czwartek, 31 marca 2016

Pytanie na... podwieczorek XDD

Czy chcecie bym wznowiła serię którą prowdziła Van tzw. Wydarte ze wspomnień?
Piszcie w komach biox mam wenę XDD

wtorek, 29 marca 2016

???


Na szczęście jestem tu bardzo bezpieczna...  Dobra ... Może kilka rzeczy które znalazłam wydać na światło dzienne? No.... A co mi tam,żyje się raz ! 





No ciociu co ci się dzisiaj śniło? 



Mamy już uwiecznić się nie udało... Pytam się jakim cudem !?



Ten koteg jest taki kawaii ♥



Zaraz co ja tu robię ?! Nieudana ta maszyna. Zniszczyć go !


Freddy zmieniłeś coś w swoim wyglądzie ? A no tak, nowy kapelusz!


Czyli to przez Mandzia animatroniki boją się krów...
Ktoś mi to wytłumaczy ? 


Uznajmy że ktoś tu będzie od teraz miał klaustrofobię. Albo Mikefobie (tak właśnie to wymyśliłam xD)




I to tyle na dziś! Śpijcie spokojnie nie szukajcie kamer w pokojach. Bo ich nie znajdziecie. 
No dobra... Viol jeśli znajdziesz to dostaniesz nową.






Zebrało mi się na życiowe sentencje....

Anioł
Strach
Sens
Kiedy wszyscy pójdą spać....
Jakie realne.... (Clary i Vinc XDDD)
Najmądrzejsza książka świata....
Ciemność
Sprawiedliwość.

No i to tyle.... wiem jest głupia i tyle że tak mi odwala na punkcie sentencji, ale ja po prostu je uwielbiam! Mam taką trochę naturę filozofa...
Vinc: Filozofa? To z filozoficznego punktu widzenia nie zrobisz mi nic złego gdy tylko POŻYCZĘ twoją siekierę i pokażę światu że....
WARA OD MOJEJ SIEKIERY XDDD







poniedziałek, 28 marca 2016

Zazdro i rysunkeły........

No i zniszcz tu potem dziennik z takim cudem...
Dobranoc! XDDD
Derpy na reszcie się cieszy że może coś spierniczyć bez ochrzanu!!!!
Dwie istoty tutaj wyglądają jakby pracowały  w mac donaldzie.... zgadnij kto to XDDDD

Mam tę moc!
Nawet Agnieszka Grzelak z Japana Zjadam ma zniszcz ten dziennik, a ty? (Ona była w Japonii i twierdzi że było Kwaii ^^)
Gdy nagle pojawia się Freddy.... nie zbyt przyjaźnie nastawiony... można go nakierować XDDD
Zgadnij kto to ekstra! Który to stróż?
Selfie! A Vincent spierdziela....
Normalnie rząd. Zawsze zbiorą choć już nie ma z czego XDDDD
Na co czekasz?  Walnij!
Moja mama po wywiadówce jest jak Freddy....

Selfie! I.... bum XDDDD czyżby zazdrosny?
Ja bym to nazwała igrzyskami śmiechu.... XDDDD

La idiotyzm... uno patrzcie na oczy Mika, dos Vincent Facepalm lvl. Hard XDDDDD






niedziela, 27 marca 2016

Fioletowy żywot~ Ofiara

Mrok powoli zakrywał niebo. Zostaliśmy sami. Wychyliłam się przez okno, wdychając świeże powietrze. Gwiazdy migotały daleko na niebie. Nawet te które wydają się blisko siebie są oddalone o setki, a nawet tysiące lat świetlnych od siebie. Ciekawe co robi teraz mama, czy John wytrzymał z Plush? I co się dzieje w pizzeri. Tak w sumie co mnie tu trzyma?Ciekawe co by się stało gdybym uciekła. Pewnie i tak by mnie znaleźli.Tym bardziej że od teraz pracuje tu moja mama. Michael leżał sobie i słuchał muzyki przez słuchawki. Uciekał tyle razy, a jednak tu wracał. Otworzyłam okno i usiadłam na zewnętrznym parapecie. Dosyć wysoko tu. Po chwili poczułam ciepły dotyk na plecach wciągający mnie do środka.
- A pani co robi?
- Se siedzę...
- Chcesz coś? Bo muszę iść do sklepiku.
- To chcem soczek, kasę oddam ci później.
- Już się robi, zaraz wracam.
Z powrotem odwróciłam głowę w stronę wieczornego nieba. Stanęłam na równe nogi i szukając czegoś do podparcia ręki zahaczyłam o jakiś wystające coś. Cholera co w kamiennym zamku robią gwoździe?! Szarpnęłam ręką rozrywając część rękawa. No dobra moja ręka też ucierpiała. Może lepiej poszukam czegoś co zatrzyma krwawienie. Z górnej półki wyjęłam bandaż. Lewa ręka będzie bezużyteczna przez jakieś pół godzinki... Znudzona przerzuciłam się na fotel. Pomyślałam sobie jaką mam piękną sukienkę w kropki... Zaraz ja takich sukienek nie miałam. Se sukienkę zakrwawiłam, jak nie bury, to sukienkę! Michael wparował do pokoju zatrzaskując drzwi za sobą. Podszedł do mnie i pociągnął do ściany. Miał kamienny wyraz twarz. Żadnych emocji, po prostu nic ! Jakby patrzał w ścianę.
- Heh nie śmieszne... Co ci jest?
Chłopak odchylił mi głowę.
- Wiesz kiedyś się zastanawiałem, jak to jest być kimś takim jak ty. Ale teraz się zastanawiam jak krew takiej osoby smakuje.-Takiej osoby? Czo czyli on też wie coś.
Zamarłam. Czyli jednak Blue miała rację. Pewnie dla tego tak zareagowała. Szkoda że za późno.
Czułam się bezradnie. Jest za silny więc go nie odepchnę, nawet nie zranię. Pewnie przez to ucierpię bardziej. Przestałam myśleć logicznie. Stałam się zwykłą ofiarą. Zabawką w jego rękach. Zamknęłam oczy i starałam się nie myśleć o bólu. Nie tylko tego zewnętrznego, ale też tego w sercu. Niewiem czemu ale moje ręce poszły na przód. Oparłam się na nim.
- Masz już dość? Dobrze nie zabije cie. Nie chcę tak szybko cię stracić.
Opuścił mnie na ziemię i wyszedł. Czułam się jak tata kiedy wychodził z kolegami i wracał po 01:00.
Osunęłam się na ziemię zwijając się w kłębek. Ciekawe kiedy ktoś mnie znajdzie...




