Kształt moich oczu.
Kształt moich ramion.
To, jak się składają moje włosy.
I to, jak stoję- Wszystko to pochodzi od Ciebie,
A jednak nie wiem kim jestem....
Per. Delia
15 Grudnia, czas oceaniczny
Godz. 10:59
-Em...- Tylko tyle wydukałam obracając się do ów ktosia. Był to strażnik, no... kto by się spodziewał... Zanim spojrzałam na niego zarejestrowałam każdy szczegół z jego munduru. Od kieszeni aż po odznakę strażnika. Mundur ów miał dziwny kolor coś pomiędzy.... beżem a jaśniejszym kolorem. Taki sam jak ma tata. Zwróciłam też uwagę na plakietkę z imieniem. Kiedy je wprowadzili? Mike. Zniecierpliwiony powtórzył pytanie.
-Pomóc w czymś?-Miałam nieodpartą ochotę odstawić mu pyskówkę, ale się powstrzymałam. Ledwo.
-Tak... Szukam kogoś.- Odparłam patrząc w jego ciemne oczy które się we mnie wnikliwie wpatrywały. Co on kurde dziewczyny nigdy nie widział? Do mych uszu dobiegły dźwięki pozytywki. Delikatne nuty przeszyły moje uszy, kocham muzykę. Ignorując przybysza zwróciłam się w kierunku dźwięku. Przeszłam kilka kroków aż Mike mnie nie zatrzymał.
-Kogo szukasz?- Wróciłam do rzeczywistości. Wymruczałam coś nie zrozumiałego pod nosem po czym odparłam głośniej.-Szukam Jeremiego Fritzgeralda.- Spojrzał na mnie zaskoczony.
-Cioty?- Zaraz mu przywalę... Nikt nie ma prawa obrażać taty. No.... może ja kiedy się kłócimy.... Ale.... tego nie było XD
-Tak.!- Parsknęłam. Zapewne zauważył zmianę wyrazu mojej twarzy, bo spochmurniał. Pyskaty uśmiech zszedł mu z twarzy. Moje oczy znów zmieniły barwę z błękitu na głęboką zieleń. Posłałam mu delikatną wersję spojrzenia Mighnight'ów. Spojrzenie to mrozi innym serca, to spojrzenie wojowników. Działa na wszystkich, jeśli jest delikatne to odczuwa tylko lekki zawrót głowy ale jeśli mocne... to źle. - Zaskoczony?- Zapytałam chamsko. Nie będę się patyczkować.
-Może.- Chwycił mnie za ramię.- Pewnie księżniczka szuka biura?- Warknęłam, ostrożnie zdejmując jego dłoń z mojej. Jego uścisk był zadziwiająco mocny, nie wiem dlaczego prowadzę z nim taką luźną rozmowę a jeszcze go nie sprałam. Mam dość na głowie, już prowadzę podwójne życie, nie dam sobie w kaszę dmuchać. Jak to moje przyjaciółki Annika Dougal i Ellie Fllyn również potomkinie tajnych rodzin, jestem dziewczyną która igra z ogniem. Moja babka uważa że powinnam się zadawać tylko z łowcami i potomkami innych tajnych rodzin, bo po ich stracie ból będzie mniejszy.
Pozytywka zabrzmiała głośniej, obróciłam się wokół własnej osi i znalazłam źródło dźwięku. Ruszyłam, Mike próbował mnie zatrzymać, ale nie dał rady. Byłam w innym świecie, szłam własną ścieżką. Znalazłam się w innym miejscu, we wspomnieniu....
*
Byłam w wielkim domu, domu który posiadał ponad sto pokoi. Zbudowany był na typowo stary, ale masywny styl. W głównym pokoju wisiały zwierzęce głowy, trofea. W innym portrety zmarłych krewnych z rodziny Midnight. Za oknem roztaczała się piękna panorama oceanu. Wiem gdzie jestem. Jestem w Midnight Hall, naszej rodzinnej posiadłości. Nagle ze schodów zeszła wysoka i postawna kobieta. Była chuda ale jej spojrzenie nie okazywało żadnej skruchy. Nie okazywała żadnych uczuć. To moja babcia Morgana Midnight nigdy się nie przytula i nigdy nie okazuje uczuć, boi się że znów straci kogoś jak się przywiąże. Kiedyś była miłą i ciepłą kobietą, ale teraz ukazuje uczucia na swój sposób. Jednak na jej twarzy wykwitł cień uśmiechu na widok jedynej wnuczki.
