie podchodzili do ośmiolatki z najwyższymi kondolencjami. Co oni mogą wiedzieć? To nie oni stracili jedną z najbliższych sercu osób. Delia stała i marzła gdy na jej policzkach wykwitły szkliste perły smutku. Ludzie patrzyli na nią szepcząc między sobą.
-Biedna... Straciła matkę i została sam z ojcem...- I tym podobne. Kiedy ci udzie których... nawet nie znała odeszli. Mała blondyneczka przytuliła się do ojca, który głaskał ją po jej długich złotych włosach. Błękitnooka wypłakiwała sobie oczęta w garnitur ojca który przytulił ją mocniej do siebie.
-Tato... powiedz mi że ty mnie nigdy nie opuścisz....
-Nigdy obiecuję....
Około 12 lat później...
Bip! Bip! Nie zgrabnie trzepnęłam ręką budzik. 6:00.... Za chwilę tata wraca z nocnej zmiany. Niezdarnie (bo wywracając się) zeszłam z łóżka. Podniosłam się i ruszyłam do szafy z ubraniami. Wyciągnęłam czarne leginsy i atłasową błękitne bluzkę z krótkim rękawem, przepasaną białym, materiałowym paskiem. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Uradowana że wreszcie wrócił pobiegłam do drzwi.
-Kto tam?- Zerknęłam przez judasza.
-Poczta!- Mój entuzjazm opadł do zera. Spokojnie otwarłam drzwi wejściowe. Chłodne powietrze dostało się do domu i zmieniło temperaturę w wyłożonym boazerią pomieszczeniu.- Panna Delia Sara Fitzgerald?- Zapytał młodzieniec. Na oko około 18, pewnie dorabia jako kurier.
-Midnight Fitzgerard.- Wyrecytowałam nazwisko panieńskie mamy jak i swoje. Jako Midnight muszę obchodzić się z tradycją i dewizą rodziny mamy. ,, Nie pozwól by cię odkryto." Tata zbyt dosłownie wziął to do serca. Od śmierci czy raczej... zabójstwa mamy prawie nigdy nie wychodziłam z domu. Byłam jak złoty kanarek w klatce, dostawałam wszystko co chciałam. Opanowałam wiele rzeczy do perfekcji. Znam 10 języków, 6 rodzajów sztuk walki i gram na 11 instrumentach. Po ojcu odziedziczyłam złote włosy i błękitne oczy, a także jak on to mówi ciut ciotowatości. Po mamie zaś odwagę (czyli przeciwieństwa cech taty)i uparte dążenie do celu. Jestem ciekawska jak mało kto. Zabrałam paczkę i weszłam do środka zerkając nie pewnie na zegar. Już 7:30. Nigdy się tak nie spóźniał.... Wyjęłam z fioletowego futerały piękną altówkę i zaczęłam grać. Palce przecinały struny wyciągając z nich piękne nuty. Melodia była tak smutna że przecinała serce. Smyczek delikatnie szurał po strunach, a pudło rezonansowe roznosiło dźwięki po całym domu. Rozkoszowałam się każdą nutą, każdą... sekundą grania. Aż nie rozbolały mnie palce, schowałam altówkę do futerału i zaniosłam na piętro. Usiadłam w ciszy wpatrując się to w zegarek, to w drzwi. W końcu zerwałam się z miejsca, pochwyciłam kurtkę i wyszłam. Trzeba go znaleźć, a ostatnie miejsce w którym mógł być to Freddy Feazbears Pizza.....



Kolejne opko XD? No okej, ale tak to zapomnisz o innych '^' to porównanie do kanarka mi przypomniało jedną z wersji servant of evil T.T tak ładnie to było wtedy ukazane T^T i sorki skomentowałabym wcześniej ale nie można komentować anonimowo xD ale ogółem. ..prolog? (Bo...to chyba prolog, nie?) Zajebisty :D
OdpowiedzUsuńJuż nie ogarniam tych wszystkich opowiadań x'D
OdpowiedzUsuńWellp...jakby to ujęła, moja miłość...I don't care.
OdpowiedzUsuń+Tak Luluś, wiem, że dawno się nie widziałyśmy.
Ej Tochi...sorry za tamto ;-;
UsuńNie zawuważyliście czyja to córka? Emm... Na razie mam brak wełny w jednym opku i chcę to wynagrodzić...
OdpowiedzUsuńZauważyłam xD
UsuńJa tyż zauważyłam xD chyba...jeżeli się nie mylę xD
Usuń