Dali gitarę i poszli... Wybiła 12;00 w nocy. Otyły facet podwiózł Jake do domu.
Czas się rozejrzeć.
- Witaj kim jesteś, nigdy cię tu nie widziałem?- Zapytał mały chłopczyk.
- Emm...
Przyjrzałam mu się bardziej. Kurna to Baloniarz ! Lepiej wymyślę sobie imię. Żeby nie było akcji typu zemsta itd.
- Jestem Kicalka ( oryginalnie... ).
- Przypominasz kogoś.
- Na pewno nie 5 lenią dziewczynkę.
- Jasne że nie ! Przypominasz jednego z animatronów.
- Serio którego?!
- Zaprowadzę cię.
Baloniarz podniósł latarkę i wyjął baterie, po czym je zjadł.
- Wybacz głodny jestem.
Korytarz ciągnął się w nieskończoność. Skręciliśmy pierw w prawo, potem 2 razy w lewo . I byliśmy na miejscu.
- To on.- Wskazał w róg pokoju i zniknął.
Ostrożnie zrobiłam 3 kroki do przodu. Nie możliwe... Tata ?! O kurna czy on żyje ?!
Chyba tak...
- Emm, tato ?
- Carmel ?! Znowu mam halucynacje. Widzę swoją córkę w stroju Spring Bonnie.
- Ale ja tu naprawdę jestem...
Chyba podskoczył z wrażenia albo makarenę tańczy...
- Czemu nie jesteś... Sobą ?!
- Chodzi ci czemu jestem zardzewiałą puszką z kablami ( -,- ) ?
- Mniej więcej.
- Zabił mnie Shadow Freddy.
- Czyli wykonał zadanie...
- Ty mu kazałeś mnie zabić ?!


Bardzo oryginalne imię xD serio 0-0? Vinc zlecił morderstwo? 0-0 napisałabym "It's a mutiny!", ale nie wiem co bunt miałby do morderstwa xD
OdpowiedzUsuń*Strzela facepalma* "Ty kazałeś mu mnie zabić ?!" A na koniec taki suprize bo to tylko zły sen xD z... Nutką przyszłosci...
OdpowiedzUsuńEee macarena! XD
OdpowiedzUsuń