czwartek, 15 października 2015

Władczyni cienia- Rozdz.6 Nie rozmawiam z tobą.....

Lekko przymrużyłam oczy z poirytowania gdy uświadomiłam sobie co kukiełka zrobiła. -Nie ładnie usypiać kogoś wbrew jego woli.- Skarciłam ją jak matka dziecko. Po wydostaniu się z pudełka rozejrzałam się po pokoju. Ściany były szare. Słaby kolor jak na radosną pizzerię. Pomiędzy dwoma czerwonymi pasami, znajdowała się czarno czerwona szachownica. Podłoga składała się z białych kafelków. Wokół music boxa w którym się przez feralną podróż znajdowałam,położyli balony i prezenciki co wyglądało całkiem ładnie. -Ja chciałam się tylko upewnić.....- Oznajmiła wymijająco patrząc w podłogę i bawiąc się sznurkiem uwiązanym do ręki. -O co upewnić.- Zapytałam niepewnie, sama nie wiedząc czy chcę poznać odpowiedź. Z natury jestem introwertykiem, no właściwie wszystko na to na razie wskazywało. Zawsze skrywałam uczucia aż do momenty gdy byłam sama gdzie mogłam wydać ciche westchnienie i wziąć się w garść. W moim życiu nie było miejsca na uczucia. Jestem odmieńcem, pół cieniem. Powinnam być zimna i oschła a nie uczuciowa. -Czy to na pewno ty..... jesteś wybraną.- Wybraną? To nie wystarczy już że jestem inna? Ech.... jakie to przeznaczenie wymagające. Zawsze rodzice mówili mi że jestem ostatnią z naszego gatunku i powinnam być traktowana jak księżniczka. No ale niestety nie mieli jak to uczynić. Zawsze dostawałam to co chciałam choć nie byłam wymagająca. -Wybraną do czego, lub dlaczego?- Zapytałam podchwytliwie. Nie mam zamiaru wplątywać się w jakąś aferę. Jeszcze inni zauważą jakim jestem odmieńcem. Ach jakie to życie jest trudne i złożone. Zwłaszcza dla samotniczki, której ów życie ulega tak gwałtownej zmianie. -Wybraną ze względu na swoją inność i ze względu na swoje moce.- Oznajmiła niepewnie.- Jesteś władczynią cienia, panującą nad mrokiem. -Nie rozumiem.- Czuję się taka zagubiona. -Zrozumiesz w swoim czasie.- Stwierdziła nie zrażona mą niekompetencją.- Nigdy cię nie zastanawiało kim są osoby otaczające cię?- Ma rację. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Np. kim są strażnicy, jaka jest historia dzieci..... i Marionetki. -No trochę.....- Odrzekłam nie śmiało osuwając się do pudełka i chowając głowę w kolana. -Ja też zostałam zabita przez.... niego..... ale ja nie zostałam animatronikiem jak widzisz tylko kukiełką. Od tam tego czasu pomagam innych. Miałam zaledwie 19 lat.- Smutne. Czy los tylko dla nas musiał być tak okrutny? Ale dlaczego akurat dla nas? Tego nikt nie wie...... -Wydajesz się dużo młodsza.- Oznajmiłam. Na to wskazywało jej zachowanie. Choć co ja mam powiedzieć? Jestem nijaka.... Świata poza pizzerią nie widziałam, a jeśli chodzi o ludzi. To tylko z dziećmi czasem rozmawiałam. -Życie nauczyło mnie że nie można popełniać błędów innych, i zatracić się w nudnej rzeczywistości.- Bardzo optymistyczne nastawienie. -Wyjaśnij mi więc kilka kwesti..... Czemu ten fioletowy to zrobił? Czemu mam złote pasemko? Co to Seatle? I gdzie inni?- Zalałam ją lawiną pytań. -Zawsze jesteś taka ciekawska?- Odpowiedziała pytaniem na pytanie. -Nie wiem zazwyczaj siedzę cicho w koncie, w cieniu. Nie zbyt wielu mam przyjaciół.... a właściwie to prawie wcale nie mam...- Oparłam podziwiając aksamitną tkaninę podszycia pudełka. -A ten Golden Freddy?- Dobrze wiedziałam o kogo chodzi. Ale nadal nie widzę ich jako robotów. -Poznałam go .... wtedy.- Oznajmiłam wzdrygnąwszy się na myśl o tam tej chwili.- Wydał mi się inny od wszystkich, jako jedyny próbował się bronić. -To fakt. Jego zdolności są zaskakujące.- Potwierdziła ruszając białą główką, przy czym jej czarne włosy zawirowały w przód i w tył. Zastanawiam się czy kiedykolwiek zdjęła maskę. -Zdolności? Co przez to rozumiesz?- Zapytałam nieśmiało. -Potrafi się teleportować i naginać innych do swojej woli. Można go nazwać urodzonym przywódcą. Jest inny niż inne animatroniki. Zazwyczaj jest w postaci niematerialnej.- Głowa zabolała mnie od jej słowotoku. Używa bardzo trudnego słownictwa, i czasem trudno mi rozszyfrować co to znaczy. -W jakiej postaci?- Zaryzykowałam pytanie. -Pół ducha, pół robota.- Oznajmiła ze spokojem. -Dobra..... Ale co ja mam do tego?- Zapytałam lekko zmieniając temat na swoją korzyść. -Nie wyszkolona jesteś niestabilna, niebezpieczna dla innych.- To dokładnie zrozumiałam. Coś we mnie się zagotowało. Że niby ja groźna dla innych? No chyba nie. -CZYLI UWAŻASZ ŻE JA JESTEM TYKAJĄCĄ BOMBĄ?- Wybuchłam. Marionetka umilkła. -Możesz być potencjalnym celem dla wroga, bądź nawet wykorzystana jako broń.- Ja? Broń? Ale ja nic nie potrafię. -Potrafisz znacznie więcej niż zdołasz sobie wyobrazić....- Już jej nie słuchałam, ruszyłam przed siebie. Kiedy usłyszałam protest kukiełki, wyciągnęłam rękę a cień pod jej nogami uczynił tak samo. Potknęła się i leżała jak długa. Już mnie nie próbowała zatrzymać.....

1 komentarz: