środa, 30 września 2015
Creepypasta|Dziewczyny z dwóch światów.- Rozdz.3
Per.Zoe
Obudziłam się ze straszną migreną plus dalszy ciąg bolących pleców. Wygramoliwszy się spod pierzyny, podeszłam do nieodłącznego lustra i zaczęłam wyszukiwać zmian w wyglądzie i posturze mej postaci. Dziewczyna w nim była tą samą co wczoraj, ale zarazem inną. Była wyższa, szczuplejsza i piękniejsza. Wymacałam na plecach miejsce bólu. To dwa małe guzy. Co ? Ale jak? I co to oznacza?
-Zoe się ucieszy dziś na śniadanie tosty- Rozległo się w mojej głowie. Wiedziałam wszystko co wie i widzi ciocia. Ja.... czytam jej w myślach.
-Spóźnię się do pracy.- Odwołuję! Wiem i widzę to co cała ulica. Z przerażeniem spojrzałam na swe ręce. Czym ja jestem? Zeszłam na dół, bez słowa pochłonęłam tosty. Zabrałam rzeczy i wyszłam. Co się do cholerci ze mną dzieje?! Uspokój się ... Luce już na mnie czekała. Przez całą drogę do szkoły rozmawiałyśmy o tym co się u każdej z nas w domu dzieje. Słowem? Nudy, nudy i..... nudy.
**************************************Time skip***********************************************
Na przerwie usiadłam z Luce pod drzewem. Obie czytałyśmy. Bo tylko przy tej czynności nie wiercimy się jak oszalałe. Już nie mogłam znieść tego jazgotu w głowie, więc postanowiłam się wyciszyć. Luce czytała upadłych a ja Ever. Po chwili skończyłam czytać, trzeba załatwić następny tom. Sięgnęłam po mój nieodłączny długopis i notes i zaczęłam pisać.
Is a finaly over? Are you finaly done. Are you happy now?
Ludzie zaczęli znikać w budynku szkoły. Pociągnęłam Luce za sobą.
-Chodź bo plujka nas opluje.- Plujka to belferka z bioli. Nienawidzi spóźnień, i krzyczy, a jak krzyczy to pluje na około. A to nie jest zabawne. Dzwonek zadzwonił gdy przekroczyłyśmy próg sali.
Creepypasta|Dziewczyny z dwóch światów.- Rozdz.2
Per. Jill Laughting
-Sprawę?- Śmiałam się odezwać.Śmiałam. To takie odważne słowo w mych ustach.
-Tak. W mieście uaktywniły się moce dwóch nowych creepypast. Bardzo potężnych.- Jeff szturchnął Bena który dopiero po chwili nie korzystania z gry ogarnął sytuację.
-Kto to?- Zapytał Eyeless Jack.
-Mam informację na temat jednej z nich, druga.... potrafi obejść kontrolę umysłu.
-Druga? Czyli to dziewczyny?- Spytała Sally wbiegając do salonu i taszcząc za sobą swojego misia. Usiadła przed kanapą.
-Tak. Ta dziewczyna nazywa się Luce Dark. I jest córką Lucyfera i władczynią chaosu- Chaos?Brzmi zachęcająco. Za skinięciem ręki może rzucić w kogoś nożami? Na przykład w Tobiego? Mądrala niech ma za swoje. Marzenia......
-A jak wygląda ?- Spytał Toby. No nareszcie palnął coś mądrego.
- Ben znalazł jej zdjęcia na czymś zwanym Facebook.- Jedną z tych swych macek podsunął kilka fotografii. Dziewczyna na zdjęciach była w różnych pozycjach i ubraniach, z różnymi osobami. Ale wyróżniały ją czerwone oczy, diaboliczny uśmiech i blada karnacja. Na jednym ze zdjęć byłą z jakąś czarnowłosą dziewczyną w budce fotograficznej. Miała dorysowane rogi i ogon diabła. A czarnowłosa skrzydła anioła i złamaną aureolę. Śmiały się. Jeff spojrzał na zdjęcia z lekkim przestrachem. Po chwili się odezwał.
-Ja.... widziałem tę dziewczynę, była na obrzeżach lasu. Ale uciekła w stronę MOJEGO miasta.- Każdy z nas przypisał sobie na własność jedno miasto, fajnie nie?
-Mamy ich szukać? Nawet w dzień?- Spytałam. W dzień łatwiej nas zauważyć i nasza legendarność wzrośnie, ale jest to też niebezpieczne.
-Tak. Im szybciej je znajdziemy, tym szybciej nic nie nabroją.......
Creepypasta| Dziewczyny z dwóch światów.-Rozdz.1
Per.Jeff
Noc była ciemna i burzowa, czyli taka jaką lubię. Idealna wprost by ktoś zaginął w tajemniczych okolicznościach. Gdzie moje maniery? Nie przedstawiłem się. Nazywam się Jeffrey Woods znany wam pewnie jako Jeff The Killer. Dzierżyłem u boku mój nóż Jane, bacznie przeszukiwałem teren w poszukiwaniu ofiary. Wiedziałem że muszę być ostrożny. Jedna wpadka, a nasz kochany Slendi(Sarkazm) uziemi mnie na tydzień. Las roi się od innych Crepypast które mogły by mu donieść. Księżyc wskazywał swe oblicze w pełni. Usłyszałem kroki i cichy szept. Dziewczyna. Maje wargi zacisnęły się w uśmiechu. Spojrzałem zza krzaków na oblicze dziewczyny. Było w nim coś diabelskiego, Wokół niej roznosiła się aura władzy. Oczy jej były koloru ognistej czerwieni, a uśmiech był tak szeroki że zdawał się aż nie możliwy. Włosy zakryte pod czerwonym kapturem. Jej twarz nie przejawiała ani cienia strachu, w ręcz przeciwnie była zadowolona.
-Głupi.- Kopnęła kamień .- Choćby nawet nie wiem jak się starali nie zmienią mnie.- Zanosła się tak psychicznym śmiechem że aż ciarki przeszły po plecach. Ale jak? Ja niczego się nie boję. Może to ta jej aura sprawia że wszyscy czują przed nią respekt? Postanowiłem jej nie tykać. Zrezygnowany z nie zbyt obfitych łowów zawróciłem do willi creepypast. Starej rudery ukrytej przed wzrokiem ludzi. Tak szczerze to nie wygląda aż tak źle.... Da się tam mieszkać. Rzuciłem się na kanapę obok Bena. Drowned z zafascynowaniem grał w jakiegoś RPG, olewając wszystko i wszystkich. Dom powoli zaczął się wypełniać innymi creepypastami, zadowolonymi ze swych łowów. Jill usiadła obok mnie i zajęła ostatnie miejsce na kanapie. I zmierzwiła moje będące już w nie ładzie włosy.
-I jak Jeff? Co na polowaniu?- Spytała odkładając swoją broń, piłę mechaniczną na bok.
-Nic.- Burknąłem nie zadowolony. Nienawidzę jak takiej ososbistości jak mi nic nie wychodzi. Pierwszy raz od miesięcy miałem noc bez ofiar. To poniżające w oczach innych. W końcu wrócił pan domu. Tak zgadliście! Oczywiście że Sender man, on jest jedynym najbardziej znanym creepypastą. Taki szef nad szefami.
- Mam do was wszystkich sprawę......
/Cześć! Wiem że nie za bardzo miałam jak opisać Jeffa, ale później jak akcja się rozwinie to obiecuję szokujące wydarzenia./
Creepypasta| Dziewczyny z dwóch światów.- Prolog
Per. Zoe
Kolejny nudny dzień, w nudnej rzeczywistości. Patrzałam w lustro, moje czarne włosy kontrastowały z bladością twarzy. Zeszłam na dół. Na parterze ciotka Favory i wujek Herward pichcili naleśniki.
-No i jak się czuje nasza Zoe?- Zapytał wuj.
-Fatalnie.- Mruknęłam.- Cały czas bolą mnie plecy.
-A modliłaś się o zdrowie?- Moje wujostwo jest bardzo religijne. A osobiście jestem poganką, ale oni starają się to usilnie zmienić. Zapisali mnie nawet na religię w liceum choć... to i tak nic nie zmieni. Ciotka Favory to pulchna kobieta o rudych włosach. A wujek to chudy siwy brunet. Tak wiem dziwne połączenie, zauważcie że wcale nie są do mnie podobni. Zasmakowawszy w słodyczy naleśników z syropem klonowym i soku pomarańczowym. Upięłam włosy w dwa warkocze i ubrawszy się na gota, wzięłam rzeczy i wyszłam. Po drodze włożyłam do uszu czarne słuchawki. Gdy dobiegły mnie dźwięki Evanescence Going Under, byłam w drodze do moje najlepszej przyjaciółki Luce.
*************************************Time Skip ***********************************************
Po kilku lekcjach i obelgach pod adresem mnie i Luce. Nadeszła lekcja religii. Luce na widok krzyża wyciągniętego przez katechetkę zemdlała. To jej pierwsza w życiu katecheza, Tydzień temu jej przybrani rodzice stwierdzili że chcą być chrześcijanami. Rozpoczęliśmy lekcję religii na której i tak nie uważałam . Luce zaciekawił jeden fragment.
Demon ten, był upadłym aniołem. A imię jego Lucyfer. Szatan to istny kusiciel.
Po chwili dostaliśmy liścik z niedbale nakreślonym Luce. Pochwyciła go i otwarła. Liścik ten zawierał taką treść.
Luce-Lucyfer; Pokrewieństwo?
Zgniotła ją i wyrzuciła. Po tym irytującym i nużącym dniu wróciłam do domu i z większym bólem pleców, rzuciłam się na łóżko.
Postanowiłam!!!
Postanowiłam że umieszczę tu moje opowiadanie o creepypascie z wattpada XD. Chodź mam nadzieję że to nie za dużo i że się wam nie pomylą XD.
Violet- Propozycja
W drzwiach stała brązowowłosa dziewczyna ze szpiegowskimi przyciemnianymi okularami na nosie. Wyglądała na szefową.
-Proszę, proszę i kogo my tu mamy....- Lekko odchyliła okulary.- Wy trzy!- Wskazała na mnie i dziewczyny.
-Że niby my?- Zapytała Rainbow.
-Jakbyś nie wiedziała my mamy imiona.- Warknęła Luna
-Szefowo, melduję że te trzy załatwiły cały wrogi oddział przed naszym przybyciem.- Oznajmiła ciemno brązowowłosa agentka.
- Ha! Bo byście se nie poradziły.- Zarzuciłam włosami do tyłu.- Moja rodzinka i ja mamy w tym wprawę.
-Mów za siebie....- Mruknęła Luna.
-Nazywam się Lauren Starks i jestem szefową tajnego oddziału M.I.9. Oddziału M.I.Nadnatural.Mam dla was propozycję. A zwłaszcza do ciebie Violet Purple.- Zwinęłam w ręce w pięści.
-Skąd znasz moje dane osobowe?
-Oh moja droga. Obserwuję cię odkąd przyjechałaś do Grecji. Ale Rainbow Colur i Luna Strenge też wydają się obiecującym nabytkiem.- A co ja? Do sprzedaży?
-A co jeśli się nie zgadzamy?- Zapytałyśmy we trzy synchronicznie.
-Przemyślcie to.- Podrzuciła mi wizytówkę.- A poza tym. Fajny dobór broni...- Zanim wyszła powiedziała.- Do ciebie też to było zaadresowane moja ruda przyjaciółko.- A o co jej teraz chodziło? Nagle zza krzaka wyszła ruda dziewczyna naszego wieku.
-Kim... jesteś?- Spytała Rainbow.
-Nazywam się Chormlottie Blake.- Zmarszczyłam brwi.
-Przypominasz mi kogoś.
-Wiesz.... ty mi też. A to nazwisko.... Purple tak?
-Niom.
-Tak ma na nazwisko kumpel mojego kuzyna Fritza.
-Czekaj... JESTEŚ KUZYNKĄ FRITZA??? Ale przypał....
-A znasz go?