Per. Blue
Może to jednak nie on... No cóż może jednak się zmienił. Tak, czy inaczej powinnam go przeprosić.
Podeszłam do pokoju. Drzwi były zamknięte. Pewnie go tam niema... Po chwili słysząc dziecięcy głos w pokoju już nie byłam tego pewna.
- Halo jest tam ktoś?! - Zapytałam oparta na drzwiach.- Halo!- To pewnie tylko moja schiza ale słyszę jak ktoś tam nuci.
Spod drzwi wyleciał kluczyk, pewnie osóbka w środku podsunęła go. Szarpnęłam za klamkę wbijając do pomieszczenia. Na podłodze leżała Carmelka skulona w kłębek. Nuciła pod nosem jakąś nie znaną mi melodię. Dziewczynka kurczyła rączki owinięte bandażami.
- Carmel co się stało? Kto ci to zrobił?!
-Zależy o co pytasz.- Wyciągnęła ręce do przodu.- To był wypadek.- Następnie odgarnęła włosy pokazując ugryzienie.- A to mi zrobił Michael.
- Dupek... A ja go chciałam przeprosić! Już ja mu dam!
- Ty nic nie zrobisz.
- Co?
- Ty mu nic nie zrobisz, bo to ja się w to wpakowałam.
Pomogłam jej wstać i wzięłam ją na ręce.
- Wiesz słyszałam że z kimś rozmawiasz, kto to był?
- Rozmawiałam z moim tatusiem.
- Myślałam że on nie żyje.
- Bo tak jest.
Odprowadzę małą Carmel do pokoju, a następnie rozprawię się z tym debilem. Włosy dziewczyny zasłaniały jej twarz. Jej zazwyczaj śnieżno białe włosy, dziś pokryte w połowie czerwienią. Mała zeskoczyła ze mnie i potuptała do pokoju. Wpadając w objęcia zaniepokojonej Catty.
- Blue masz zamiar iść do niego, prawda?
- Tak właśnie to chcę zrobić.
- W takim razie nie będę cię zatrzymywać. Ale wiedz że to tylko pogorszy moją sytuację. Lepiej będzie jeśli sama się z nim rozprawie.
- O co chodzi? I czemu wyglądasz jakbyś wróciła ze swojego pogrzebu ?!
- Spójrz na jej szyję.- Wskazałam bladziutką istotkę.
Carmel odskoczyła na bok. Tak jakby bała się dotyku. I sama odsłoniła ugryzienie.
- Chmm... Czyli Michael dorwał się to Carmelki.
- Skąd ty to wiesz, nie mówiłyśmy kto to zrobił.
- Coś podobnego do daru... Czasami potrafię nawet powiedzieć w jakich okolicznościach się to stało.
Dziewczę z zaintrygowaniem słuchała wszystkiego co mówiła Catty.  Aż w końcu oparła się o nową klamkę i wpadła do pokoju. Wczołgała się do szafy zamykając się w niej. Po chwili wyskoczyła z niej. Wyglądała jakby przed chwilą nic się nie stało.
- Chyba miałaś do kogoś iść.
- Myślałam że nie chcesz żebym tam szła.
- Bo nie chcę.
Dziewczyna chwyciła złotego pluszaka i szybkim krokiem zniknęła z pola widzenia.



Per. Carmel
Pewnie teraz będę mieć przesrane. Cóż zabija się przeszkody i idzie się dalej. Zabija się przeszkody... Czyżbym była przeszkodą? Jeśli tak, to w czym mu przeszkodziłam. Najdziwniejsze jest to że tak po prostu z miłego zmienił się w... No takiego jakim jest teraz. Krew kogoś takiego jak ja? Czyli on też coś wie o mnie?! Fuck, czy to na prawdę coś takiego ważnego? Ja mu dam wampira... Pewnie i tak nie skończy się to za kolorowo. No cóż będzie, co będzie. Puki nie siedzę z związanymi oczami chustą. I nie jestem w żaden sposób przymocowana do krzesła, jest ok! Fredbear zaczął wibrować.
- Co ci jest przyjacielu?- Ścisnęłam pluszaczka, a z jego pyszczka wypadł telefon.- Już wiem czemu masz niestrawność. Ciekawe kto dzwoni. Plush?!
- Siemka Plushi!
- Cześć Carmel jak u ciebie?
- No wiesz... Wszystko dobrze, na pewno nie będę się tu nudzić!
- Cieszę się.
- A jak tam u ciebie siostrzyczko?
- No wiesz studia i takie tam.
- Wybacz zadzwonię później bo teraz mam... Polski !
- Dobrze zadzwoń kiedy będziesz miała chwilkę czasu pa!
- Pa...
Klik.  Kłamałam, nie chcę jej w to mieszać. Tak naprawdę nie chce żeby ktokolwiek mi pomagał.

Blogeł... Jessici!!!!

Nikt o nim nie pamięta co? No to... przypominam! Oto link do bloga Jessi na którym czasem coś napiszę....

http://pioremprzezswiat.blogspot.com/

Fioletowy żywot~Apel i.... szok?!

Per. Viol

Kiedy zobaczyłam Karinę w mej głowie zrodził się plan okrzyczenia jej tak że się nie pozbiera. Czy ja k*rwa na niańkę wyglądam?! Spokojnie Vi wdech i wydech. Co ja bym dała by to  wszystko nie spadło na mą głowę. Gdy przejedzie ONA pomoże mi bezgranicznie. Dziewczyna przygotowała się na atak mojej furii zasłaniając ręką głowę, a drugą kotka. Hm... ciekawe czy Scott będzie zachwycony nowym obiektem zachwytu swojej dziewczyny. (Zakład że nie?). Ów zwierzak zeskoczył ze jej kolan prychając na nią niczym jakiś król. Naprężył swe małe mięśnie gotów do skoku na kawałku drewna. I... siup! Prawie wskoczył na gołębia który w porę ogarnął się w sytuacji i odleciał.
Błękitnooka kuleczka zatoczyła się po piasku z głośnym i pytającym 'Miau?'. Po czym podniosła swą główkę dumnie i ruszyła w kierunku stóp Kari. Dziewczyna nawet nie zauważyła zmiany pozycji kocięta.Pomyślałam że nie mogę być na nią zła. Po prostu.... to Karina. Istota która ZAWSZE wszystko zrobi po swojemu.
-Kari...- Mruknęłam beznamiętnym głosem niczym lalka którą się naciska i wydaje taki sam ton co jakiś czas. - Poznaj Camel.- Gestem wskazałam na białowłose dziecko.- Camel.... Kari.- Dziewczynka kiwnęła główką. Nim padło pierwsze słowo z ust której kolwiek,  w kieszeni mej ciemnej rockowej (Tak. Ciemnej Rockowej, czyli jak lubię.) kurtki zabrzęczał telefon. Teraz była na pograniczu wytrzymałości. Mogłam nim gruchnąć o ścianę i po problemie! Ale jednak trzeźwy umysł nie skapitulował i ogarnął emocje łechtany 'Miłymi' (Sarkazm) uwagami Eris na temat mojej inteligencji. Nie rozumiem czemu wszystko wali się na głowę! A niech to. Melodia piosenki "Circrus of the psycho" skillet'ów mnie obudziła ze stanu chwilowego letargu.
-Przepraszam na chwilkę.... - mruknęłam oddalając się na bezpieczną odległość. Chociaż tyle dobrze.... nie chcę by ktokolwiek mi w tym pomagał...

