Per. Atena
Dziwne się czuje gdy nagle z samego rana ktoś mi obwieszcza że ci z góry mnie wzywają. To tak jakbym miała iść na dywanik pierwszego dnia szkoły. Chcąc, nie chcąc ubrałam jeansowe czarne rurki i czarne bluzkę na ramiączkach. Idziemy w czerń, włosy spięłam w koka który po kilku chwilach się rozsupłał. Cholera! Jak ja nie znoszę swych włosów! Nienawidzę tez pedantycznych ludzi, a większość z mijanych pomieszczeń była sterylnie biała. Ludzie mijali nas jak przypadkowe przybłędy, ale zatrzymywali się za nami i wytykali palcami moje włosy. Serio? Fioletowego z złotym nie widzieli? Niech patrzą na te kłaki co noszą na głowie. Po kilku chwilach zaczęłam być nie znośna. Tak mam jak nie mam kontaktu z bronią przez 24 godziny.
-Daleko jeszcze?- Zapytałam.
-Nie.- Odparła Mia. Klikając w jakiś guzik w ścianie, wprawiając ów ścianę w ruch. No pewnie. Winda!
-To daleko jeszcze?- Zapytałam po raz kolejny.
-Nie kotku.- Mruknęła Lyn przeciągając się jak kot.- Może się przespać zanim dojedziemy na miejsce?- Zaczęła się zastanawiać Kotka.
- Acha... To ile pięter w dół?- Zapytałam.
-15.- Skróciła Riley opierając się o lustro i.. zmieniając kolor jego tafli. Wystarczyło że wykonała ruch małym palcem i wypowiedziała coś pod nosem, by pstryknęły iskierki i coś się stało.
-A daleko jeszcze?- Przepełniłam czarę goryczy XD
- Nie Ja tu cholery przy tobie dostanę. - Warknęła Wampirzyca, a jej kły się lekko wysunęły. Prawie się na mnie rzuciła, gdyby nie Riley. Różowo włosa stanęła między nami i zakręciła palcem mrucząc coś o paraliżu. Wampka stanęła tak jakby nie umiała ruszyć żadną częścią ciała.
-Radzę uważać. Wampiry mają słabe nerwy i są....dość oschłe w okazywaniu uczuć.- Pokiwałam głową.
-Jesteś czarownicą?- Zapytałam a potem uświadomiłam sobie jak to głupio brzmi XD
- No... nie do końca.- Prychnęła. Winda się zatrzymała, a ja razem z Riley pchałam sparaliżowaną jeszcze Mię, i obudziłyśmy Lyn. No dobra... popchnęłam Lyn a ta się obudziła... Ale to był wypadek! Tak jakby....
Po chwili stałyśmy w wąskim korytarzu koloru... nie zgadniecie jakiego! No bingo białego! Dziewczyny już pełne władności we wszystkich kończynach zaprowadziły mnie pod jedne z drzwi.W pomieszczeniu już stały bliźniaki i jakaś dziewczyna, której nie miałam okazji wcześniej poznać.
- Będziemy oryginalni i zaliczysz dwa testy podczas jednej akcji - zaczął Matthew.
- Jakie? - odparłam znudzona.
- Zniszczysz JumboTrona, a potem wyciągniesz z niego nieuszkodzoną kartę pamięci - kontynuowała Skyler.
- A ta tu po co? - wskazałam na dziewczynę, której włosy miały kolor platyny, a oczy... trudno stwierdzić. Piwne, a może zielone? Nie, niebieskie... już sama zwątpiłam.
- A to właśnie nasze genialne znalezisko - zaczął Matt chwytając dziewczynę za barki.
- Nie jestem zabawką - powiedziała sfrustrowana i ściągnęła ze swojego ciała jego dłonie.
- Ona i...
W tym momencie otworzył się drzwi, w których stanęły kolejne dwie osoby. Następny platynowiec (w sensie włosy) i jakaś dziewczyna ze złotymi włosami oraz oczami w identycznym kolorze.
Za to na twarzy "Avery" zauważyłam swego rodzaju ulgę. Ta to musi mieć niezłe huśtawki nastrojów. W jednym momencie w stanie kogoś zabić, a w następnym... o mało nie paść.
- Ja ją zastąpię - bez czekania na odpowiedź chłopak wparował do środka i zaczął coś szeptać platynowej do ucha. Potem przez chwilę popatrzyli sobie w oczy, a jej "wybawiciel" pocałował ją w czoło.
- Ten "kochaś" - Matt popatrzył z niechęcią na intruza - to Patrick, a...
- Koleżanka stojąca w drzwiach ma na imię Sophie - dokończyła za niego Skyler.
W między czasie Avery ruszyła za złotowłosą i obie opuściły pomieszczenie. Dopiero rozejrzałam się dokładniej. O ścianę za moimi plecami opierała się zielonooka dziewczyna z czarnymi włosami.
- Kto to? - zwróciłam się do bliźniaków.
- Niczym się nie wyróżnia. Jest jak normalni - skwitowała Sky.
- Ta "ona" ma imię - przewróciła oczami.
- Lara - w końcu odezwał się Patrick.
- I nie taka zwykła.
- Zajmijmy się najpierw Patrickiem - przerwał jej Matt.
- Wnioskuję, że umie to co Avery, która nas opuściła przed momentem.
- Bingo. Mają w głowach chipy, którymi mogą kontrolować wszystko co związane z elektroniką.
- Od zwykłych PC-tów, aż po JumboTrony i inne tego typu rzeczy - powiedział za bliźniaki, jakby się martwił, że powiedzą coś za dużo.
- Avery jest tego typu rzeczą? - wtrąciła się Lara.
- Za...
- No bo oni mogą się nawzajem kontrolować, gadać bez słów jakby byli jedną osobą - przerwała mu, a zaraz po tym zaczęła się złowieszczo śmiać.
- Ty lepsza nie jesteś! Możesz zmusić ludzi jednym słowem, żeby byli ci posłuszni, ale ta wojna ci pokrzyżowała plany, bo nie masz kontroli nad nadnaturalnymi i tymi z genem! - Patrick dostawał szału.
- Oraz wami, chipowcy - nie zrażała się.
- Zabiłaś własnego ojca!
- A on moją matkę.
- Możecie ją łaskawie wyprosić stąd? - warknął do bliźniaków.
- Sorka, ale ona ma za zadanie opiekowania się Ateną...
- To ja jestem dzieckiem potrzebującym opiekunki?! - wędrowałam wkurzonym wzrokiem od bliźniaków i chłopaka do tamtej dziewczyny.
- A myślisz, że mi to odpowiada? Przecież nie jestem jakąś staruchą od pilnowania osób w moim wieku - wywróciła oczami.
Matthew patrzył na nią jak na idiotkę.
- Ale wy nie jesteście stare... - w tym momencie oberwał od Skyler.
- Jesteś głupi, czy tylko udajesz? Jak można było tego nie zrozumieć?!
- To że jesteś moją siostrą nie znaczy, że możesz ze mną robić co chcesz! - rzucili się na siebie.
Patrick odsunął się od nich nie chcąc zostać wciągnięty do bójki. Tamci nic jednak sobie nie robili. Wyjęli swoje bronie - Skyler nadziak, a Matthew włożył na ręce kastety. Przez chwilę zwątpiłam, że będzie przeprowadzany jakikolwiek test.
- Oni tak będą jeszcze długo? - oparłam się o ścianę w ślad za Larą.
- Póki ktoś nie przyjdzie tego przerwać, to raczej tak - wzruszyła ramionami.
- Wyjazd - jak na zawołanie w drzwiach pojawiła się Cordy, a nasi wojownicy przerwali walkę. - Wasza matka nie byłaby z tego dumna.Tamci bez słowa wyszli ze skruchą na twarzy, ale mogę się założyć, że zaraz po wyjściu stąd się pogodzili.
- Na czym stanęło? Odnośnie testu oczywiście - Cordy zwróciła się do Lary.
- Na tym co tutaj robi Patrick.
- Dobrze. No to możemy zaczynać - wprowadziła Patricka i czarnowłosą do pokoiku obok.
Zaczęli mnie obserwować przez szybę i w tym momencie zobaczyłam jak jest otwierany jakiś właz w ścianie z którego wylatuje JumboTron. No bez jaj...
- Dacie mi jakąś broń może? - popatrzyłam w ich kierunku z wyrzutem.
- Sama musisz dać sobie radę - odkrzyknęła Skyler.
Co ja miałam? A, wiem. Unieszkodliwić i zdobyć jakąś kartę.Metalowa maszyna powoli wędrowała ku mnie jednak... z jakąś nie skrytą ostrożnością. A z doświadczenia wiem że te roboty nie kierują się logiką, ktoś musi nim sterować! Heh.. no to się zabawmy. Po pierwsze muszę określić z jakim typem robota ma tu do czynienia, może się okazać że z typowym robotem mordercą albo... wielką wyrośniętą maszynką do lodów XD Robot jak na potwierdzenie swego statusu strzelił laserem w ścianę za mną.
-Okej, okej... robot zabójca. Przyjęłam do wiadomości.- I cofnęłam się o krok. Robot zrobił te sam ruch. Podleciał o jedną miarę kroku. Zmarszczyłam brwi. Przesunęłam się o jeden krok w przód, on to samo. Na mojej twarzy wykwitł chamski uśmiech. Ktokolwiek nim steruje ma głowę na karku. Cóż... trafiła kosa na kamień. Cofnęłam się o dwa kroki, posłałam robotowi uśmiech pełen szczerej pogardy. Zastanawiam się... czy powiedzieć im potem że ja rozwalałam JumboTrony prawie codziennie? Nie... Skąd mogą wiedzieć jak to jest żyć prawie na ulicy. Mama prawie nigdy nie obecna w domu ponieważ... no powiedzmy szczerze. Puszczała składy broni wroga z dymem. Dyskretnie starała się prowadzić oddział rebelii w mieście, a tata jej pomagał. Prowadzili... podwójne życie. A co ja miałam robić? Nie będę siedzieć pod kloszem! Włóczyłam się, rabowałam, i niszczyłam to co on stworzył. Bądzmy szczerzy, przez całe życie prowadziłam z nim cichą wojnę, tylko po to by pomścić Aidena. On... zawsze był obok mnie, był moją podporą. A Evan nawet to mi odebrał. Upadłam na kolana, rozłożyłam ręce na boki i klęczałam w bezruchu. Robota zamurowało.
-No dalej.- Zganiłam.- Zabij mnie.
- Co ona wyprawia? - usłyszałam głos Lary zza szyby.
- Nie przerywaj - odparła Scarlett i zaczęła wpatrywać się w scenę. Robot chyba uwierzył w moje słowa ponieważ ruszył do przodu w moim kierunku. Mój mózg zaczął analizę każdego jego ruchu i mojego statusu. Zbliżał się powoli i ostrożnie. Z tego można wywnioskować że osoba nim kierująca woli przemyślane akcje i szuka w nich logiki. Moja ,,kapitulacja,, zbiła tą osobę z tropu. 22:29
Przypomniałam sobie że nie zrewidowali mnie przed rozpoczęciem próby. Czyżby wierzyli że wzięłam ze sobą broń? A może myślą że pokażę imię jakieś ,,moce,,? Nie.. Załatwię ich na swój niepowtarzalny sposób. Nie na darmo noszę imię bogini mądrości i taktyki wojennej. Zwykły przewiewny czarny kostium.. raczej mi się teraz nie przyda. Ale co innego gumka... Coś zaczęło mi ciążyć na szyi. Naszyjnik. Mama mi go dała po śmierci Aidena, mówiła że przyda mi się w najgorszych sytuacjach.
-Choć tu robotku...- Pokiwałam tylko do niego palcem. Kiedy zbliżył się na odległość 3 kroków.. Z szybkością jaką bym siebie nie podejrzewałam zerwałam się z ziemi i naszyjnik z szyi. Uderzyłam go jak lasso i oplotłam mu kończyny. Zgrzyt metalu i robot znalazł się na ziemi. Spojrzałam na wisiorek. Ha! Tytanowy łańcuszek, no kto by się spodziewał... Zanim metalowa maszyna wstała odwróciłam się do ściany i z krótkiego rozbiegu zrobiłam fikołka w powietrzu. Wylądowałam na metalowym monstru. Maszyna próbowała się mnie pozbyć, ale silnie uczepiłam się jej prowizorycznej głowy.
Co teraz.... Zabawę czas zacząć ... hehe. Próbował chwycić moje długie włosy i zerwać mnie z siebie, ale ja się nie dałam. Użyłam łańcucha jako piłki do metalu. W końcu żelazo kuje żelazo. Dorwał moje włosy, szarpnął tak mocno że aż mi mroczki przed oczami stanęły... Osz ty! Nie ma litości. Ogarnął mnie taki nie pachomawany gniew. Piłowałam dalej ale szybciej i mocniej, Sypały się skry. Moje oczy przejęła głęboka czerń, a z gardła wydobył się mrożący krew w żyłach rechot.
- Oho, zaczyna się ta "prawidłowa część" - znów Scarlett zza szyby.
- To wasze tęczówkowe voodoo jest już nudne - tym razem Lara wyraziła swoją opinię.
Robot jak na wezwanie zaczął dawać z siebie więcej niż się spodziewałam.
Kopnęłam go mocno, już nie czułam bólu. Z całej siły wycięłam się w metal, jednym susem zerwałam mu metalową głowę. On chwycił mnie jak lalkę i trzepnął mym ciałem o ziemię. Zgięłam się w pół, zakasłałam. Po czym wpadłam na kolejny ,,cudny,, pomysł. Cholera Atena! Przecież ty znasz schematy tych JumboTronów na pamięć. Reagują na ruch. Pamiętam jak kiedyś przyglądałam się oposom. Kiedy zbliża się zagrożenie udają martwe! Położyłam się na ziemi i zaczęłam oddychać coraz wolniej, i wolniej.... aż w końcu tak nie słyszalnie że aż słyszałam muchę w drugim pomieszczeniu. Czas zwolnił a robot się zatrzymał. Spokojnie... pomyśl o czymś relaksującym... o błękitnych falach... i białej pianie...O rodzicach... Wtedy to zrobiłam. Moje serce biło tak nie słyszalnie, że aż prawie wcale. Nagle czułam się tak jakby ktoś mnie wyciągnął z ciała. Jak... duch... ale... byłam w tym samym pomieszczeniu, tyle że nie sama. Robot jakby staną w miejscu, czas stanął w miejscu.
-Eve? Wszyscy?- Krzyknęłam.- To jakiś głupi żart?!- Naprawdę nie mam humoru na takie żarty.
Per Lara
- Oj Patrick, coś czuję, że zaraz będziesz miał z fioletowymi na pieńku - zaśmiałam się patrząc na ciało Ateny.
- Dość - chłopak wstał i otworzył oczy, a robot runął na ziemię.
- Co ty odwalasz?!
- To co mogę - wyszedł z pomieszczenia, ale po chwili pojawiła się w nim Avery.
- Czyżby potrzebował zastępstwa? - zachichotałam.
- Zamknij się - usiadła na jego poprzednim miejscu.
Przewróciłam oczami. Po chwili robot uniósł się w powietrze
Ale... zaczął strzelać w szybe, a dokładniej to we mnie! Schowałam się za Avery.
- Przestań! - szarpnęłam ją za ramiona.
- Avery! - tym razem Cordy mi zawtórowała i ściągnęła dziewczynę z krzesła.
JumboTron wpadł w czysty szał. Najpierw próbował wyważyć szybę, potem drzwi i znowu szybę. W końcu zrezygnował i ustawił się przy drzwiach.