-Tak przyjaźni się z moim bratem Vincentem.
wtorek, 29 września 2015
Violet- Przerywamy akcje tajnej grupy specjalnej
Wiecie jak to znaleźć się pomiędzy bitwą
między mafią a siłami specialnymi. Nie? To
żałujcie... Wiecie typówka. Wypad na miasto.
Rainbow i Luna poszły ze mną do centum handlowego.
Czytaj. Zaciągnęły mnie siłą do środka. I co ? Napad! Luna
Wyciągnęła przerażoną Rainbow ze sklepu. A ja no...
Jak to ja wyciągnęłam pistolet, nóż,granat...
Fajne rzeczy nie ? I strzeliłam do jednego bandyty
-Padnij, na ziemię i się poddaj ty...
-Chyba nie wiesz z kim zadarłeś co?
-HA! Jesteś z innej mafi ?
-Tsa... Rodzinnej.-Spojżał na mnie jak nq kosmitę.
Nagle podciełam nogi jego koledze a w niego
żuciłam Shurikeny. No co! Zarąbałam
Vanessie przed wyjazdem. Nagle z
tyły zza drzwi wyskoczyła Rainbow z paralizatorem
i kopnęł tęczowymi iskierkami
3 gościa. Z sufitu zsunęły się li Ny
a na nich dwie dziewczyny.
-Oddział specialny Olimp melduje teren czysty.
Powiedziała do zegarka. Nagle drzwi do galerii
zostały wywarzone a my otoczone. Dopiero
teraz zauwarzyłam że Luna pogryzła dwóch
bandytów. Nagle w drzwiach stanął....
Szmaciana lalka
Udałam się dziś do sklepu z zabawkami po prezent. W środku była tylko Pani Ekspedientka i ojciec z córką (4-5 lat?). Sympatyczna, młoda Ekspedientka zapytała mnie, czy w czymś pomóc. Potrzebowałam jednak chwili do namysłu, więc podziękowałam i stwierdziłam, że za moment Pani zajmę chwilę, ale najpierw się rozejrzę.
Międzyczasie dziewczynka chodziła po sklepie i patrzyła na wózki dla lalek. Pomyślałam, że to urocze i wróciłam do oglądania asortymentu.
Kiedy dziewczynka uważnie oglądała wózki, jej tata podszedł do ekspedientki i coś cicho powiedział. Było to dłuższe zdanie, a zwróciło to moją uwagę, ponieważ było aż nadto nienaturalne. Tata dziecka praktycznie przykleił się do ucha Pani Ekspedientki.
Po chwili mała podchodzi do ekspedientki i mówi:
- Dzień dobry ! Mam na imię Carmel chciałabym coś wybrać.
Ekspedientka podeszła z nią do wózków i mała zaczęła mówić:
- Bo ja mam pieniążki i ten wózek mi się podoba, mogę go kupić?
Ekspedientka: A ile masz pieniążków?
Dziewczynka: Mam pięćdziesiąt złotych.
Ekspedientka: Ten wózek kosztuje więcej, przykro mi.
Dziewczynka: A ten?
Po chwilowym zamyśleniu ekspedientka odpowiada, że też więcej.
Dziewczynka podeszła do najmniejszego wózeczka, takiego dosłownie byle jakiego i pyta:
- A ten mogę kupić? (Tu już mała Carmel miała łzy w oczach.)
Ekspedientka spojrzała na tatę (tata ani drgnął ), więc odpowiada charakterystycznym łamiącym się głosem:
- Na ten też nie masz pieniążków kochanie.
Po tym mała poszła, ciągnąc nosem na sklep bez celu. Ja w tym momencie stałam osłupiała, bo na wózkach była jak byk cena 40zł/55zł/60zł/90zł i wzwyż, a młoda pytała o najtańsze.
Zaczęłam iść oniemiała w ich stronę, kiedy usłyszałam jak tata do ekspedientki mówi:
- Masz swoje 20zł, tak jak mówiłem.
I nagle coś w Ekspedientce pękło. Zignorowała tatę i podeszła do małej:
- Kochanie, jest dziś promocja! Jak masz 50 zł to możesz któryś z wózeczków kupić!
Później potoczyło się szybko. Malutka Carmel wybrała wcale nie najdroższy na jaki było ją stać wózek i szczęśliwa, z mniej szczęśliwym tatą opuściła sklep.
Nie byłabym sobą gdybym nie spytała Pani Ekspedientki co się właśnie stało.
Co się okazało. Tacie nie podobało się, że jej córa tak strasznie chciała wózek dla starej, zniszczonej szmacianej lalki, którą dostała od mamy
. Kazał ekspedientce zawyżać cenę tak, by mała nie mogła nic kupić.
Ojciec był ubrany, że się tak wyrażę, ponad przeciętnie.Malutka zresztą też. I trzymała tę szmacianą, wytarganą, brudną lalkę w rączkach.
Szczerze, bez względu na okoliczności, dla mnie tata był z piekła rodem. Zwłaszcza, że jak się okazało, mała te 50zł zbierała długo na wymarzony wózek...
(RACZEJ NIEMA JUŻ ŻADNEGO BŁĘDU)
Międzyczasie dziewczynka chodziła po sklepie i patrzyła na wózki dla lalek. Pomyślałam, że to urocze i wróciłam do oglądania asortymentu.
Kiedy dziewczynka uważnie oglądała wózki, jej tata podszedł do ekspedientki i coś cicho powiedział. Było to dłuższe zdanie, a zwróciło to moją uwagę, ponieważ było aż nadto nienaturalne. Tata dziecka praktycznie przykleił się do ucha Pani Ekspedientki.
Po chwili mała podchodzi do ekspedientki i mówi:
- Dzień dobry ! Mam na imię Carmel chciałabym coś wybrać.
Ekspedientka podeszła z nią do wózków i mała zaczęła mówić:
- Bo ja mam pieniążki i ten wózek mi się podoba, mogę go kupić?
Ekspedientka: A ile masz pieniążków?
Dziewczynka: Mam pięćdziesiąt złotych.
Ekspedientka: Ten wózek kosztuje więcej, przykro mi.
Dziewczynka: A ten?
Po chwilowym zamyśleniu ekspedientka odpowiada, że też więcej.
Dziewczynka podeszła do najmniejszego wózeczka, takiego dosłownie byle jakiego i pyta:
- A ten mogę kupić? (Tu już mała Carmel miała łzy w oczach.)
Ekspedientka spojrzała na tatę (tata ani drgnął ), więc odpowiada charakterystycznym łamiącym się głosem:
- Na ten też nie masz pieniążków kochanie.
Po tym mała poszła, ciągnąc nosem na sklep bez celu. Ja w tym momencie stałam osłupiała, bo na wózkach była jak byk cena 40zł/55zł/60zł/90zł i wzwyż, a młoda pytała o najtańsze.
Zaczęłam iść oniemiała w ich stronę, kiedy usłyszałam jak tata do ekspedientki mówi:
- Masz swoje 20zł, tak jak mówiłem.
I nagle coś w Ekspedientce pękło. Zignorowała tatę i podeszła do małej:
- Kochanie, jest dziś promocja! Jak masz 50 zł to możesz któryś z wózeczków kupić!
Później potoczyło się szybko. Malutka Carmel wybrała wcale nie najdroższy na jaki było ją stać wózek i szczęśliwa, z mniej szczęśliwym tatą opuściła sklep.
Nie byłabym sobą gdybym nie spytała Pani Ekspedientki co się właśnie stało.
Co się okazało. Tacie nie podobało się, że jej córa tak strasznie chciała wózek dla starej, zniszczonej szmacianej lalki, którą dostała od mamy
. Kazał ekspedientce zawyżać cenę tak, by mała nie mogła nic kupić.
Ojciec był ubrany, że się tak wyrażę, ponad przeciętnie.Malutka zresztą też. I trzymała tę szmacianą, wytarganą, brudną lalkę w rączkach.
Szczerze, bez względu na okoliczności, dla mnie tata był z piekła rodem. Zwłaszcza, że jak się okazało, mała te 50zł zbierała długo na wymarzony wózek...
(RACZEJ NIEMA JUŻ ŻADNEGO BŁĘDU)
Violet- Konfa z rodzinką....
Kto do mnie napisał? No jasne że Van, Vinc, Kate, Karina i nawet Zuza! Jprd.... nawet kuzynki do mnie piszą. I to Wszycy naraz ludzie, może ogar trochę ładu i składu.
Vinc: Violet to ty masz internet?
Ja: Jak zdążyłeś już zauważyć....
Van: Gdzie ty jesteś?
Ja: Za górami, za lasami, a dokładnie.... na innym kontynencie...
Van: Czyli gdzie?
Ja: W Grecji.
Kate: Kto to jest?
Ja: Moje przyjaciółki.
Zuza: A ten chłopak na zdjęciu?
Ja: Nic nie wiem na ten temat.....
Kar: A jak się u cb powodzi?
Ja: Bosz... może wejdźmy na skypa i pogadajmy jak cywilizowani ludzie co?
Vinc, Van, Kate,Zuza,Karina: Ok.
Już lekko znerwicowana wlazłam na skypa.
-Ej Luna, Rainbow! Chodźcie kogoś poznać!
-Dobra!!!- Rozległ się duet głosów. Zalogowałam się i odebrałam rozmowę, ustawiłam kamerkę internetową i pomachałam do rodzinki. Tak ekran był tak zmontowany że widziałam wszystkich.
-Siemca ferajna*.*
V:Violet gdzie ty jesteś?
-W Grecji.
K:I mnie siorka nie zabrałaś?!
-To był taki niespodziewany WYKOP.
K:A czaje. Ty wiesz że mam chłopaka?
-... Ta jasne.
Van: Bo ma.
???! Na a ja latałam na jednorożcu z
Iluminatti!
K:Serio?
Nie.
V: Karina chodzi..... Ze Scottem.
No chyba żarcicie.
Van: Przestańcie chrzanić. Powiedz mi coś
przydatnego. CZY TO PRAWDA ŻE W GRECJI
SPRZEDAJĄ NAJLEPSZĄ BROŃ KŁUTÀ???
V:Taa... Bo to jest w tej chwili naprawdę
ważne.
K:Ej sprawdźcie czy Vin nie ma gorączki
bo nie interesuje go broń.
Wiecie co? Musice kogoś poznać...
Nim zdążyli coś powiedzieć krzyknęłam
Rainbow, Luna!!!
V:Już myślałem że to jakiś chłopak.
x-(
V:No co?
Wiaderko debilu XD
V:x-(
R i L: Siemia.
L: Jesteście rodziną Vi?
R: Karina?!
Ka: Rainbow?!
Van: Ee... Wy się znacie ???
Ka: Opowiadałam wam o tej mojej kumpeli
co wyjechała za granicę o_O
Eh... Dobra familiada później zadzwonię
Narazki!!!
V,Van,K,Ka,R,L Dozo!!!
I się rozłączyłam XD
sobota, 26 września 2015
Fioletowa, Bez imienna, kłopotliwa... dziewczyna Rozdz.1
Po jakiejś godzinie udręki, czytaj udawania nie przytomnej, niesionej przez nieznajomego w las. A pragnę dodać że nieznajomy jest Legendarnym nie istniejącym mordercą . Przybliżyć wam jego opis? To chłopak, na oko 17 lat. Chodzi w wiecznie poplamionej kurtce. Ma czarne włosy ułożone w nieładzie. I czerwone oczy. Bada cera, z rozcięciami w okolicy ust. Gdyby na to nie patrzeć jest nawet ładny. Zza połaci liści wyłoniła się stara zardzewiała brama a za nią ogromna willa. Uderzyło mnie to że willa nie jest osiągalna wzrokiem dla Ludzi. Czyli... ja też jestem tak jakby creepypastą? Może być. Chce mnie poddać torturom? Powodzenia.... jestem na nie odporna. Życie pokazało mi na co je stać a ja mu odpłaciłam pięknym za nadobne. Jedyna prawdziwa rodzina jaką mam to mój brat bliźniak. Nazywano nas niebezpiecznymi bliźniętami czyli Łowczynią nocy i Marą ciemności.... tak piękne przydomki nam nadano... Mówiono nam nie raz że jesteśmy warci swojej biologicznej rodziny. Kiedy przekroczyliśmy próg drzwi. Chłopak próbował mnie przemycić na piętro. Nagle usłyszałam dziecięcy, dziewczęcy głosik.
- Jeff masz przerąbane...- Byłą to brązowowłosa, lokata dziewczynka. Umysł mówił że to tylko dziecko, rozpoznałam ją to Sally Williams.
-Nic nikomu nie powiesz Sally, bo.... pożałujesz.- Tak groźba zawsze pomaga, no cóż ale nie tym razem. Swoją drogą dziwnie to wygląda Jeff The Killer niosący fioletowowłosą dziewczynę przez las.
- Grozisz mi?- Tsa... jakbyś nie zauważyła. Nabrała powietrza w usta tak jakby miała krzyknąć.
-Co wy u robicie? Znów kłótnie?- Do pokoju wkroczył chłopak w masce na twarzy. Świetnie. Jeszcze widowni mi tu brakuje... Jego wzrok przystanął na mnie. Co się gapisz leszczu? Miałam niezbite wrażenie że on przewierca mnie na wylot, i wie że udaję. Uspokój się Juliett, zawsze możesz ich lekko poturbować, nawet przy użyciu magii i zwiać. Albo użyć jednej ze swych gierek...
-Eeee... Masky.. ja tylko.... znalazłem tę dziewczynę i ...eee...- W normalnej sytuacji byłabym wredna i śmiałą się z niego odstawiając chamówkę, ale to nie jest normalna sytuacja..... Poczułam lekkie wibracje. Chłopak wchodził ze mną po schodach i stanął na półpiętrze.
-Jak się Slender dowie to masz przerąbane...- Nagle w mojej głowie jak i pewnie u innych rozległ się szept.
-Ale ja już o tym wiem....
piątek, 25 września 2015
Władczyni cienia- Rozdz.5 Marionetka przyjaciółką....
Gdy zawędrowałam pod scenę ujrzałam niecodzienny widok, roboty. Obaj. Stali na scenie i złoty miś i królik. Tak jakby jakiś czas temu nie wydarzyło się.... TO. Do pudeł chował je jakiś czarnowłosy okularnik i rudzielec. Czarnowłosemu po chwili zadzwonił telefon. Odebrał.
-Hallo, hallo? ( Hmh... ciekawe kto to XD)aaa... to pan Szefie. -Dał głową znak Rudemu by pakował roboty szybciej.- Wyjeżdżamy do Seattle? Dobrze. Spotkamy się przed nową lokacją.Wszystkie? Te stare i kukiełkę też?. Dobrze. Do usłyszenia. - Rudy zataszczył pudła z robotami do Kącika nagród. Ktoś położył mi rękę na ramieniu. Odwróciłam się. Shadow. Jej widok sprawił że zrobiło mi się ciepło na sercu. Ale miałam przeczucie że widzę ją po raz ostatni w życiu...
-Wyjeżdżamy z nimi. Ukryj się w którymś z pudeł.- Ukryła się w cieniu. Posłusznie podążyłam do kącika nagród gdzie znajdowała się wystawa pudeł. Weszłam do największego z nich, było wygodne. Bardzo wygodne. Aksamitne obicie pudełka zdawało się pieścić moją skórę. W powietrzu roznosił się delikatny aromat spokoju i swobody. Eter wypełniała cicha pieśń pozytywki, wybijając delikatne nuty ponad wszystkie dźwięki. Po kilku chwilach przyuważyłam że nie jestem tu sama. Obok mnie siedziała czarnowłosa dziewczyna z maską marionetki w rękach i jej strojem przekształconym w sukienkę na sobie. To była ta postać co pomogła duszyczkom tylko... w ludzkiej postaci.
-Przepraszam że cię wcześniej wystraszyłam.- Szepnęła delikatnie w rytm pozytywki.- Jestem Marionetka.
-A ja Shanon.-Również szepnęłam.
-Miło mi. Od dawna tu jesteś? Czy eee.... Żyjesz?- Widać że była skrępowana tym pytaniem.
-Urodziłam się tu... chyba.- Moja amnezja znów się odzywa... nie pamiętam nic ze swego dzieciństwa.- Jestem.... pół cieniem.- Głupia! I tylko tyle wiesz o sobie i nic więcej.....
-Jak się nazywają twoi rodzice?- Nie zrażona mą niekompetencją pytała dalej.
- Shadow bunny i freddy.- Dalsza podróż wyglądała mniej więcej w ten sposób. Razem z Mari zacieśniłyśmy więzy przyjaźni. I nawet przestałam się jej trochę bać! W pewnym momencie Kukiełka zaczęła nucić Come little chirldren i usnęłam.... Obudziłam się już w nowej lokacji.
Violet- Selfie.... i na fejsa XD
Po jakiś dwóch tygodniach Luna zaproponowała babski dzień.
-Ale...- Zaczęłam
-Co?- Spytała Rainbow.
-No... bo ja nigdy nie brałam udziału w takim przedsięwzięciu.
-E no nie gadaj jak Polonistka. Kilka selfie ci nie zaszkodzi.- W mojej głowie zrodził się mały podstęp.
-A te selfie trafią na Fb, nie?
-Tak.- Pokiwały głowami.
-Do WSZYSTKICH znajomych?
-Jakich zechcesz...
-Dobra! Wchodzę w to!!!
**********************************************************************************************************
Dzień zleciał nie ubłaganie zwiedziłyśmy caaałe Ateny i kilka innych miejsc ;)
Przysiadłam do kompa i zalogowałam się na fb. Pierwsze co zrobiłam to wrzuciłam zdjęcia i powysyłałam je do caaałej rodzinki.