-Witajcie.- Odparła schodząc w swej szarej, błyszczącej sukni po schodach. Bycie wojownikiem nie oznacza braku elegancji- Jak podróż na Islay?- Zapytała. Islay to wyspa w pobliżu Szkocji, mama zna sposób by szybko tu dotrzeć, bez zbędnych opóźnień.
-Trochę było korków.- Zaśmiała się mama. Jak cudownie było usłyszeć znów jej perlisty śmiech nawet jeśli tylko w wspomnieniu.... Muszę zachować głowę na karku. Może ta wizja ma na celu mi coś przypomnieć?- My idziemy się rozpakować.- Pamiętam. Mama się uparła by prawie każde święta tu spędzać. Tu nad morzem, gdzie ino się obejrzysz woda. Od rana do wieczora przy morzu...Kochałam jak morska słona ciecz ogarniał me ciało. Jak Elementale patrzały na mnie z błyskiem w swych oczętach. Elementale to duchy żywiołów, potrafią przybierać ludzkie formy, ale często występują w postaciach zwierząt. Niektórzy potomkowie potrafią nad nimi władać, a inni mają je nawet w swej rodzinie! Zawsze marzyłam że jestem Elementalem wody... że mogę się zmienić w delfina i popłynąć w siną da, bez żadnych zmartwień. Elementale wody to najczęściej foki, delfiny i rekiny.- Dell zostań z babcią.- Mam i tata poszli do góry. Morgan jak skrócaliśmy jej imię odparła.
-Wiem gdzie na pewno chcesz iść.- Moje oczy zabłyszczały. Minęła salon, kuchnię i wiele innych pomieszczeń, a ja radośnie pognałam za nią. Na uboczu tuż przy jej gabinecie mieściła się pokój koncertowy. Zawsze tam chodzę, mają prawie wszystkie znane mi instrumenty. - Mam coś dla ciebie...- Odparła babcia. Podał mi małą brązową skrzyneczkę. Otwarłam ja a w środku pozytywka.... mała tańcząca dziewczynka, o pięknych złotych włosach z kruczoczarnymi końcówkami. Ręce miała uniesione u góry, a nogę delikatnie uniesioną w bok, z pod tu tu. Była... piękna.
-Ja.... dziękuję babciu..- Odparłam słysząc melodię Nowej pozytywki, którą otwarłam. W tym momencie zrozumiałam, że choć mam tylu przodków nadal nie wiem kim jestem...
*
Przede mną rozpostarł się drugie wspomnienie. Byłam na Islay. Sama. Wszyscy wyszli na plażę. Wywinęłam się mówiąc że się źle czuję. Tata i mama uznali że to zły pomysł zostawiać mnie samą,ale koniec końców się zgodzili. Wymykając się ze zbyt dużej i wystawnej jak na mój gust sypialni zbiegłam po schodach i mknęłam korytarzem. W stronę przeciwną od sali balowej, na przeciw biura do sali muzycznej. Otwierając drzwi weszłam do przestronnego pokoju pełnego różnych instrumentów. Po cichu przysiadłam do pianina i otwarłam drewniane wieko. Palcami wystukałam dźwięki na chybił trafił. Nastrojone. Zaczęłam grać melodię którą sama napisałam i śpiewać. Cicho i powoli rozwijając dźwięki.
Remember once the things you told me
And how the tears ran from my eyes
They didn't fall because it hurt me
I just hate to see you cry
Sometimes I wish we could be strangers
So I didn't have to know your pain
But if I kept myself from danger
This emptiness would feel the same
Ref.
I ain't no angel
I never was
But I never hurt you
It's not my fault
You see those eggshells, they're broken now
A million pieces strewn out across the ground
Did you ever really love her?
Or was it that you feared letting go?
