niedziela, 27 marca 2016

Fioletowy żywot~ Ofiara

Mrok powoli zakrywał niebo. Zostaliśmy sami. Wychyliłam się przez okno, wdychając świeże powietrze. Gwiazdy migotały daleko na niebie. Nawet te które wydają się blisko siebie są oddalone o setki, a nawet tysiące lat świetlnych od siebie. Ciekawe co robi teraz mama, czy John wytrzymał z Plush? I co się dzieje w pizzeri. Tak w sumie co mnie tu trzyma?Ciekawe co by się stało gdybym uciekła. Pewnie i tak by mnie znaleźli.Tym bardziej że od teraz pracuje tu moja mama. Michael leżał sobie i słuchał muzyki przez słuchawki. Uciekał tyle razy, a jednak tu wracał. Otworzyłam okno i usiadłam na zewnętrznym parapecie. Dosyć wysoko tu. Po chwili poczułam ciepły dotyk na plecach wciągający mnie do środka.
- A pani co robi?
- Se siedzę...
- Chcesz coś? Bo muszę iść do sklepiku.
- To chcem soczek, kasę oddam ci później.
- Już się robi, zaraz wracam.
Z powrotem odwróciłam głowę w stronę wieczornego nieba. Stanęłam na równe nogi i szukając czegoś do podparcia ręki zahaczyłam o jakiś wystające coś. Cholera co w kamiennym zamku robią gwoździe?! Szarpnęłam ręką rozrywając część rękawa. No dobra moja ręka też ucierpiała. Może lepiej poszukam czegoś co zatrzyma krwawienie. Z górnej półki wyjęłam bandaż. Lewa ręka będzie bezużyteczna przez jakieś pół godzinki... Znudzona przerzuciłam się na fotel. Pomyślałam sobie jaką mam piękną sukienkę w kropki... Zaraz ja takich sukienek nie miałam. Se sukienkę zakrwawiłam, jak nie bury, to sukienkę! Michael wparował do pokoju zatrzaskując drzwi za sobą. Podszedł do mnie i pociągnął do ściany. Miał kamienny wyraz twarz. Żadnych emocji, po prostu nic ! Jakby patrzał w ścianę.
- Heh nie śmieszne... Co ci jest?
Chłopak odchylił mi głowę.
- Wiesz kiedyś się zastanawiałem, jak to jest być kimś takim jak ty. Ale teraz się zastanawiam jak krew takiej osoby smakuje.-Takiej osoby? Czo czyli on też wie coś.
Zamarłam. Czyli jednak Blue miała rację. Pewnie dla tego tak zareagowała. Szkoda że za późno.
Czułam się bezradnie. Jest za silny więc go nie odepchnę, nawet nie zranię. Pewnie przez to ucierpię bardziej. Przestałam myśleć logicznie. Stałam się zwykłą ofiarą. Zabawką w jego rękach. Zamknęłam oczy i starałam się nie myśleć o bólu. Nie tylko tego zewnętrznego, ale też tego w sercu. Niewiem czemu ale moje ręce poszły na przód. Oparłam się na nim.
- Masz już dość? Dobrze nie zabije cie. Nie chcę tak szybko cię stracić.
Opuścił mnie na ziemię i wyszedł. Czułam się jak tata kiedy wychodził z kolegami i wracał po 01:00.
Osunęłam się na ziemię zwijając się w kłębek. Ciekawe kiedy ktoś mnie znajdzie...