- Sama go zaraz załatwię, bo mnie już wkurwia - wyjęłam pistolety.
Otworzyłam drzwi, zrobiłam wślizg pod tą kupą złomu i kiedy się zdezorientowała, zaczęłam strzelać.
Per. Atena
Spojrzałam na robota, podeszłam do niego delikatnie i próbowałam go dotknąć. Ale moja ręka przez niego przeniknęła. Nagle maszyna zaczęła wariować, upadłam, lecz nic nie poczułam. Co do ... nagle wzięłam głęboki wdech i znalazłam się z powrotem w ciele. To... było dziwne. Czy ja... wyszłam z ciała?! Oke..... nie wnikam... W mojej głowie tkwił dokładny wzór robota, wszystkie części mechaniczne i nie dogodności. Słaby punkt znajduje się na tyłach robota. Obok miejsca gdzie wisiałam, mały punkt. Wtedy do mnie dotarło... Albo ja wyszłam z ciała, albo zatrzymałam czas. Jest jeszcze trzecia opcja, Eve se robi jaja.
- Może się pospieszysz? - Lara zaczęła fikołkami robić uniki od kul, które wystrzelał robot. Rzuciłam się z wrzaskiem na robota, odbiłam się od ściany wywinęłam salto i powaliłam go ciężarem swego ciała. Z nieprzewidywaną siłą wyrwałam mu ramię, czarny smar rozbryzgał się na wszystkie strony. Robot zachwiał się do tyłu , a ja wyrwałam z łańcuszka zawieszkę, był to sierp księżyca. Ostry sierp księżyca. Robot próbował mnie powtórnie zrzucić, ale ja wbiłam sierp w jego słaby punkt. Robot przestał strzelać, przez jego ciało przeszła fala łaskoczącego prądu i upadł. Osunęłam się nim mnie przygniótł, swym masywnym ciałem. Rzuciłam się na niego i zaczęłam wyrywać stalowe części. Aż nie dostałam tego czego szukałam. Chipa. Uniosłam go w tryumfalnym geście.
-O to chodziło?- Zapytałam.
- Tak - wyciągnęłam po niego rękę.
Cofnęłam rękę.
-Sory nianiu ale to nie dla ciebie.
Zawiesiłam łańcuszek na szyi.
-Dzięki mamo.- Mruknęłam po cichu.
- Oddaj jej to, ja muszę się zająć Avery - zza szyby wyszła Scarlett z nieprzytomną na rękach. - Ja się nią zajmę, a ty zaprowadź Atenę na kolejny test.
-Łoł... już macie kolejny? A myślałam że dzisiejszy dzień będzie nudny...
- Widzisz, życie zaskakuje - ruszyła w stronę drzwi....
"- Sama musisz dać sobie radę - odkrzyknęła Skyler." - tu powinno być Cordy (jakiś fail najwidoczniej przy pisaniu)
OdpowiedzUsuńNo i wszystkie Scarlett = Cordy (za dużo postaci i to też taki mały fail >,< )
Okej...połowy nie ogarnęłam xD ale to "wychodzenie z ciała" strasznie mi przypomniało to co robili w kronikach białego królika xD
OdpowiedzUsuńCzytałaś Alicję w Krainie Zombie??
UsuńWow, a myślałam, że jestem sama. xD
Tag czytałam xD zachęciło mnie to, że w tytule było słowo "zombie" xD
UsuńNie jesteście same... CHARMS NIE PAMIĘTASZ ŻE MI TO POŻYCZYŁAŚ I MIAŁAM NA TO FAZĘ?! Tsa.... Nio bo ona musi przejść próby żeby dostać się w zaufanie rebeliantów ^^. Teraz rozumiesz Lulu?
OdpowiedzUsuńNo to akurat rozumiałam, ale podczas czytania przez te wszystkie imiona i w ogóle mi się pogmatwało xD
OdpowiedzUsuńEhh... Potem to ogarnisz...
OdpowiedzUsuńOkej xD postaram się xD
OdpowiedzUsuń