Per. Karina

Okeeeeej..... To.... Viol.... nie krzyczała... albo nie wariowała ani nic? O bosz.... APOKALIPSA VIOLET NIE ŚWIRUJE (XDDDDDD)!!!!! O rany... coś jest baaaaardzo nie halo. Postanowiłam zawrzeć znajomość z dziewczynką.  Kogoś mi przypomina z twarzy.... (No nie gadaj XDDDD) Długie białe włosy plątały się u końców w takich lekkich pół falach, ale były dość dziwnie znajomo postrzępione... Oczęta wyraźnie dwukolorowe. Karnacja dość blada niczym u Jutrzenki Olimpu, ustka zgrabne w barwnik czernieni obfite. Ubrana jakoś zwyczajnie, a nie na pokaz jak większość istot z tej placówki. Ręce miała w przodzie ku sobie zestawione i siedziała obok mnie majtając nóżkami z podkolanówkami o dwóch odcieniacch na nogach.
-To... kim jesteś?- Nie szczędziła zbytnio w słowa ale wrażała wszystko takim tonem jakby kazała ci mówić wszystko bez zbędnych cerygieli.
-Cóż jestem Karina, a ty Carmel tak?- Grałam na czas bo... nie chce mi się tłumaczyć DZIECKU którego nawet nie znam. Zwłaszcza że to DZIECKO. A DZIECI, są jak igły... to ZuO. Zerknęła na mnie tymi oczyma i zmrużyła je.
-Masz fioletowe włosy...- Stwierdziła lustrując purpurę mej fryzury.- Jesteś z rodziny cioci Viol?- Szok. Szok lvl. Hard.... czekaj, czekaj... Z RODZINY?!
-Co?
-Pytam czy jesteś spokrewniona z ciocią....- Nie no trzymajcie mnie....
-Twoja 'Ciocia'- Pokazałam cudzysłów w powietrzu.- To moja siostra.....- Dziewczynka była równie zaskoczona co ja. Chwila.... (Uwaga ciężka logika XDDDDD!!!) Skoro Viol, jest jej ciocią to i ja jestem jej ciocią, ale to kto jest jej.....rodzicem? Chwila.....
-Carmel a kto jest twoim rodzicem?- (*Mentalny Facepalm*)
-A w sensie mamą czy tatą?- Zapytała zdziwiona. A ja głupia, głupia, głupia.... musiałam palnąć.
-No... oboma.
-Mama ma na imię Clari... a to skrót od Clarissa, nie?- Chwila... wróć. Clary? Ta Clary? Że niby...
-Carmel... a czy twój tata nazywał się Vincent?( Nie kurde Stefan...)
-Tak. (A ja nadal wolę Stefan XDDD)- O rany.... że niby TO jest córka Vinca? To zmienia postać rzeczy! Przecież musi być nauczona jak być mordercą , czyli tak jak ja i Viol.
- A jakie rodzaje broni preferujesz?- Zapytałam. I tak zaczęłyśmy śmielszą konwersację na temat... wszystkiego! Nawet anime!(XDDDDD) Wtedy wróciła Viol...
-Chodźcie.... Carmel ma apel...
-Nie!- O kur... Apel trauma ze szkoły (XDDDD) zawsze naszą trójkę siłą wytaszczali na środek... no ale głównie mnie. Bo Vinc się nie dawał. Viol nigdy nie nakryto biox zawsze potrafiła zwiać z miejsca przestępstwa, tylko ja taka trusia.- Nie! Jestem ZA młoda by iść... ZA piękna... ZA przewspaniała i ogólnie ZA!!!!!-Viol uśmiechnęła się ukazując dawną siebie.O! Znormalniała!
-Kariś.... polenizowałabym z tym. A jako że nie chcę byścia sie spóźniły.- Wyjąłą coś błyszczącego z kieszeni. Serca mi stanęło. Oczy wylaeciały z orbit a usta krzyknęły jedno...
-IGŁA!!!- Razem z Carmel pobiłyśmy chyba rekord szybkości z księgi Guinessa.

Per. Violet

-Szybciej! Zdążyłam już całą kulę ziemską przebiec ze dwa tyśki razy!- Oh jak ja lubię dokuczać innym... to chyba uczucie wrodzone. Przerzuciłam włosy przez ramię biegnąc za nimi. Dobrze że w wolnym czasie ćwiczyłam sprint... jeszcze z tych dwóch olimpijki będą..... Ludzie patrzeli na nas zaciekawionym wzrokiem przystając i machając do mnie. No i dobrze. Szacunek na miarę młodzieży... co ja pierdzielę? Jaki szacunek?! Życie jest szalone, trzeba brać je całymi garściami bo inaczej szybko się skończy.... Śmierć. Tego słowa nie wypowiem przy innych na głos. Znów.... muszę to zrobić, ale teraz mam przynajmniej kogoś do pomocy. Czas by to miejsce odzyskało dawną świetność...
-Viol. Daj. Odsapnąć. Schowaj. ZuOoooooo!!!!- Warknęła Kari między oddechami.
-Jak się nauczysz sklecać porządne zdania...
 -Ciociu!-Krzyknęła Carmel gdy byłyśmy przy prawie całej szkole.
-No dooobra...- Po czym mruknęłam pod nosem chowając igłę.- Jeszcze nadarzy się okazja...- Kazałam Kari podążać za mą osobą. Purpurowo włosa łypnęła na mnie groźnie. Dobra... jak będą na mnie lecieć noże to wiem kto rzuca ^^. Carmel ustawiła się obok koleżanek z pokoju. Catty i Blue... może lepiej nie pytajcie skąd znam ich imiona. To mój sekret. Ja. Wiem. Wszystko. No... może nie wszystko, ale umiem sobie radzić. Po chwili do owej trójki przyszedł bazaltowo włosy chłopak. Jego uśmiech odsłaniał szereg śnieżno białych zębów i kłów. Czarne oczy nacechowane bordowymi plamkami. Włosy na karku mi się zjeżyły, a oczy stanęły w wąskiej kresce.Pamiętam go z pizzerii, nie tylko mój.... tę... były tępy brat ma oczy.
-Kari zostań tu...- Syknęłam.
-Ale....
-Jeśli tu nie zostaniesz to potraktuję cię gorzej niż Zeus, Hades i Posejdon Kronosa -,-
-Dobra.... zostaję tutaj...-Kotek współpracował chyba z mą personą, bo zaczął ją zajmować sobą. Podeszłam do nich i stanęłam obok Carmel naprzeciw Michaela....

Per. Carmel

Ciocia podeszła do nas i zaczęła mierzyć Michaela wzrokiem, który zmienił się na czerń.  Gdyby wzrok mógł zabić, chłopak zginąłby w katuszach. Wiatr mnie nie kocha.... moje włosy leciały na bok zasłaniając mi jedno oko. Ręce włożyłam do czarnej kurtki, którą akurat miałam na sobie.

 Chłopak jakby się bał cioci i... miał coś na kształt wyrzutów sumienia. W jego wzroku coś na chwilę się zmieniło. Tak jakby się jej bał... Tak jakby ciotka karciła go w myślach. Wręcz... pałała do niego nienawiścią. Czułam się jak w pułapce. Z jednaj strony przyjaciel, a z drugiej rodzina. Co wybrać? Dźwięk auta wjeżdżającego na teren szkoły uratował chłopaka który odetchnął z ulga gdy kobieta odeszła.  Zaczęła przemowę na forum szkoły.
-Moi drodzy uczniowie! Jak pewnie słyszeliście z powodu pewnych... KOMPLIKACJI wasza dyrektorka nie będzie mogła pełnić obowiązku dyrektora szkoły....- Radosne aplauzy.- Będę go na razie pełnić JA!- Moje oczy wyszły z orbit.... za dwa dni wszyscy będziemy wiedzieć jak skonstruować bombę atomową.- Zanim przedstawię NOWE ZASADY, przedstawię wam dwie nowe uczennicę i nową nauczycielkę jeździectwa. Powiem wam w sekrecie że jeśli chcecie zginąć szybko.... no nie do końca bez boleśnie XDDDD to zapraszam do mnie i do niej. - Wskazała na auto w którego wyłoniła się postura dość zgrabnej osóbki z bardzo długimi, lekko kręconymi, carmelowymi włosami. W ręku trzymała pistolet... ba! Karabin. Piękny, lśniący karabin.... I rząd noży zapewne gdzieś ukryty.
Była w sukience. Jej mina wskazywała na brak jakichkolwiek zawiłych uczuć. To twarz kogoś kto coś stracił i stara się chronić ostatnią rzecz jaka mu została. Aż się zachwiałam i prawie runęłam na ziemię. Blue mnie chwyciła i przytrzymała.
-Carmel w porządku?- Michael podbiegł do nas i pochylił się nade mną.
-Wszystko.... dobrze.- Wyszeptałam. Wiem kogo ta osoba chce chronić. Moja mama chce chronić mnie. Moja mama pracuje od teraz w szkole. Moja mama chce odnowić nasze relacje.
-Znasz ją?- Zapytała Catty a ja kiwnęłam głową twierdząco.- Czy ona... cię skrzywdziła.- Przerażona zaprzeczyłam energicznie. Mama nigdy by.... co nie!
- Nigdy by mi nic nie zrobiła.- Odparłam cicho.
-No przedstawiam wam Clarissę Cawthon Harmony....
-Purple.- Skończyła za nią.- Podobno wdowy dziedziczą nazwiska.- Wybuchła wrzawa. Każdy komentował. No bo kto mógł wiedzieć że mój tata nie żyje? Nikt. Niektórzy obstawiali kto z naszej rodzinki chodzi obecni po drugiej stronie, po pustkowiach Hadesu.  Mam nadzieję że nikt nas nie porówna... proszę.... nie dość że ciotka dyrektorką... to matka belferką.... Mają tu gdzieś kartkę z której można spaść? Albo szklanka wody w której można się utopić?
-A teraz przedstawię dwie nowe uczennice. Przeniosły się do nas z innego domu nocy.....- Z auta wychyliła się głowa jednej istotki.
Miała długie białe włosy, za nią wychyliła się jej identyczna kopia o czarnych jak noc włosach. Każda z nich miała piękny tatuaż na czole. Księżyc owiany w purpurę i delikatne tatuaże. Jednak coś mi mówiło że nie przeszły przemiany.
-Przedstawiam White!- Wszyscy spojrzeli na białowłosą jednak ku ich zaskoczeniu czarno włosa podniosła dłoń.- I Black!- Biało włosa uniosła gładką i jasną jak księżyc dłoń. Na opak? Wow. Jing i Jang (XDDDD)

Dziewczęta przywołały niemal taką sensację jak moja mama.
-No to wasze ukochane... Zasady!- Buczenie.- Jeśli ktoś mi jeszcze raz burknie to zabiję, posiekam, spalę, utopię, przerobię na puszkę mięsną i rzucę do obiadu na stołówce!- Jej oczęta były całe czarne co wywołało nie lada poruszenie. - Od jutra!- Kontynuowała.- Lekcje będą się odbywać od ósmej...
-Przecież odbywały się od ósmej!- Ryknął ktoś w tłumie.
-Wieczorem? Odparła.- A co z tym idzie bałwanie macie jutro cały dzień wolny! Przy okazji... bo nie chce mi się teraz gadać jutro odbędzie się godzina historii... o tematyce "Dlaczego nasza poprzednia kretynka dyrektorka nas okłamywała i nie mówiła nam całej historii?" Michael się skrzywił, tak jakby coś szło nie po jego myśli. - Proszę aby ktoś zajął się naszymi bliźniaczkami, których jestem mentorką. Jakieś pytania, zażalenia, skargi, miłostki? Nie? To zajebiście. - Ktoś w tłumie odrzekł.
-Ja nie idę jutro do szkoły...- I nagle dostał strzałą. Został przebity na pół. A nie daleko stała ciocia z łukiem, obok niej mama z uśmiechem machając do mnie. Odmachałam....
-Chodź. Idziemy do mnie?- Zapytał Michael. Kiwnęłam głową na tak....




Hehehe tu znów Viol! Która rozbraja nadmiarem informacji i swych wymysłów! Badumtsss... idę piszać prolog....

Co do nowego opka....

Mam wszyyyystko dopracowane tylko... Nie wiem kiku spraw... Zastanawiałam się kto będzie boskim rodzicem kogo i... Cóż. Scott. Tu mam problem... Nio bo myślałam o czymś z fonemi Hefajstos jest od epektroniki itp.... Ale jeśli chodzi o fale eteru to Irys bogini tęczy... (Ja tam jeste za Irys XDDD) no... I piszcie w koach kto ma być waszym boskim rodzicem... Sorrry Carmel ni wim jak z tobą....może coś wykminimy...

sobota, 26 marca 2016

Głowne prawdy.... w realnym życiu!!!

A ja coś czuję że już nadeszły XDDDD


Ja mogę nawet takie osoby wymienić XDDD

Może nawet tostem...*Patrzy wilkiem na Vinca* Albo Cupcake'em XDDDD


I to tyle... na razie XDDD



Będę mieć klaustrofobię przez emerytki ?!

No więc tak idziemy sobie d o kościoła...  Ja bawię się rzutką xD. Tak zwany Balkon ( pozwolicie że będę nazywała ich po postaciach... No oprócz Marty bo... bo tak !) gadał z Plush o tym co mają w koszyku.... A Marta, jak to Marta po prostu szła.
[Jam] - Wiecie że chyba z rok w kościele nie byłam?
[ Martomir] - Ja chyba też...
[ Plush & Balon ] - Ja tam co niedzielę muszę ;-;
Wchodząc w tunele kościoła zdążyłam przywitać się z 5 nauczycielami. Chwyciłam dół sukienki i jakimś cudem przedostałam się do środka.
[ Jam ] - Wow winda !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - Krzyknęłam zwracając na siebię uwagę wszystkich obecnych.
[ Plush ] - Pojedziemy nią w drodze powrotnej.
[ Jam ] - Ja chce teraz... - Podeszłam bliżej windy do której wbiły emerytki.- No ok, potem tu wrócę.
Wskoczyłam na kręcone schody i szybkim krokiem wspięłam się na samą górę.
[ Marcik ] - Emm jesteś teraz o 2 piętra za wysoko!
Zbiegłam na dół dołączając do reszty.
[ Wszyscy do Plush ] - To gdzie siadamy ?
Rozejrzeliśmy się lecz wszędzie miejsca były zajęte.
[ Plush ] Patrzcie przy ścianie jest wolne miejsce!- Po chwili usiadła tam kobieta z dzieckiem.- No to ja idę na górę!
Balkon i Marta zostali. My pobiegłyśmy do tyłu. Otworzyłyśmy drzwi i chop! Na schody.
[ Plush ] - Zamknięte!!!
I z powrotem na dół. Oparłyśmy się o słupek. No ksiądz se wszedł. I zaczął coś czytać. Nie zrozumiałam co to było bo : 1. Się zamyśliłam. 2. Się zacinał jak zarysowana płyta... Następnie to święcenie czy coś... Wchodzi s takim wiadrem... A potem się wraca po prawidłowe narzędzie... No i chlapie... Ludzie mają bekę gdyż tak dużo z tego leciało że mógł jednak wiadro zostawić i go używać . Byliśmy mniej mokrzy.  Potem jeszcze gdzieś tam se poszliśmy ( wybaczcie za moje nie douczenie ale ja taka religijna nie jestem ;-; Nie pytajcie w co wierzę !!! Nigdy... ). Usiedliśmy w ciasnej 3 osobowej ławeczce. Tak wszyscy w piątkę... Plush se na schodki usiadła. Pomachałam Violet kiedy siedziała z tyłu po prawej. I se siedzieliśmy...
[ Plush ] - Musiałam całować krzyż...
[ Jam ] - No to przynajmniej masz nowego chłopaka...
[ Plush'atek ] - Ej!!!
Kilka minut siedzieliśmy. I podziwialiśmy czerwone światełko świeczek.
[Jam ] - Oni gaszą te świeczki ? Jak co jestem na ochotnika !
Walneli facepalma i wyszliśmy. Nareszcie przyszedł czas na windę!  Oparłam się o guziki i włączyłam muzykę xD Klimę i wyłączyłam światła. Plush kliknęła 0 i byliśmy gotowi. Jakaś babcia wbiegła do windy i se tak stała na przekroju windy i podłogi. Potem wbiegły jej koleżanki... Się tłoczno zrobiło... No potem świerze powietrze... Podjadanie słodyczy i soli.
[ Balkon ] - Zjesz tą babeczkę ?
[ Plush ] - Nie ! - Po chwili bierze wielki gryz owej babeczki.
[ Balkon ] - A jednak !!!! -  I wyrywa babeczkę.
Plush wyciąga kolejną i Balkon zabiera też ją. I tak się powtarza kilka razy...
[ Balkon ] - Skończą ci się kiedyś te babeczki ?!
[ Plush ] - Nie bo pracuję w fabryce babeczek !!!!!!




 Dzięki za uwagę :* Wesołego jajka. I oby chłopcy byli mokrzy w poniedziałek xD



piątek, 25 marca 2016

Zajebiście zajebisty pomysł...

Mam taki zamysł... By ten blog znów był wielki. By świat drżał na dzwięk jego nazwy... Wróć. Co ja pieprzę... Brzmi to jak nabowa do buntu... Może kiedyś... No ale... Mam kolejny zamysł na ppko.... Fnaf i my w PJ XDD i nie pytam już o opisy.... Opiszę was na podst starych opisów i waszego harakteru komów (Natti).

Np.Marionetek synem Hadesa XDDD czarny, czrny. Mroczny,mroczny. No i git XDDD
albo.... Mangle cóką Afrodyty... (No to pojechałaś...) A ja Kari i Vinc nie określeni.... Puleł? Kim chcesz być? A Mama Carmel... Heh nie powiem!

*Uwaga. Przed przeczytaniem tego upewnij się iż nadal pragiesz użytkować z tego śworolandu. Gdyż potem odłączenie się może być trudne. Opko zawierać może dziwne manuskrypty, ostrzegałam!

Plese dont stop the music...

Toście święty obiadku mój.... No... Tego nie było... Ludzie! I człowieki! Oraz fioletowi!
(pff..)
I ty bogini niezgody Eris!!! Ogłaszam kon... Swe konkluzje... Chcę propozycje do listy utworów na blogu... Co wy na to by była muzyczka albo jakieś inne dodatki. No nie wiem... Np jakieś zakładki w stylu piosenka miesiąca czy cuś... Czy polecane lektury.... No każdy kom mile widziany. A teraz pometytujmy....

Amen!

Puddi, puddi!!!!

Japońska reklama pudingu którą przez ponad godzinę puszczała mi koleżanka na chórze. Pozdro JaMa.  S.O.S to jest... chore XDDDDD

I taka konfa na chórze...

Pan od Chóru (Pch): To... jaką piosenkę wybieramy na występ? Mają być trzy nowoczesne a dwie już mamy!
JaMa: Muzyka Naruciaka!
Viol: Mandopony Purple XDDDDD
JaMa: Imagine dragons Radioactive!
Magd: Piotr Rubik strażnik Raju!
*Buczenie*
Pit: Eeee... Michael Jakson?
Viol: Beat it!!!! Jaksona?
JaMa: Co?
Viol: No bo... w teledysku się biją XDDDDD
JaMa: Acha...
Viol: Is time to die!!!!
JaMa|: Nie.... Wiem! Puddi Puddi XDDDD
Magd: Nie!!! Błagam tylko nie to!!!
JaMa: No ale tekst łatwy... 25 x Puddie Puddie, dwa zdania po Japońsku i 6x powtórka całości..
Pch: Co?
*JaMa mu puszcza*
Pch: O boże....
JaMa:No i jest jeszcze wersja 10 godzinna, puścić?
Całe zgromadzenie ludowe poza mną: Nie!
Viol: To.... może jednak ten Mandopony? Nie? To może Brake my mind? XDDDD (Ja się nie poddaje, biox wiem że ja będe to śpiewać jako solista -,-


Macie teledysk do Puddi puddi


Mam tylko jedno podsumowanie... wolę tosty. Zna ktoś piosenkę o tostach?

czwartek, 24 marca 2016

Fioletowy żywot ~Dom Nocy...