Niech wiedzą co stracili i jak mi się świetnie powodzi. Zaskoczyło mnie zaproszenie do grona znajomych od.... Tego blondyna. Łoło Kevin się nazywa fajnie.... To on se też zobaczy te fotki. No po prostu supi...Patrze na róg ekranu na chat a tam nowe osoby zaczęły się pojawiać. No nawet nie zgadniecie kto! No jasne że my famyly.... Napisali do mnie.....
< Takie polsatowskie zakończenie XD Ja taka ZuA a i.... Karina ty też się zaliczasz do rodzinki...>
czwartek, 24 września 2015
Violet- Śpiewanko, zarabianko...
Rano wygrzebałam się z łóżka i pierwsze co popędziłam do lustra. Pasemka zostały czyli to nie był sen... Tylko? Co to do jasnej anielki było??? Mara, koszmar, wizja?....
Pff... Ogarnęłam się i zeszłam na dół do kuchni. Zapach aromatyczny i kuszący roznosił się po całym parterze. Słaniałam się na nogach to... mmm tosty.... i love tosty! TAK! Powinny być takie bluzki.... Kupiłabym...W kuchni zastałam Raibow i Lunę.
-No dobra gadać mi... kto mnie tak kocha że moje ukochane śniadanko pichci?
-No ja...- Odezwała się Rainbow odwracając się z Luną w moją stronę. Luna zrobiła wielkie oczy.
-Kiedy ty... te włosy...
-Co włosy?- Spytała Rainbow.
-To?- Wskazałam na pasemka.- Obudziłam się z tym we włosach.
-Szacun też takie chcę...
-Ty jesteś unikalna, tak jaka jesteś Luna.- Po zjedzeniu śniadaneczka, poszłyśmy na miasto zarobić jakoś. Rainbow pracuje jako kelnerka w luksusowej restauracji a ja i Luna stanęłyśmy pod Świątynią Apollina. Tam najwięcej się zarabia ze śpiewania bo... to świątynia boga muzyki nie? Luna kupiła najtańszą gitarę i zaczęła mi grać. Ja oczywiście śpiewałam.
/Obudzimy się wtuleni w południe lata,
Na końcu świata,
na wielkiej łące,
Ciepłej i drżącej.
Wszystko będzie takie nowe i takie pierwsze.
Krew taka gęsta,
Tobie tak wdzięczna.
Z tobą bezpieczna.
Nad nami dmuchawce, latawce, wiatr.
Daleko z betonu świat.
Jak porażeni, bosko zmęczeni.
Posłuchaj muzyka na smykach gra.
Do Ciebie po niebie szłam.
Tobą oddycham,
płonę i znikam.
Chodź ze mną...
Nad nami dmuchawce, latawce, wiatr.
Daleko z betonu świat.
Jak porażeni, bosko zmęczeni.
Posłuchaj muzyka na smykach gra.
Do Ciebie po niebie szłam.
Tobą oddycham,
płonę i znikam.
Nad nami dmuchawce, latawce, wiatr.
Daleko z betonu świat.
Jak porażeni, bosko zmęczeni.
Posłuchaj muzyka na smykach gra.
Do Ciebie po niebie szłam.
Tobą oddycham,
płonę i znikam.
Chodź ze mną...!
Chodź ze mną..!/
Zarobiłyśmy naprawdę dużo po kilku takich sesjach. Cały czas przyglądał mi się blonydyn z fioletowymi oczami. Coś mi podpowiedziało że przyjechał tu na wakacje. Czasem z nim siedziała dziewczyna na oko o rok młodsza. Nagle w mojej głowie rozległ się głos tej czarnej anielicy ze snu.
- Ona za niedługo i tak umrze....
środa, 23 września 2015
Opisy stron.
Eris:
Strona: Zła.
80%zła, 5%mądrości, 15% dobra.
status: Demonica.
Charakter: Buńcza, wredna, niekompetentna
Opis wyglądu dodam innym razem.
Aura:
Strona: Dobra.
79% dobra 11% zła 10% mądra.
Status: Mieszaniec. Demon nieczystej krwi.
Charakter: niewinna, miła, inteligętna inieśmiała.
Opis wyglądu dodam innym razem.
Keira:
Strona: Pośrednia.
45%dobr, 45% zła 10% inteligęcji.
Status:Demon,upadły anioł.
Charakter:Władczy, mądra, utalętowana.
Specialność: łączniczka mocy.
Opis dodam innym razem.
Podobno jest ich więcej ale się nie uaktywniły
więc... Nic nie wiem. Aaa... I natką czasem gadam (z marionetką.)
wtorek, 22 września 2015
Co siędzieje z Aurą czyli poważna gadka z Eris.....
No... Jako że Aury coś ni widu pytmy Eris gdzie ona jest!!
Mówiłam... Ona eeee.... Zapadła w sen zimowy
No na pewno....
?-Ja mogę to wszysto wyjaśnić....
E--Tylko nie ona....
Kto?
?-Nazywam się Keira. I jestem ucieleśnieniem
twoich mocy. I .... Ich opiekunką.
To gdzieśty przez te lata sie podziewała?
K- No więc Aura jest tak jakby w tymczasowej śpiączce....
Przez... Eris....
Violet- Mara....
Szłam. Nie pamiętam już nawet ile idę. Ściany białe, wszędzie. Ja ubrana w szpitalną koszulę idę przed siebie. Każdy korytarz jest taki sam. Nie ma różnicy. W pewnym momencie upadłam. Potknełam się o..... cień? Sceneria się zmieniła znajdowałam się w obszernym Białym pomieszczeniu. Przede mnę siedziała dziewczyna. Białowłosa, ubrana w piękną szatę i u pleców białe jak śnieg skrzydła. W jej włosach były złote i fioletowe pasemka.
- Uważaj na ciemność.... Jak twa Aura mam cię chronić....- Zemdlałam Obudziłam się w czarnym pomieszczeniu. Cienie łaskotały me stopy z niewielkiej odległości. Zobaczyłam czarnowłosą dziewczynę z czarnym mieczem w dłoni. Pasemka w jej włosach były fioletowe i złote a z pleców wystawały czarno fioletowe skrzydła.