You should have known that you could trust her
But you pretend like I don't know
Ref.
I ain't no angel
I never was
But I never hurt you
It's not my fault
You see those eggshells, they're broken now
A million pieces strewn out across the ground
I want to tell you that I'm sorry
But that's not for me to say
You could have my heart, my soul, my body
If you can promise not to go away
Ref.
I ain't no angel
I never was
But I never hurt you
It's not my fault
You see those eggshells, they're broken now
A million pieces strewn out across the ground
-Pięknie moja droga, ale nie ładnie tak okłamywać rodziców...- Rozległ się nowy głos. Ale gdy się odwróciłam, wspomnienie znikło ponieważ....
*
Obudziłam się dopiero gdy się wywaliłam o próg drzwi.
-Auć.- Mruknęłam zamykając jedno oko i lustrując podłoże drugim.
-Mówiłem...- Odparł Mike za mą. Podał mi rękę i pomógł wstać.
-Czy ty mnie śledzisz?- Warknęłam. A ten założył ręce w geście obrazy.
-Właśnie pomogłem ci wstać a ty od razu do mnie z pyskiem?- Zapytał. Westchnąwszy zaczęłam obserwować pomieszczenie do którego doprowadził mnie dźwięk. Na szarych ścianach były czerwone pasy a pomiędzy nimi czarno biała szachownica. Pod ścianą stało duże pudła, z niego zdawała się dochodzić muzyka. Obok były półki z misiami i innymi zabawkami. Interesowało mnie jednak tylko to duże pudło. Come little chidlren..... Czy... tylko ja to słyszałam? Spojrzałam na Mika i wróciłam do rzeczywistości, poddając się i przestając być taką cwaniarą odparłam.
-Dobra... zaprowadź mnie do tego biura.- Chłopak uśmiechnął się pogodnie i pokazał mi ręką drogę....


Zaczapisty rozdział :D ale...jeżeli wstawiłaś tam tekst piosenki to ja jej nie widzę przez białe paski XD chyba, że tam one miały być xD
OdpowiedzUsuńAaa, to był Mike, można było.się spodziewać X'DD
OdpowiedzUsuńJa każdego podejrzewałam, a o nim zapomniałam xD
UsuńA ja podejrzewałam każdego strażnika XD
UsuńA ja wiedziałam XD
UsuńKurwa pierdolisz xD
UsuńNie, obwieszczam XD
UsuńXD
UsuńNo tego się nie spodziewałam :v Mike? serious??? Lulu czemu teój chłopak szlaja się po innych opkach? xD
OdpowiedzUsuńNie fiem xD
OdpowiedzUsuńBom w tej książce na której podstawie ten ,,tak jakby,, fanfik pisałam był Mike i był taki.... Mike'owaty XD
OdpowiedzUsuń- Zaraz wiem co powiesz. Zamknij się Niall.- Po chwili nagle usłyszałem.
-Zamknij się.... O kurde umiesz czytać w myślach?- Zapytał.
-Nie MIKE JESTEŚ PRZEWIDYWALNY xd
To jeden z dialogów który mnie rozwalił....
Zacny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńDoczytałam do końca książkę... Mike zginął ;-; Smutam... On był epicki... Potem Nial się załamał. Sara odkryła że jej babka pomogła utopić się własnej córce i... że jej ojciec tak naprawdę był potworem. Ona saa jest wplątana w zakazaną miłość i król demonów poprzysiągł zmieść ją z powierzchni ziemi a to tylko mała część...
OdpowiedzUsuńAha xD okej xD
OdpowiedzUsuńAle... Okazuje się że duch jej ciotki Mairead jej pomaga ^^ i mają po swej stronie Nicolasa '(Byłego Sary zanim się dowiedziała że ją okłamał...)czyli syna władcy demonów... i... za dużo gadam ! To będzie później w opku... Ale... MIKE NIE POWINIEN GINĄĆ!!!! TYLKO ON POTRAFIŁ TAK ROZBRAJAĆ SWYM ,, INELEKTEM,,
OdpowiedzUsuń*Intelektem...
OdpowiedzUsuń