Per.Carmel

Ciocia prowadziła mnie dosyć niskim i rażąco białym  korytarzem  który oświetlany był przez tumany światła z okna. Raziło ona moje dwukolorowe patrzałki niemiłosiernie przez co je mrużyłam.Ciocia zasłaniała swój magnetyczny wzrok ręką, co ograniczało dostęp światła do jej oczu i sprawiało że w przyciemnieniu błyszczały niczym gwiazdy. Włosy miała spięte w niechlujny kucyk ułożony na lewym barku, co wyglądało  niezmiernie znajomi i nieco zasmucało. Na wąskich, pełnych ustach błyszczał nie wielka ilość pomadki. Makijaż jest u niej nie zbędny, a jednak nie zauważalny. Fioletowe tęczówki oplatane  były cieniutkimi siatkami żyłek. Jak u innych istot żyjących. W uszach miała kolczyki w kształcie gwiazdek na co się uśmiechnęłam. Ta jej mania nie zwracania na siebie uwagi. Niby się tak stara, a jednak gdy ktoś o niej wspomni każdy wie o kogo chodzi. Tak jak ojciec jest dla mnie poniekąd autorytetem. Jest tak tajemnicza, że nawet tata nie wiedział o niej wszystkiego co powodowało nieustanne kłótnie pomiędzy rodzeństwem.
-Chce ci się pić?- Zapytała zdławionym głosem tak jakby coś innego zaprzątało jej główkę. Monotonnie spuściła głowę w dół.
-Coś się stało?- Zapytałam ale ciotka zwinnie zignorowała me pytanie. Chwyciła mnie za rękę. Jej dotyk był mocny i stanowczy. Zamknęłam oczy dając prowadzić swe ciało w kierunku do którego podążała Violet. Kiedy zamykam oczy, moje zmysły powinny stać się przytłumione jak u innych. A jednak tak się nie działo. Dźwięki odbijały się echem w mojej głowie, a umysł próbował określić ich pochodzenie. Czy to miała na myśli mama? Zaakceptować swe nie zwykłe zdolności? Przeczesałam palcami długie białe jak śnieg włosy. Ciotka parła dalej na przód, jednak wyczułam bijącą od niej nutkę nerwów. Tak jakby miała się zaraz skulić i nigdy nie wracać do dawnej pozycji. Nigdy dobrze nie wyczuwałam emocji innych, a ciocia Viol raczej nie należy do osób które łatwo wyczytać. Odetchnęła gdy stanęłyśmy pod automatem z przekąskami. Niewinnym spojrzeniem zlustrowałam zawartość machiny. Za szklaną szybką można było wyróżnić kilka rzędów napoi jak i przekąski. Jednak żadne z nich nie było jakieś mega nie zdrowe. Uniosłam jedną brew, co wyglądało jak lekka irytacja danymi produktami. Coraz więcej dziwnych zjawisk łączy się w mym umyśle w całość. Na przykład karmią nas zdrową żywnością. Czy to ma jakiś wzgląd na naszą przemianę? I dlaczego wszyscy tak boją się dyrektorki że nie mówią nam całej prawdy jak Viol? I czemu wszyscy ją tak... szanują? Nie ważne. Kobieta zaczęła przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu drobniaków. Wyjęła kilka brzęczących monet i odliczyła odpowiednią sumę, napierając jedną ręką o metal maszyny. Włosy opadły jej na czoło nie ukrywając tego zawadiackiego uśmieszku który tak ją cechował.
-Wodę?- Zapytała. Energicznym ruchem kiwnęłam głową na tak. Odliczyła dodatkowe tyle i wrzuciła pojedynczo do automatu, klikając odpowiednią opcję. Automat wyrzucił jedna butelkę ale druga jej się zaklinowała. W oczach błysnęła jej iskierka furii. Z całym impetem uderzyła nogą w automat, który aż się zachwiał. Widać że  nie raz był kopany z powodu w gnieceń u spodu, ale jej kopniak był charakterystyczny bo najbardziej głęboki. Druga woda upadła a dodatkowo batonik. Kobieta westchnęła i odrzuciła włosy do tyłu. Widziałam ten wyraz furii.... błysnęło mi przed oczyma gdy tata niszczył pierwszego animatronika. Potem ten zapał niknął  w jego oczach, ale... on nad tym nie panował nie to co ciocia. Jej uśmiech wrócił na roziskrzoną twarzyczkę. Podała mi jedną z butelek i batona.
-Ale...
-Nie lubię przecież Snickers'ów.- Zerknęłam na markę batona. Przed oczyma mignęła mi oryginalna folia batonika, świadcząca o tym że nie jest podrobiony.Rozerwałam opakowanie biorąc porządnego gryza. Heh... czy w snickersach nie ma Carmelu? Bo to by była ironia...
-Idziemy?- Zapytałam żując dokładnie kęs batona. Czekolada delikatnie głaskała me podniebienie, roztapiając się w rozkoszach.
-Nom.- Mruknęła prowadząc mnie przed siebie. Byłyśmy już całkiem blisko głównego wyjścia na bulwar obok budynku, ale w granicy murów.  Jedyne co mnie zaintrygowało to plotki opowiadane przez starsze istotki podążające wgłąb budynku mijając nas i dzieląc się swymi obiekcjami. Była to jakaś długowłosa ruda istotka o talii osy i dość niska krótko włosa blondynka. Czy każdy wampir jest piękny? No w sensie... nie widziałam grubych i nie zdrowo wyglądających wampirów, a wręcz przeciwnie większość z nich była urodziwa. Fryzura blondynki miała nieco gruszkowaty kształt. Ruda miała za to długie, proste i gęste włosie. Wręcz promieniała. Pomyśleć że ponad połowa z nas nie przeżyje tej przemiany co mówiła Violet. Czemu nikt inny nas do tego nie przygotowywał? Czemu jak ktoś źle się poczuje to zabierają go by nie umierał na naszych oczach?
-Słyszałaś?- Ruda była równie  zaintrygowana jej paznokciami co tematem rozmowy. Blondynka wyglądała na jedną z tych co ma diabła za uszami. Nadstawiłam swe uszy by lepiej słyszeć.- Na nowo otwierają  stajnię.-Stajnię?
-No! Znów będą zajęcia z jazdy konnej... Ale... myślałam że Diana odeszła.- Diana? Może to imię jakiejś belferki skoro to lekcja...
- Ma być nowa nauczycielka.- Tudzież zaciekawiła mój mały dziecięcy rozumek.- Podobno to matka jednej z uczennic.
-O boże! Mam nadzieję że nie moja....
-Moja dla odmiany cieszy się że pozbyła się kłopotliwego bachora. - I zaczęła się gadka która ma gorzej w domu. Kto się założy że biję ja na głowę? U mnie w domu to jest ciekawie! Wreszcie wybyłyśmy na zewnątrz. Promienie słońca tak niemiłosiernie paliły że aż syknęłam. Światło. Haniebne i plugawe, tak bardzo iż (Rezi) razi me piękne dwukolorowe oczęta. Złapała mnie za rękę i poprowadziła do cienia. Wskazała na ławkę z zamkniętymi  oczyma. Fajnie. Pięknie. Tyle że..... ławka pusta.
-Ciociu... tu nikogo nie ma.
-CO?- Wydała głuchy dźwięk coś z pomiędzy warknięciem, a wstrzymaną wiązanka przekleństw, na istotę która zniknęła. Potem wydała krzyk upominający tak jak tata gdy coś zamalowałam...ja bądź ciocia. No sorry... gdybym zabrała toster i cichaczem próbowała wyjść oknem balkonowym to nie dziwiła bym się gdyby po dwóch sekundach rozległo się głośne i donośne 'Carmel!!!!!'. Tutaj tekst nieco inny.- KARINA!!!!- Uuu... i jaki stanowczy. Ta Karina ma p r z e r ą b a n e. Mam nadzieję że wyjdzie z tego żywa ....