-Przywołaj a razem odpłacimy za zło wyrządzone na świecie. Jakiem Eris....- Światem zawładnęły ciemności. Obudziłam się trzymając za serce w ciepłym łóżku w domu Rainbow. Uf...to tylko sen... Za oknem księżyc pochylał się ku oceanowi. Podeszłam do lusterka naściennego i przeżyłam szok. Moje włosy zdobiły złote pasemka......
Najlepsza Seria Ever!!!!
Oto wyjątkowa lektura po którą radzę sięgnąć.... Akcja rozgrywa się w poprawczaku a główną bohaterką jest dziewczyna imieniem Lucinda Prince. Więcej nie zdradzę bo nie chcę zepsuć niespodzianki....
Violet- Tęcza bez kolorów rozdz. eeee nie wiem który XD
Podeszłam do klęczącej dziewczyny i podałam
jej dłoń. Spojrzała na mnie i przyjęła
pomoc w powstaniu.
-Dzięki.- Powiedziała szarooka. Hmh....
Ma tęczowe włosy i szare oczy? Ok.
-Jestem Violet a to Luna a ty?
-Rainbow. Rainbow Colour. Czemu mi pomogłyście?
-Nie zostawia się innych w rękach złych ludzi.
-Ta? To powiedz to mojej rodzince....- Opowiedziałam
Rainbow swoją historię. Luna uparcie nic o sobie
nie mówiła.
- No i to dlatego ja i cała moja rodzinka mamy
fioletowe włosy.
-Fio..letowe? - Zapytała tęczowa.
- No takie jak ma Violet, nie widzisz ?
-Ja hemh... Nie... Widzę kolorów.
-Co???- Zapytałyśmy razem z Luną.
- Bo... Widzicie jakieś 5 lat temu, razem
z rodziną wprowadziliśmy się tu na wzgląd
ciotki. Po jakimś czasie ona zmarła.
Moja mama a jej siostra pogrążyła się w rozpaczy.
Postanowili stąd wyjechać. Podczas powrotu autem
z pogrzebu tir w nas wjechał. Z tego wypadku wyszłam
tylko ja żywa ale straciłam zdolność widzenia
kolorów. Widzę świat czarno biały i... Nie...
Nie uznajcie mnie proszę za wariatkę.
Przed cieniem. Tak cieniem! Który chciał
się na mnie rzucić anioł z tęczowymi włosami
i skrzydłami to.... Ostatnie co widziałam
przed... Utratą. Powiedział do mnie jedną rzecz....
Nic już ci nie grozi księżniczko Skyan
na razie....- Zamurowało i mnie i Lunę....
Wierszeł
Sala. Pusta a pełna zarazem. Pusta bo nikt
tu duszą nie jest tylko słowami. W rogu parka. Ona w jego
objęciach przyjmuje kwiaty. A ja ? Czekam.
Na niego.... Czy przyjdzie ? Czy mnie wystawi?
Co mam myśleć o jego postaci ? Przybędzie jako anioł czy
diabeł? Miły czy oschły jak stara lillia
w wazonie. Wszyscy mówią, gwar nie ustał.
Godzina jedna, druga.... I co ? Dwa słowa....
RACHUNEK PROSZĘ....
Dziś już może nie być postów ....
Posty mogą pojawić się dopiero jutro..... Sorry wracam do domu po 20:00 Wiecie chór szkolny ( solistka), i zajęcia w Miejskim Domu Kultury ..... Tou paaaaa... Pozdro dla wszystkich Vi i Vincent XD
Fioletowa, kłopotliwa, bez imienna..... Dziewczyna Prolog
Nazywam się Juliett Timer... Chyba... Jestem adoptowana, no ja i mój brat. I powinnam zginąć... wczoraj. Miałam dosyć świata. Do nogi przywiązałam kamień i stanęłam na pomoście. Wiatr się wzmagał, i majtał moimi włosami, w odcieniu purpury. Wystarczył jeden krok i głęboka czerń. Z nikąd ratunku, z nikąd zaczerpnąć powietrza. I dobrze. Oszczędzę kłopotów mojemu bliźniakowi i rodzinie zastępczej. To oni nadali mi to przeklęte imię Juliett mówiąc że to stare się im nie podobało. Po co im takie fioletowowłose dziwactwo jak ja ? Świat zaczął mi się rozmazywać. Nareszcie. Poczułam jak coś mnie unosi, ale ku swojemu zdziwieniu leżałam na pomoście. A nade mną pochylał się czarnowłosy chłopak z psychopatycznie dużym uśmiechem na twarzy. I białą kurtką poplamioną czerwoną substancją, trudno się nie domyślić co to. Serce mi prawie stanęło. To był Jeff The Killer, jeden z postrachów nocy w tym mieście. No po prostu super.... Kolejna ucieczka na horyzoncie? Chwila.... czy on mnie uratował? No i po co? Przerzucił mnie sobie przez ramię jak worek i ruszył pędem w kierunku lasu. Dzień chylił się ku zachodowi, i rodzice pewnie w tym momencie zabraniali dzieciom samym tam chodzić. Cóż... Pewnie i tak zginę....
poniedziałek, 21 września 2015
Władczyni cienia-Rozdz.3 Ożywieni.....
Gdy ułożyłam go w robotycznej zbroi. Moje ciało opanowały niespodziewane drgawki, przyuważyłam że w owym momencie ciało robota się zmieniało. Raz to był to złoty miś, a raz złotowłosy chłopak z uszami misia, w kostiumie kelnera. Jego głowę zdobił fioletowy kapelusz a szyję muszka tegoż koloru. Gdy drgawki ustały a n pozostał w formie chłopca, jedno z jego złotych pasm włosów zmieniło kolor na czarny. Zarzuciłam swe czarne włosy na ramie. To wielce nieprawdopodobne, czemu akurat ja to widzę?Nagle jedno z moich pasm włosów się zazłociło. W głowie zaświeciło mi jedno słowo. Połączenie. A skoro tak to pomyślałam sobie, tak dla sprawdzenia. ,,Proszę.Obudź się....'' Blondyn otwarł oczy a jego wzrok spoczął na mej osobie. Jego oczy.... Były czarne....
