,,Ze łzami wciąż patrzę na twe odbicie
Ze łzami przypominam sobie twoje oczy
Ze łzami uświadamiam sobie
że ty to ja
tylko w innej formie..."
Per. Delia
15 Grudnia, czas oceaniczny
Godz.21:14
Chciały mi pomóc... To miłe ale żmudne. Kiedy przyszłam do domu obładowana siatami które dziewczęta wcisnęły mi do ręki prawie rzuciłam się na łózko. Ze złością uderzałam kremowymi piąstkami w poduszkę. Łzy same cisnęły mi się do oczu. Wypłakałam wszystkie swe uczucia, swą samotność. Brakowało mi nawet jego gderania w stylu ,, Gdzie tak długo byłaś?" Cisza była obezwładniająca. Z uporem modliłam się o nadejście północy, ale zegar mnie nie kocha i uporczywie wskazywał 21:15. Zaczęłam się nudzić. Łzy już wyschły ukazując mroczne i poważne oblicze Midgniht'ów. Położyłam się na plecach i patrzałam w sufit. Spojrzałam na blat nocnego stolika. Stała tam moja pozytywka którą dostałam od Prababci i puste miejsce po fotografii. Sięgnęłam do zamkniętej na kluczyk szuflady, od kluczyłam ja delikatnie i wyjęłam fotografię. Byłam tam Ja w wieku 7 i pół lat, mama i tata. Na szaro złotą pościel spadły pierwsze łzy. Jak na swój wiek byłam dojrzała fizycznie. Delikatny zarys piersi, długie złote włosy zawinięte w jeszcze dłuższy warkocz zakończony zieloną gumką do włosów. Szara bluzka na ramiączkach i spódnica w pionowe niebiesko-czerwone pasy. Na szyi czarna wstążka a buty niebieskie z anielskimi skrzydełkami po bokach. Przeklinałam swą pulchną i rumianą dziecięcą buzię. Figurę którą po niej odziedziczyłam i mleczno-białą barwę skóry. Miała kruczo- czarne włosy splecione również w warkocz, grzywka opadała jej na jedno oko. Uśmiech roziskrzonych zębów. Piękne szmaragdowe oczy, delikatny rumieniec, mlecznobiała cera i figura modelki. Na szyi nieśmiertelnik, na biodrach piękna ciemno zielona spódnica, fioletowa bluzka z podwiniętymi rękawami. I tata. W mundurze z pizzerii, bo jak dobrze pamiętam mama zgarnęła go ze zmiany, bo obiecał mi ze weźmie mnie do parku rozrywki. A jak mama się uparła to koniec. Wszyscy muszą robić co ona każe. Zaśmiałam się na wspomnienie zaskoczonej miny taty gdy zobaczył mnie w pizzerii i mamę, która miał tę swoją minę w stylu już ja wiem co zrobić... Po chwili jednak kolejne łzy popłynęły wzdłuż mych policzków. Usłyszałam swój drżący głos w takt jednej ze swych wyimaginowanych melodii.
Non so dove trovarti
Non so come cercarti
Ma sento una voce che
Nel vento parla di te
Quest' anima senza cuore
Aspetta te
Adagio
Le notti senza pelle
I sogni senza stelle
Immagini del tuo viso
Che passano all' improvviso
Mi fanno sperare ancora
Che ti trovero
Adagio
Chiudo gli occhi e vedo te
Trovo il cammino che
Mi porta via
Dall' agonia
Sento battere in me
Questa musica che
Ho inventato per te
Se sai come trovarmi
Se sai dove certami
Abbracciami con la mente
Il sole mi sembra spento
Accendi il tuo nome in cielo
Dommi che ci sei
Quello che vorrei
Vivere in te
Il sole mi sembra spento
Abbracciami con la mente
Smarrita senza di te
Dimmi che sei e ci credero
Musica sei
Adagio
Do swojej torebki wrzuciłam ów zdjęcie, chcę mieć ich kawałek przy sobie. Spojrzałam na zegarek. 21:53 Ponad pół godziny się nad sobą użalałam. Wstałam na nogi podeszła do łazienki. Delikatnie otwarłam drzwi. Łazienka była dość dużym kafelkowanym pokojem, Na kafelkach naściennych były wymalowane delfiny które skakały z powrotem do wody, i w górę. Była tam duża przestronna wanna a także prysznic. Na boku wisiało piękne lustro z naklejonym łabędziem. Ładne, ale dla mnie typowe. W białej szafce stały różne kosmetyki, głównie mamy bo ja staram się ich nie używać. Tym razem zrobię wyjątek. Włączyłam play listę w MP3 na głos. Nie wiem czemu ale miałam ochotę posłuchać opening'ów z ulubionych anime w polskim języku. Najpierw leciał opening z Tokyo Ghoul'a. Zaczęłam misternie pleść warkocz, ciasno spleciony. Był tak długi że sięgał mi prawie aż do kolan. Spięłam go błękitną gumką. Delikatnie zaczęłam malować rzęsy, po chwili jednak się rozmyśliłam i zafundowałam sobie większe rzęsy. Pudrem zaróżowiłam sobie lica, oczy podkreśliłam fiołkową kreską. Muzyka zmieniła się na pierwszy opening z Mirai Nikki. Usta lekko osłoniłam malinową pomadką. Moje oczy świeciły zielonym blaskiem, grzywka lekko zasłaniała mi oko. Na szyją założyłam jedną jedyną rzecz jaką dała mi mama w noc przed polowaniem na którym zginęła. Nieśmiertelnik. Gdybym miała czarne włosy wyglądałam bym jak jej bliźniaczka, czyli prawie jak ciocia Lily. Warknęłam na swoje odbicie. Miałam ochotę rozbić swe odbicie, jej odbicie. Nie! To... ja. Zapłakana wybiegłam do przestronnego salonu gdzie upadłam na podłogę tuż obok kanapy. Przysunęłam kolana do twarzy i głośno zaszlochałam.
-Nie chcę...- Próbowałam myśleć logicznie. Przecież... mam kolor oczu po tacie, ale czy na pewno? Przecież one zmieniają się na zieleń! A włosy złote.... Ale ciocia Lily też miała złote! Wszystko, co robiła zawsze kojarzyło jej się z Midnightami. Nawet to co robię na co dzień, jak zabijam... demony. Po chwili jednak pomyślałam by nie zasnąć. Nie! Kiedy zasnę zobaczę wizję i będę zmuszona iść i zabić kolejne monstrum. Nagle z mojego letargu wydarł mnie niski pomruk mojego telefonu. Czas do pracy, pomyślałam wyłączając alarm telefonu nim zabrzmiały dźwięki melodii. Godzina 22:59 Sprawdziłam swoją torebkę. Zdjęcie rodzicieli, mój sztylet Atahme z powszechnie znanym czarnym bazaltowym ostrzem, na jego rączce wyryte było moje imię. Podobno jest stworzony z boskiego metalu, Stygijskiego żelaza. Moje zeszyty ołówki, długopisy, komórka, zapałki, igła z nitką i wiele innych. Wrzuciłam jeszcze dwie książki i mangi. Ehh... W pokoju założyłam na siebie mundur. Delikatnie zdjęłam z siebie atłasową bluzkę, by po chwili założyć na swoje ramiona trochę szorstką tkaninę munduru. Miał taki... nijaki kolor. Ale cóż... mówi się trudno... Na biodrach znalazła się czarna spódnica. Delikatnie poprawiłam czarny krawat. Zabiję tego geniusza który każe mi założyć spódnicę i krawat. Poprawiłam wszystkie szlufki, kieszenie i jeszcze kilka razy się upewniałam w lustrze ze wyglądam jak człowiek. Olałam czapkę z napisem ,,Nocny Stróż" wrzuciłam ją do torby i wyszłam. 23:23. Świetnie. w pół godziny będę w pizzerii. Mam nadzieje że Mika już nie będzie bo nie zniosę docinek na temat mojego wyglądu. O ile jego mózg przyswoił sobie jak wyglądam, bo jak sądzę to zbyt złożone dla takiego debila. Po chwili już byłam pod pizzerią, em... już nie mogę się wycofać....






Zajebisty rozdział~ ^^
OdpowiedzUsuńMike'a* (bo muszę się czepiać byle najmniejszego błędu X''DD)
OdpowiedzUsuńJa już nie wiem, czy pisze się patrzyłam czy "patrzałam", coraz częściej widzę "patrzałam" i już nie ogarniam ;_;
Ta... Fajny rozdział ^^ xd
To i to się pisze xd
Usuńpatrzyć - patrzyłam
patrzeć - patrzałam
tak to się odmienia, ale za Chiny ludowe nie wiem czym się różnią i kiedy co się wstawia x'D
Pff.... To wy nie wiecie co ja dopiero planuję hehehe
OdpowiedzUsuńMam się bać XD?
OdpowiedzUsuń"Nie boję się, (...)" xD
OdpowiedzUsuńLepiej się bój... Przeczytałam właśnie książkę pod tytułem fioletowy XDI mam duuużo pomysłów
UsuńI taką jeszcze inną książkę... (I piszesz z Jessi kolejną serię o apokalipsie, przyszłości, igrzyskach na śmierć i zycie i bogach olimpu XD) Ciiii MOrdka (Ale ta seria nie będzie udostępniona, Wiesz co mi się podboa w Delli?) Co? (Jak się pastwi nad głupotą Mik'a ) Tsa...
OdpowiedzUsuń