Per. Kari (XDDDDD)

-I hope die ina fire!!!!- Śpiewałam pod nosem przechadzając się po tym zajebiście zajebistym różanym ogrodzie. Zapach róż mierzwił moje nozdrza i wprawiał w uczucie spokoju. Czy to moja wina że nie potrafię usiedzieć w miejscu? I że Viol nie wraca tak długo? Znudziło mi się śpiewanie w tych ciepłych i nieco wkurwiających (XDDDD) promieniach Heliosa. Z resztą... angielski... i chyba jakikolwiek język źle mi idzie (XDDD). Miałam zacząć nową symfonię dźwięku, gdy w ten... zobaczyłam huśtawkę! Jeeej (Brawo Kari! Masz zabawkę!). Wiecie co? Moja kotełka za mną człapała caaaały czas zostawiając łapkami ślad na ziemi. Co to?  Mój anioł stróż?! Usiadłam na huśtawce i zaczęłam się bujać. Złożyłam nogi prosto i zaczęłam się bujać. Kotka wskoczyła na me kolana i bujała się razem ze mną.

-Dmuchawce, latławce....eee... jak to dalej szło? (Może... Viol mnie zabije jak mnie znajdzie XDDDD).- Wzruszyłam ramionami.- A z resztą... Nie ważne (XDDDD) Lalalalali isis paaaaadł....- (XDDDD ja się staram nie ryć podczas pisania tego)- Kotka otarła się o moją bluzkę zostawiając na niej sporą warstwę sierści.- No ey! Ja do ciebie rubinku czy.... jak to tam cię nazwałam. Ja do ciebie z sercem a ty do mnie z sierścią! Wiem!- Wpadłam na arcy genialny pomysł. - Nazwę cię Isis!!!! Z okazji mojego... no tam i Viol i Putina (XDDDD) zwycięstwa nad isis!!!!(Logika is dead)- Zeskoczyłam z huśtawki chwytając kotkę w łapki.- Idziemy na spacer Isisisisisi!!!!- Krzyknęłam. I ruszyłam powolnym krokiem w kierunku szkoły. Gdy znalazłam się na dziedzińcu usiadłam na ławce pod drzewem. Isis była zadowolona bo przysiadły się do nas ptaki! Isis chciała polować... z chęcią popatrzę.
-Hmm... chyba o czymś zapomniałam....-Wzruszyłam ramionami.-Eeee tam.-Gdy nagle
-KARINA!!!!!- Ojć... już nie żyję. Zobaczyłam bowiem Viol z jakąś dziewczynką. Coś czuję że mogę już planować pogrzeb...



XDDDD mam dobry humorek XDDD I czo wy na to? Co Viol jej zrobi? Heheh... i... o co Viol chodzi? Czemu chodzi taka.... przybita? To wszystko w następnej dobranocce XDD a teraz dzieci spać! Sorry... nie wiem Co mi XDD. No to..... tosty z wami1
(Serio? Tosty?)
Gdzie?
(*Facepalm*)
[*Jak wyżej*]
{Ale ja tam głodna jestem....}
([* Facepalm mentalny by nie uszkodzić swych zacnych czułek XDD*)]









Fioletowy żywot ~ Poszukiwania Carmel....

Per. Karina

-Vioooooool... daleko jeszcze?- Zapytałam łaskawie unosząc swe błyszczące oczeta ku twarzy siostry. W prawdzie jesteśmy tego samego wieku, ale jednak przewyższ mnie o te kilka centymetrów.
-Stoimy pod szkołą -,-
-Ou. Acha.....No kto by przypuszczał.... to... jak daleko jeszcze?- Zerknęła na mnie wzrokiem w stylu 'serio?' Westchnęłam i zaczęłam swym dość bystrym wzrokiem lustrować budynek szkolny. Wyglądał on na stary... można powiedzieć Wiktoriański, ale połączony z odrobinką gotyku co dawało mu charakter obronno wojenny. -Wow.... zajebista budowla....
-Nom.
-I z tego tutaj zrobili jakąś budę?
-Ta 'buda' nazywa się Dom Nocy. - Odparła. I głośno westchnęła akcentując swą irytację. Rozejrzała się w koło poszukując owej istotki. Nie wiem jak ta Carmel wygląda, ale Vinc miał mi ją przedstawić przed... tym wypadkiem. Cóż... gdybym nie bawiła się BOMBOWO z Isis to bym była. Westchnęłam.  Szłyśmy i szłyśmy. Obecnie byłyśmy w ogrodzie różanym. Każda z tych pięknych roślin mieniła się barwą różu i czerwieni. Przypomniała mi się zagadka. Co znajduje się pomiędzy różami? Odpowiedz to chwasty! Zawsze znajdzie się zdrajca w drużynie. Podirytowana zaczęłam nucić.
-Zarąbali tosta miii!!!!!- Viol zaklęła  pod nosem i głośno powiedziała.
-Jeżeli zamkniesz tę mordę to ci opowiem o historii tej budy.- Złapałam ją za rękę i zaprowadziłam na ławkę. Zmusiłam ją do siadu a sama usiadłam obok niej. Ręce założyłam między kolana które założyłam na siebie. I niczym rozradowany szczeniaczek spojrzałam na nią szklanymi z podniecenia i euforii oczyma. Światło dna powoli zachodziło za horyzont tworząc idealną łunę co wydaje się poniekąd romantyczne jednak mało mnie to obchodzi. Purpurowe włosy opadły na twarz istotki poprzeplatane złotymi pasmami. Oparła głowę o mur i zaczęła delikatnie oplatać nitkę w koło palca.
-Zanim ten budynek stał się szkołą dla wampirów i morderczego nasienia...- Trzy ostatnie wyrazy odparła z ironią.- Budynek ten należał do kompleksu klasztornego, jednak uznali z jakiś niewyjaśnionych przyczyn to miejsce za przeklęte.- Viol tak zaintrygowała mą osobę. Me serce i umysł otwarły się na tę wiedzę, a powiem szczerze. Jeśli coś mnie nie zaintryguje, czytaj jeśli nie zawiera takich wyrazów jak: Śmierć, klątwa, wojna, broń i... tym podobne to jest nie warte uwagi. Zamknęła oczy i tak się wczuła że nie zauważyła jak w koło niej zebrał się spory tłumek.- Jednak naprawdę miejsce to jest skupiskiem pradawnej mocy, energii która zwiększa moce zarówno naturalne jak i nadnaturalne.- To mówiąc przygryzła wargę jakby nie chciała palnąć za dużo. - Wampiry z Najwyższej rady zainteresowały się tą budowlą i jej zniechęcającą ludzi energią. Dal wzmocnienia obrony przed ludzkimi istotami wybudowali mur wokół szkoły.- To mówiąc wskazała na mur.
-Acha.... a... nie lepiej to w klasie Per. Viol? Lekcja historii jutro.- Viol omal nie spadła z ławki patrząc na błękitno włosą dziewczynę która stała z rękoma podpartymi u boku. Dwa błękitne kucyki układały się na jej barkach zlatując niczym wodospady w dół.
-Właśnie!- Poprałam podróbkę Miku.- Teraz moja kolej opowiedzieć o Isis!- Viol strzeliła Facepalma. No co? Ja nie mogę się pochwalić! Putiś jakoś był zadowolony z naszych wyników!
-A właśnie.... kim ty jesteś?- Zapytała błękitka. Heh nie widzi fioletowych włosów? Hah! Ja to ja! (Inteligentne)


Per. Viol

Ja i Kari? Trudny temat. Jesteśmy... jakby to określić. No... tak promocja. 'Weź jedno a drugie dostaniesz gratis', Takie dwa w jednym. Kiedyś nie rozłączne, a teraz nie zależne. Cóż... ja miałam trochę trudniej w życiu ale to jej psychika była nastawiona na wyniszczenie. Przez tyle lat żyłam bez rodziny mając w pamięci tylko obietnice. Fioletowe włosy odgarnęła na bok.
-Ja? Jestem Karina, ale mów mi Kari.
-Acha.
-To moja siostra.- Mruknęłam.
-NAJLEPSZA siostra.
-Tak. Mówię przecież że najgłupsza.- Odcięłam się.
*Pośpiesz się!*
Eris? Co? Coś wyczuwasz?
*Musisz znaleźć Carmel! Już. Now. *
Masz rację! Obiecałam mu... obiecałam że będę ją chronić za wszelką cenę. Tylko ja i Kari odziedziczyłyśmy te zdolności. Tylko... Kari nie wie jak ich używać, a ja przez lata się uczyłam. Muszę ją spławić. Moje serce biło jak oszalałe pod wpływem adrenaliny, słuch był przestrzenny i słyszałam wszystko. Namierzyłam Carmel która znajdowała się w pokoju rozmawiając z kimś. Poziom adrenaliny w żyłach opadł.
-Kari....- Odparłam gdy wszyscy się rozeszli.- Scott wie gdzie jesteś?
-Nie.- Z tym nie polenizowałam. Kari nie przejmuje się niczym i nikim Nawet swym chłopakiem.- Przeżyje.... za jakiś tydzień wyślę mu esemesa...
-Tak. A on co minutę będzie do ciebie dzwonił.- Warknęłam. On jest do tego zdolny -,- I w tym właśnie momencie przekonałam się jakimi cudownymi stworzeniami są te włochate kulki na czterech łapkach. Ruda kuleczka wskoczyła na kolana Kari wymuszając na niej swym pretensjonalnym mruczeniem pieszczoty. Dziewczę zaczęło ją zawzięcie pieścić za uszami.
-Jaaaaka słooooodka....- Rozczulała się  fiołkowo włosa nad cudem natury w postaci rudej kotki o pręgowanym brzuszku. - Vioooool mogę mogę mogę ją zatrzymać!- Zapytała mnie niczym małe dziecko.
-Tak możesz -,-
-Jeeej radość. Nazwę cię.... Granat, albo... rubin! A może granat?
-Toooo.... ty tu sobie siedź a ja pójdę, gdzieś.... tam.- I szybko się ulotniła z pola widzenia dziewczyny.

*Szybciej Viol!*
Ehh... Jestem zagadką dla siebie i innych. Ruszyłam w kierunku akademika. To co tu się działo to była zabawa, teraz pokarzę pazurki....



Per. Carmel

Znudzona ruszyłam do pokoju. Rudzielec chyba trafił do pielęgniarki. Serio? Jak coś takiego może przerazić? Ciocia mówiła coś o odrzuceniu przemiany czy coś. Mam szczerą nadzieję że to jego spotka jak najszybciej -,- Weszłam do pokoju. Nikogo nie było w środku więc mogłam odsapnąć, w spokoju i chwili na przemyślenie wielu spraw. Kilka razy zastanawiałam się czy prowadzić pamiętniki, jednak.... nie wiem czy to dobry pomysł.Przecież nie muszę od razu opisywać swojego życia nie? Mogę coś... innego? Nie. To głupie. Bardzo głupie.
-Puk, puk.- Do pomieszczenia wpiła ciocia głosem udając pukanie. Weszła i zatrzymała się w drzwiach trzymając jedną ręką klamkę.- CO robisz?
-Jeśli uznajesz za przywitanie 'Co robisz' To ciebie też miło widzieć ciociu.
-Taaa... miło. Wiesz... muszę ci kogoś przedstawić. A potem zadzwonić do dyrektorki.- Przez jej oczy przetoczył się czarny błysk. Przełknęłam ślinę. Tata zawsze powtarzał że zawsze może być gorzej chyba że ciocia się zdenerwuje. Jej furii nic nie powstrzyma.
-Czemu do dyrektorki?
-Bo.... uwierz mi. Trzeba uczynić tę szkołę taką jaką była dawniej.
- I niby ciociu sama chcesz to zrobić?
-Nie.- Uniosłam jedną brew.
-To z kim....
-Choć.- Trzymała drzwi.- Poznasz jedną z osób które poza mną są do tego zdolne.
-Jedną?- Uśmiechnęła się  tylko.
-Carmel powiem ci coś czego nie powinnam. Nie ma czegoś takiego jak pół wampir. To tylko coś... potężniejszego.- Zmarszczyłam brwi a na ustka wpłynęło mi nieme 'Co?'. -  I uwierz mi... znasz te osoby....- Coś czuję że wszystko ulegnie zmianie.- I mam nadzieję że nie jesteś umówiona z Michaelem.- Zarumieniłam się.
-Nnnie.- Odparłam i ruszyłam w ślad za ciotką.

Ps. Pasiem. Znów czytam od nowa Dom Nocy i mam tonę pomysłów co do Wampirów. Hehehe......