środa, 5 sierpnia 2015

Rozdz.4 Uwaga Roboty chcą nas zabić ! Chyba.....

Per.Artemida: Kiedy Phone Guy, Fritz i Shadow wyszli zostałam sama z Mikiem, który już się otrząsnął. Zaczął mi tłumaczyć co i jak, wspomniał też o tym, że razem z nami dyżur ma Jeremy który się spóźni. Wpadnie też Vincent który oddała wartę nowej.(Coś mi mówi że o mnie chodzi XD) Pierwsza noc zapowiada się ciekawie. Mike dała mi latarkę i walkie talkie. -...... i najważniejsze strzeż się animatroników.- Kończył ups... połowy jego ,,kreatywnej,, wypowiedzi nie słuchałam. -Czemu?- Zapytałam z miną niewiniątka. -Bo spróbują cię zabić.- Odparł spokojnie -O robi się coraz ciekawiej.- Odparłam. Mam jakieś dziwne przeczucie że nie powinno mnie tu być, że powinnam być w innym pomieszczeniu tej pizzerii. Odkryć jej tajemnicę, wiecie takie geny.- Ehmm... Mike zaraz wrócę.- Bez słowa więcej wybiegłam z biura ochrony, coś tam mówił ale go nie słuchałam. *********************************************************************************************** Biegłam korytarzem który, według mapy prowadził do głównego pomieszczenia pizzerii. Słyszałam przyciszone głosy. Wyjrzałam zza rogu to.... Toysowe animatroniki ? Co, że jak? To one mówią ? Wow. -Podobno jest nowy strażnik.- Zaczęła Toy Chicka -To prawda Pico, ale to strażniczka nie strażnik.-Toy Chicka ma na imię Pico? Hmm... Ok. -A co Bon Bon widziałaś ją?- Bon Bon? A to ciekawe... podsłuchiwanie to najlepszy sposób na zdobywanie informacji, chwila ja tego nie powiedziałam....;P -Nie ale słyszałam jej rozmowę z Mikiem.- Opowiedziała Bon Bon. -A słyszałaś jacy strażnicy maja wartę, tej nocy ?- Zapytała osoba która się przez ten cały czas nie odzywała. Czyli Toy Freddy. -Tak. Mike, Jeremy i ta nowa.- Wyrecytowała Bon Bon. Ta nowa ma imię, pomyślałam. -Jak się ta nowa nazywa?-Zapytała Pico, nareszcie pytanie z sensem. -Mówili na nią Arte, Artemis i Artemida. To pewnie ksywka. Pisnęłam jak głupia bo dopiero się kapłam że mówili o mnie. -Ale mam jeszcze jedną wiadomość.- Bon Bon kontynuowała.- Zobaczyć jak daję radę nowa przyjdzie Vincent.- Ostatnie zdanie wypowiedziała bardzo cicho, ledwo dosłyszałam. Pico warknęła. Lekko cofnęłam się do tyłu, trafiłam na metal. Odwróciłam się. Spojrzałam w tył. Foxy. Pisnęłam głośniej, Toysy zamilkły. -Foxy, co się dzieje?- Zapytał nowy dziewczęcy głos. Mangle. On wpatrywał się we mnie wnikliwie, inteligentnie. -Foxy.....-Szepnęłam dotykając połyskującego metalu nogi lisa. Wyciągnął w moją stronę rękę i drugą z hakiem. Krzyknęłam. -Foxy!- Krzyknął Old Freddy, a skąd on tu....Nie dokończyłam rozmyślań bo Foxy mnie podniósł, zarzucił sobie przez ramię. Kopałam go czując uderzenia o metal, krzyczałam. -Puść....mnie....now....teraz...!!!!!!- Upuścił mnie na krzesło, bardzo delikatnie tak jakbym była ze szkła. Animatroniki zarówno Toy'sowe jaki i Oldy przyglądały mi się z ciekawością. Brakowało tylko Marionetki i Golden Freddi'ego. Pamiętam go z dzieciństwa. -Freddy to bez sensu, tylko ją straszymy.- Odparła Bon Bon do Olda. -Ona nie rozumie nas, chyba.- Poparł Bon Bon Bunny. -Ciekawe ma włosy, takie błyszczące i miękkie.- Chwaliła Chica. -Popieram bo w kwestii mody zawsze miałaś gust.- Podkreśliła Mangle. -Nie rozmawiajmy teraz o takich sprawach.- Przerwała Bon Bon. -Ona jest strażniczką, on jest dla niej zagrożeniem bo jej nie zna.-Odpowiedziała Mangle. - Ej nie krzywdźmy jej jak na osobę która mnie zobaczyła nie uciekała w popłochu jak inni. Jest... całkiem mądra.- Odezwała się Foxy. -Co proszę?!- Odparowały Chica i Pico.- Czy my się nie przesłyszałyśmy, gdzie się podział twardy samotnik ? -Ja tego nie powtórzę.- Warknął ,, Kapitan ,, Foxy. Wtedy przestałam ich słuchać. Wygrzebałam z kieszeni spodni dwa zdjęcia, te z dzieciństwa i zdjęcie moje i rodziny. Schowałam to pierwsze, a w rękach przewracałam zdjęcie rodzinne. Spojrzałam na siostrę, pięciolatkę która tydzień temu zakończyła życie. Płakałam. Animatroniki przerwały kłótnię. -Ej, nie płacz nie przez ciebie się kłócimy.- Odparła Pico. -Ona cię nie rozumie, Pico.- Powiedział Toy Freddy. Położył jej rękę na ramieniu czy są parą? A co mnie to.... -Kto to jest?- Spytała Chicka i z daleka wskazała na Hestię. -Moja siostra...-Powiedziałam ze łzami w oczach. -Wrócisz do niej z rana, przytulisz ją.- Odparła Mangle. -Nie...,mogę, nie.- Rozkleiłam się -Czekaj...ty nas rozumiesz?- Spytał Foxy. -A jak myślisz?- Warknęłam. Głaskałam to mamę to siostrę po głowie, przez chwilę miałam zwidy że stoi obok robotów i się uśmiecha mówiąc ,, Zaufaj im..... ,, i .... zniknęła !? -Wrócisz do nich.- Powiedział Bunny. -Nie, Wy.... nic nie rozumiecie...- Pokręciłam głową.- Zginęli zanim tu przyjechałam, nie mam nikogo dla kogo mogę żyć....- Wzdrygnęli się. -A przyjaciele?- Zapytała Mangle. -Tylko dla nich.-Odparłam. -A... A.. Ale jak?- Chica płakała. Roboty mogą płakać ? To nie są zwyczajne roboty.... -Zamordowani na moich oczach, zostałam oszczędzona, wręcz uprzedzona że do spłonie po mordzie. To nie sprawiedliwe że oni zginęli a ja miałam czas by wziąć rzeczy i uciec. -IS NOT FAIR.....- Mruknął Freddy.- Nic nie jest Fair. -Przykro mi że poruszyliśmy ten temat.- Odparł Bunny. Wtedy właśnie się wszystko zawaliło, z kieszeni wypadło mi drugie zdjęcie wierzchem do góry..........

5 komentarzy: