wtorek, 17 listopada 2015

ff do Rebelianta prolog



Mrok spowił ciemne ulice, niebo zasnute czarną mgłą odsłaniało
piękno gwiazd i konstelacji. Nyks rozkładała swe nocne opatulają
mnie jedno ze swych dzieci. Iskry tliły się w mych oczach.
Siedziałam skulona w pozycji embrionalnej przypominając sobie
tamten dzień. Plac. Gwar ludz, zarówno biednych jak i tych zasłużonych
republice. Republika to nasz kraj, rządzi nim
nasz wspaniały wódz Elektor Primo II. Dałam
sygnał Tobiasowi by zacząć atak. Atak grópy od której miałam
się trzymać z daleka. Atak Patriotów. Zsunęłam się
z dachu wysokiego wieżowca, po rynnie. Moje jasne
włosy zebrane w misterny kok, powychodziły
poza obręb gumki. Cisza. Zbyt późno zareagowałam.
Zobaczyłam rzołnierzy republiki tłoczących się na dachach.
Rzołnierzy do których kiedyś przystawała moja matka June.
Stał tam najbardziej znienawidzony przez nią człowiek.
Zabójca jej brata Metiasa, komandor Thomas Storm.
Wydał jedno polecenie."Ognia" i wieku 8 lat
patrzyłam jak tysiące kul rozstrzeliwuje mojego brata
i innych rebeliantów. Pluton egzekucyjny. Powinnam się
domyślić. Zaczęłam płakać po na nowo odświerzonym wspomnieniu.
Dziś już nie ma Lou Niks Iparis Wing. Dziś jest Shadow, albo w skrócie...Nyks.
Ethan podał mi dłoń zza komina dachu na którym spałam.
-Chodz. Czas zniszczyć Republikę....

1 komentarz: