wtorek, 26 stycznia 2016

Fioletowy żywot ~9 Idę na Kanibalizm...

Z każdym dniem czułam się coraz gorzej. Coraz większe poczucie winy i wrażenie że nie powinno mnie być na tym świecie. Zdjęłam koszulę ojca i ubrałam białą z powrotem białą sukienkę, tym razem z niebieską kokarda. We włosy wplątałam identyczna kokardę do tej na sukience. Koszulę ojca rzuciłam na łóżko. Otworzyłam okno i wyskoczyłam. Upadłam na nogi bez żadnych uszkodzeń. I szlam przed siebie. Nie miałam pojęcia gdzie idę, ale na pewno jak najdalej od wspomnień z ojcem.
Mijałam ulice, kiedy auto jechało ja nie miałam zamiaru się zatrzymać. Auta momentalnie zatrzymywały się z piskiem. Ludzie w samochodach zaczęli klnąć na mnie, ale wystarczył jeden  rzut nożem żeby się zamknęli. Zwykli ludzie w rękach mojej rodziny są jak pionki. Ciekawe jak wygląda życie normalnej osoby, bez nadnaturalnych zdolności itd...  Mijając kolejne ulice dotarłam do parku.
Usiadłam na ławce i  zaczęłam patrzeć na swoje buty.
-Tak właściwie to czemu chciałam być taka jak on ?
Zawsze chciałam być morderczynią, może dlatego uważałam ojca za wzór.  Tak czy inaczej już nie mam zamiaru go naśladować... I jak do cholery mam nauczyć się zabijać !  Ciocia ma swoje problemy na głowie... Chodzę do normalnego przedszkola, dla normalnych dzieci... Więc tam się raczej niczego nie nauczę. Trudno wytrzymam jeszcze trochę... Kiedy będę mieć 7 lat pójdę do szkoły... Tym razem nie będzie to zwykła szkoła tylko S.S.D.D.M ( specjalna szkoła dla dzieci morderców). Chociaż fajnie jest gonić normalnych ludzi przez pół budynku, to i tak fajnie będzie fajnie poznać kogoś więcej z kart historii morderców, niż tylko sami fioletowi. Czemu zawsze zadaje tyle pytań?! Dobra muszę przestać dobrze zrobi mi spotkanie z Jake.  O ile się nie mylę właśnie idzie po drugiej stronie ulicy.
- Jake !- Wołam go.
- O cześć Carmel !
Jake biegnie przez pasy upadając po drodze z 6 razy.
- Emm, nic ci nie jest ?
- Nie, mam tylko rozwiązane sznurówki.- powiedział, po czym z chylił się by je zawiązać.
- idziemy coś zjeść?
- Coś czyli mięso człowieka , czy może na zwykłe lody ?
- To że smakuje mi krew, to nie znaczy że jestem Kanibalem ! Chociaż przejdę kiedyś na Kanibalizm
- To czyli idziemy na lody ?
- Jasne !
Podchodzimy do pana przy stoisku z lodami.
- Dzień dobry dziec.
- Dzień dobry, chcemy lody waniliowe.
Skąd on wie że to moje ulubione ???
- Jakaś polowa lub posypka?
- Dla mnie polewa czekoladowa i tęczowa posypka, a dla tej pani... Jest coś o smaku krwi ?
Sprzedawca patrzy na nas ze zdziwieniem przez chwilę.
- Tak mam polewę wiśniową.
Jake patrzy na mnie.
- Tak z polewą proszę. - odpowiadam.
- Razem 5,97.
Podajemy pieniądze panu i zabieramy swoje lody.

6 komentarzy:

  1. Super rozdział :D czy on na pasach potykał się przez sznurówki xD? To mi przypomniało ciotę x'D no...i teraz sobie przypomniałam jak zaliczyłam dzisiaj glebę ;_; xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie tylko ty ;-; Tylko ja przed takimy laskami o 1 rok starsze o demnie i jak potem przez dzień mnie widzialy smiały sie ze mnie ;-; Ale potem Srzuciłam z klasa lawinę z dachu szkoły na nie :3

      Usuń
    2. XD ja tam jak wracałam do domu chodnik miał kilku centymetrową warstwę lodu x'D

      Usuń
  2. A ja uwielbiam ślizgawki! (I się prawie nigdy nie wywalasz -,-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde no ale trudno jest się podnieść z ziemi mając dodatkowe 9 kilo na plecach x'D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow mój plecak waży 6 kilo XD

    OdpowiedzUsuń