-Ocaliłaś mnie....-Wydukał z trudem. Przyklękłam przy nim i spojrzałam mu w oczy. Ale wewnątrz siebie oneimiałam nikt nigdy nie mówił do mnie wprost.
-Tak.-Odpowiedziałam po cichu
-Dzięki eee...
-Shanon.-Spojrzałam na podłogę splamioną zaschniętą krwią.
-Jestem Thomas.
-Już nie...-Do naszej konwersacji dołączył nowy, kobiecy głos. Przeraziłam się i podpełzłam za Thomasa. Patrzała na nas owa owatość czyli kukiełka i roboty. - Od tej chwili nosisz imię Golden Freddiego.- Zwróciła się do mnie. - A ty kim jesteś?- Schowałam się wgłąb cienia.
-Jestem Shaanon.- Szepnęłam.- Do zobaczenia wkrótce....- Uciekłam. Muszę to wszystko przemyśleć.
Nowe opowiadane Prolog.
Jako że ja nie wymyśliłam tytułu to wy go wymyślcie XD. Bo nie mam pomysłu, a uwierzcie mi ciąg dalszy was zaskoczy....
Wiatr smagał delikatnie moje blond pukle. Kierując je ku mojej twarzy. Kierowałam się ku pizzerii Freddiego gdzie miałam się spotkać z przedstawicielem firmy. Śnieg sypała nieubłaganie, tak jakby chciała otulić mię śnieżną pierzyną. Parłam jednak dalej pod prąd z potężnym żywiołem. Czułam się ta, jakby sama bogini Chione uwzięła się na mnie, co zważywszy na moje szczęście mogło się zdarzyć. Kiedy dotarłam na miejsce zobaczyłam wysokiego chłopaka w zielonych okularach i z czarnymi włosami. Uśmiechnęłam się delikatnie, powoli się przybliżając. Przez te lata nabrałam dystansu do ludzi.
-Cześć. To ty jesteś ta nowa?- Zapytał chłopak bez zbędnych tłumaczeń.
-Tak. Jestem Spooky Bloom.
Harcerstwo
To cudowne miejsce pełne cudownych ludzi. O bogatej historii i wielu nie opowiedzianych historiach. Łączący w sobie ból bitwy podczas wojny i dzisiejsze borykanie się z trudami życia. Jestem sama harcerką i jestem z tego dumna. Z radością wypinam pierś stojąc w dwuszeregu, w mundurze na baczność. Zdarzają się utarczki ale koniec końców się godzimy. Tu możemy być kreatywni tak jak chcemy i nikt nie ma pretensji. Jeśli będziecie chcieli mogę przedstawić wam kilka ciekawych faktów na temat tej jakże wspaniałej organizacji. Piszcie w komach co otym myślicie. Pozdrawiam Vi.
I ja. A no i Vincent.
Spojler do władczyni cienia!!!
UWAGA!!! To jest spojler jeśli ktoś nie chce spojleru to proszę o nie czytanie. Odnosi się on do scen za kilkanaście rozdziałów.... UWAGA OTRZEGAŁAM!!! 1....2.....iii......3
Wiatr delikatnie smagał mnie moimi dwoma kręconymi kucykami i popychał w przód ku ciemności. Już grubo po północy a ja brnę do nikąd. Ludzie przyglądają mi się ze zdziwieniem, ale mnie to nie obchodzi. Ciekawi mnie jedynie ten głos. Księżyc zdawał się prowadzić mnie przez otchłań mroku. Jak na późną jesień przystało, wiatr przywiał mi listek ze słowami Come to me my child..... To takie kuszące, że nie mogłam się powstrzymać i parłam dalej na przekór zdrowemu rozsądkowi. Serce biło mi jak oszalałe, ale byłam jak zombi. W głębokim transie. Szłam aż nie doszłam do ustępu skalnego. Drobniutki żwir wpadał do mych butów i drażnił skórę nóg. Wiatr poruszał falami które obijały się o brzeg klifu. Policzki piekły mnie z zimna, a dolna warga drgała. Przede mną zmaterializował się z nikąd czarnowłosy chłopak o czarnym ubiorze i oczach. Skórę miał trupio bladą a uśmiech szeroki wyposażony w rzędy ostrych jak szkło zębów.
-Witaj Kimiko Ykayoszi, zostałaś wybrana..... na moją pierwszą ofiarę.- Wybuchł przeraźliwym śmiechem, który był z pewnością najgorszą rzeczą jaką kiedykolwiek słyszałam.
-K...kim jesteś?- Zapytałam odzyskując panowanie nad ciałem i powoli cofając się do tyłu.
-Możesz mi mówić Nightmare. A ty będziesz moim eksperymentem, duszą uwięzioną w koszmarze, dzięki swej silnej osobowości i ukrytych zdolnościach zostaniesz moją.... Nightmare Marionetką.- Rzucił się na mnie i tej nocy po raz ostatni rozległ się mój krzyk przeszywający eter i błoga... cisza. A po niej jego ostatnie słowa i ciemność.
-Mam już główną osobę, zbuduję swoją armię cieni i dopadnę panującą nad mrokiem i wybraną....
niedziela, 20 września 2015
Wchodzę, patrzę a tu tyle wyświetleń!!!!! Masakra...
Ludzie ile wyświetleń, a dokładnie to 5166 !!! I macie rysunkeły za to XD
A oto Carmel. Ps. Wiem już chyba czemu Vinc cię tak nazwał! Wczoraj się skapłam na rodzinnym spotkaniu( Czytaj Paint ball itp....), że Vinc lubi pic kawę z Carmelem ((Najlepsza z MacDonalda)) ( Nein z montenegro) ( rysowane przy piosence bunny kou bad apple)
I love music..... ( Rysowane przy piosence is time to die sonia cover)
Manglunia <3 ( Rysowane przy piosence Mangled)
Kevin i Amy Rodney ( Rysowane przy piosence Na jawie chyba śnię)
To takie sweeet( Rysowane przy piosence Dream your dream)

















