Per. Blue
Może to jednak nie on... No cóż może jednak się zmienił. Tak, czy inaczej powinnam go przeprosić.
Podeszłam do pokoju. Drzwi były zamknięte. Pewnie go tam niema... Po chwili słysząc dziecięcy głos w pokoju już nie byłam tego pewna.
- Halo jest tam ktoś?! - Zapytałam oparta na drzwiach.- Halo!- To pewnie tylko moja schiza ale słyszę jak ktoś tam nuci.
Spod drzwi wyleciał kluczyk, pewnie osóbka w środku podsunęła go. Szarpnęłam za klamkę wbijając do pomieszczenia. Na podłodze leżała Carmelka skulona w kłębek. Nuciła pod nosem jakąś nie znaną mi melodię. Dziewczynka kurczyła rączki owinięte bandażami.
- Carmel co się stało? Kto ci to zrobił?!
-Zależy o co pytasz.- Wyciągnęła ręce do przodu.- To był wypadek.- Następnie odgarnęła włosy pokazując ugryzienie.- A to mi zrobił Michael.
- Dupek... A ja go chciałam przeprosić! Już ja mu dam!
- Ty nic nie zrobisz.
- Co?
- Ty mu nic nie zrobisz, bo to ja się w to wpakowałam.
Pomogłam jej wstać i wzięłam ją na ręce.
- Wiesz słyszałam że z kimś rozmawiasz, kto to był?
- Rozmawiałam z moim tatusiem.
- Myślałam że on nie żyje.
- Bo tak jest.
Odprowadzę małą Carmel do pokoju, a następnie rozprawię się z tym debilem. Włosy dziewczyny zasłaniały jej twarz. Jej zazwyczaj śnieżno białe włosy, dziś pokryte w połowie czerwienią. Mała zeskoczyła ze mnie i potuptała do pokoju. Wpadając w objęcia zaniepokojonej Catty.
- Blue masz zamiar iść do niego, prawda?
- Tak właśnie to chcę zrobić.
- W takim razie nie będę cię zatrzymywać. Ale wiedz że to tylko pogorszy moją sytuację. Lepiej będzie jeśli sama się z nim rozprawie.
- O co chodzi? I czemu wyglądasz jakbyś wróciła ze swojego pogrzebu ?!
- Spójrz na jej szyję.- Wskazałam bladziutką istotkę.
Carmel odskoczyła na bok. Tak jakby bała się dotyku. I sama odsłoniła ugryzienie.
- Chmm... Czyli Michael dorwał się to Carmelki.
- Skąd ty to wiesz, nie mówiłyśmy kto to zrobił.
- Coś podobnego do daru... Czasami potrafię nawet powiedzieć w jakich okolicznościach się to stało.
Dziewczę z zaintrygowaniem słuchała wszystkiego co mówiła Catty.  Aż w końcu oparła się o nową klamkę i wpadła do pokoju. Wczołgała się do szafy zamykając się w niej. Po chwili wyskoczyła z niej. Wyglądała jakby przed chwilą nic się nie stało.
- Chyba miałaś do kogoś iść.
- Myślałam że nie chcesz żebym tam szła.
- Bo nie chcę.
Dziewczyna chwyciła złotego pluszaka i szybkim krokiem zniknęła z pola widzenia.



Per. Carmel
Pewnie teraz będę mieć przesrane. Cóż zabija się przeszkody i idzie się dalej. Zabija się przeszkody... Czyżbym była przeszkodą? Jeśli tak, to w czym mu przeszkodziłam. Najdziwniejsze jest to że tak po prostu z miłego zmienił się w... No takiego jakim jest teraz. Krew kogoś takiego jak ja? Czyli on też coś wie o mnie?! Fuck, czy to na prawdę coś takiego ważnego? Ja mu dam wampira... Pewnie i tak nie skończy się to za kolorowo. No cóż będzie, co będzie. Puki nie siedzę z związanymi oczami chustą. I nie jestem w żaden sposób przymocowana do krzesła, jest ok! Fredbear zaczął wibrować.
- Co ci jest przyjacielu?- Ścisnęłam pluszaczka, a z jego pyszczka wypadł telefon.- Już wiem czemu masz niestrawność. Ciekawe kto dzwoni. Plush?!
- Siemka Plushi!
- Cześć Carmel jak u ciebie?
- No wiesz... Wszystko dobrze, na pewno nie będę się tu nudzić!
- Cieszę się.
- A jak tam u ciebie siostrzyczko?
- No wiesz studia i takie tam.
- Wybacz zadzwonię później bo teraz mam... Polski !
- Dobrze zadzwoń kiedy będziesz miała chwilkę czasu pa!
- Pa...
Klik.  Kłamałam, nie chcę jej w to mieszać. Tak naprawdę nie chce żeby ktokolwiek mi pomagał.

1 komentarz:

  1. Hm... Gdzieś to już czytałam... (W kopiach roboczych?) nom XDDD

    OdpowiedzUsuń